Dzieci OnLine

INNE PYTANIA - Ech... Moje życie jest denne...

Anonymous - Pon 13 Paź, 2003 22:10
Temat postu: Ech... Moje życie jest denne...
W tym poście dowiecie się tochę o jednej z aktywniejszych osób na tym forum, możliwe, że wcześniej uważaliście, że jestem wyluzowany, nie mam problemów. Sam starałem się odnosić takie wrażenie, ale prawda jest smutna, co tu dużo mówić, przeczytajcie poniższy tekst, to mnie zrozumiecie:

Dziewczyny: Absolutny brak powodzenia, zarówno u tych z klasy, ze szkoły jak i z poza niej. Wogóle nie zwracają na mnie uwagi, nie
podobam im się, a jak sam coś spróbuję nawiązać kontakt to mnie spławiają...

Kumple: Poza szkołą, tylko kilku znajomych, z którymi prawie wogóle nie mam kontaktu. W szkole same pojeby, które mnie wcale nie
lubią... Najpierw udają dobrych kolegów, a potem wyzywają, dokuczają zaczynają bójki... ech... Sad...

Rozrywka: Ech... z powodów, które napisałem wyżej, nie chodzę na rzadne dyskoteki ani imprezy, nie spotykam się ze znajomymi...

Szkoła: Kupa nauki, wredni nauczyciele, pełno zadań domowych, a o "kolegach" napisałem już wyżej...

Dom, rodzina: Mama często choruje, nie ma pracy i pieniędzy, tylko to co da jej tata (a daje bardzo mało), tata ciągle przebywa poza
domem, wyjeżdża sobie bez rodziny, olewa nas. Czasami tylko wraca na weekendy. Ma kochankę, rodzice ciągle się kłócą, planują rozwód.
Mama ciągle chodzi zdołowana i zapłakana...

Wolny czas: Hmm... tak właściwie to nie ma go zbyt wiele, z powodu szkoły i tego, że muszę się zajmować różnymi sprawami w domu, z
powodu tego co opisałem wyżej, muszę uspakajać mamę, zajmować się młodszym bratem... Gdy mam wolny czas, to zwykle spędzam go
przy komputerze, tylko tu mogę uciec od szarej rzeczywistości. Czasami, ale bardzo rzadko pójdę z kuzynką do kina lub na gokarty, ale
to wyjątki...




Mimo tego wszystkiego staram się nie przejmować, mam nadzieję, że będzie lepiej, ale powoli tracę tą nadzieję, bo z każdym dniem jest tylko gorzej...
..::Ulka::.. - Pon 13 Paź, 2003 22:17
Temat postu:
Marcinku Crying or Very sad Niewiedziałam... Przykro mi Crying or Very sad Szkoda, że niemoge ci jakoś pomóc. A może moge?? Chyba nie...
Narvana - Wto 14 Paź, 2003 12:21
Temat postu: .
wiesz co ci powiem? NIE JESTEŚ WCALE SAM! Mnie wkurza już wszytsko wokoło a chyba najbardziej moja siostra! Co do chłopaków to no cóż.. wiesz czasem czuję się tak samotna, nie mam nikogo do kogo bym się mogła przytulić i wszytsko mu wygarnąć, wygarnąć o co czuję i to co myślę o tym popi******** świecie! ahh...mniejsza o to...jeżeli chce ktos poczytac o moim prawdziwym zyciu niech da znac na PW a dam mu adres bloga na ktorym pisze wszystko!
girl_in_black - Wto 14 Paź, 2003 13:55
Temat postu:
przykro mi...ale sam nie jestes sam w takiej sytuacji...ja nie moge nic poradzic ale jesli chcesz to zaklikaj do mnie na gg to pogadamy Wink
Narvana - Wto 14 Paź, 2003 16:31
Temat postu: ..
ja nie mam tyle problemów co Marcin ale no cóż... MARCIN JESZCZE RAZ CI TO MÓWIĘ 3maj się! mam nadzieję ze jakos sie ulozy u ciebie!
NaStKa - Wto 14 Paź, 2003 17:22
Temat postu:
Marcin....pocieszyć cie moim życiem? Jest dużo bardziej denne od twoje, a wiesz czemu? Nikt z forum nie wie co dzieje sie u mnie w życiu prywatnym...moja rodzina?! Sama nieiwem czy to jest rodzina...tato bardzo bardzo bardzo daleko stąd...ja? 0 powodzenia u chłopaków...przyjaciele? tylko jedna osoba na którą moge liczyć (maja izunia Smile )...hobby? nie mam żadnego bo do niczego sie nie nadaje! Boje sie sportów....gorzej! JA NIENAWIDZE SPORTU! zajęcia np. muzyczne? odpadaja! NIE MAM TALENTU! W Suwałkach nie ma nawet możliwości rozwoju swoich zainteresowań...ja uwielbiam gre aktorską, ale tu nie ma żadnego teatru a nic takiego Sad A mój wolny czas? tylko komputer albo pogaduchy z my frends....potrzeba Ci szczegółów mojego życie prywatnego? powiem ci na GG....tutaj za dużo osób by o nim wiedziało...to tak w skrócie...gdybyś wiedział o ile gorsze mam życie niż ty...wtedy byś zrozumiał ze nie jesteś sam! A ludzie maja gorsze problemy...
Gościówa - Wto 14 Paź, 2003 17:33
Temat postu:
Głowa do góry...każdy ma jakies problemy!! Ale trzeba mieć nadzieję że będzie lepiej!!
girl_in_black - Wto 14 Paź, 2003 18:33
Temat postu:
skończcie z tym użalaniem się nad sobą! nie można tak. gdy człowiek się nad soba użala może wtedy popaść w depresje. każdy taki kto sie tak nad soba użala powinien dostać niezłego kopa w tyłek Wink . sorki ze tak mówię, ale jak kazdy na świecie zacząłby gadać ''o jaki to ja jestem nieszczęśliwy'' to świat nie miałby sensu!
Pulkownik Nikt - Sro 15 Paź, 2003 15:17
Temat postu:
Ema Smile

Po pierwsze sie nie uzalaj tylko dobrze ucz ! bo to Ci zapewni jakas przyszlosc i moze bedziesz mogl opuscic to srodowisko jak znajdziesz prace

A dziwczynami ktore cie olewaja nawet jak z nimi chcesz pogadac to sie nie przejmuj glopie popuwki. Kiedys napewno znajdziesz jakas srednia dziwczyne ni to brzydko ni to ladna ale w twoich oczach bedzie najladniejsza bo sie w niej zakochasz bo tak sie przewaznie u czlowieka w zyciu dzieje bo te wszystkie "ladniejsze" ale te takie co sie z tym obnosze przewarznie nie maja zadnych dluzszych zwiazkow

oczywiscie sa wyjatki
Anonymous - Sro 15 Paź, 2003 16:48
Temat postu:
Marcinek - Koral ten post nie pomoże Tobie ani nikomu innemu. Nie będzie Ci po nim lżej. Nie piszę go jednak żeby narzekać.
Do tej pory nie zastanawiałam się jaką mam rodzinę i życie. Teraz wiem, że to była wspaniała rodzina i byłam szczęśliwa.
Od jakiegoś czasu wszystko zaczęło się zmieniać. Tata stracił pracę i nie mógł znaleźć innej. Ale nie odczuwałam tego, bo jak większości ludzi były jakieś zapasy gotówki. Skończyły się jednak. Mama zarabia niewiele. Na początku rodzice zaczęli coraz mniej się uśmiechać, częściej się denerwowali na nas i na siebie. W końcu zaczęły się kłótnie i zrobiło się naprawdę nieznośnie. Było naprawdę źle. Okazało się, że tata jest chory. Ma depresję. Z tego się wychodzi, ale to naprawdę wredna choroba. Tata bierze leki. Pieniędzy mamy bardzo mało a kupa kasy idzie z tego na lekarza i lekarstwa. Mama pracuje na zmiany. Często nie ma jej w nocy w domu. Jestem najstarsza i muszę opiekować się młodszym rodzeństwem i tatą. Musi brać te leki i przeważnie nie kładę się spać aż je weźmie. Siora często budzi się w nocy i wstaję do niej. Czasami wydaje mi się, że dłużej już nie dam rady, ale za chwilę myślę, że przecież muszę. To jest moja rodzina i nie jest ważne, że nie jestem dorosła. Wszyscy muszą sobie pomagać. To jest właśnie rodzina.
To wszystko nauczyło mnie jednego, że rodzina jest najważniejsza. Koleżanki, koledzy, przyjaciele - to jest ważne, ale nikt i nic nie zastąpi rodziny. No i coś jeszcze. Wcześniej nie zastanawiałam się, że jeśli coś chcę (nowy ciuch, buty, maskotkę) to trzeba za to zapłacić. To była normalka. Rodzice są od kupowania i dbania o dzieci.
Ale to nie tak! Rodzice dbają o nas, bo nas kochają a nie, że to ich obowiązek.
Ten ostatni kawałek powinni chyba przeczytać ci, którzy tupią nogami i krzyczą Kup mi to mamo! Ja to muszę mieć!
Lilly - Sro 15 Paź, 2003 21:00
Temat postu:
No cóż...aż sie rozbeczałam Crying or Very sad Eh...moją opinie znasz z gygy. Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad
Gościówa - Czw 16 Paź, 2003 19:24
Temat postu:
Smuteczek napisał/a:
Okazało się, że tata jest chory. Ma depresję. Z tego się wychodzi, ale to naprawdę wredna choroba. Tata bierze leki.


Eee..mój tata tez miał depresje. Przej jakis czas chodził przygnębiony i zły na cały świat...potrafił wejśc do pokoju i zacząc się drzeć nagle bez powodu. Poszedł do lekarza. Brał leki, które mu troche pomagały (nie był taki nerwowy) ale poczucie własnej wartości nadaj u niego spadało. Były takie dni że musiałyśmy rozwieszać z mamą po całym domu kartki z napisami typu: Jestes wspaniały, kochamy cię!, jestes najlepszy!! itp. żeby poczuł sie znowu potrzebny. Teraz jest już dużo lepiej, ale nadal bierze leki tylko że w mneijszych dawkach. Nie może spać...wstaje o 5 rano...
Koral..nie daj sie!! Musisz byc dobrej myśli!! Wydaje ci sie pewnie teraz że nic sie nie stanie jak troche sobie ponarzekasz, ale potem z tego może być depresja...nie przesadzam! Za każdym razem jak myslisz że jestes do niczego przypomnij sobie nasze słowa!
Lilly - Pią 17 Paź, 2003 13:23
Temat postu:
No widzisz Marcin...dla mnie jesteś wartościowym facetem...mówiłam Ci już to, ale powtórze: Spokojnie, wszystko się kiedyś ułoży.Może nie teraz, ale może jak bedziesz dorosły.Zobaczysz...spotkasz fajną dziewczynę (może to nawet ja Laughing ) i będzie wszystko wprzo.Nie załamuj sie! Proszę...Marcinku kochany! Love [/code]
Anonymous - Pią 17 Paź, 2003 13:54
Temat postu:
Dla mnie nie chodziło, że od narzekania można się rozchorować.
Bardziej chodziło mi oto, że nie umiemy docenić tego, co mamy. Nie umiemy cieszyć się tym, co jest teraz. Jeśli rodzice nie chcą nam kupić nowej gry czy butów to mówimy, że życie jest do kitu. Nie zastanawiamy się dlaczego rodzice nie chcą kupić i jakie mają powody. My tak chcemy i już! Nie kupią - to jesteśmy wściekli na nich i na cały świat.
A przyjaciele, chłopak, dziewczyna, znajomi? Marcinek - Koral i wielu innych mówi, że nic się nie udaje, życie jest do bani, ludzie są bee. A może trzeba przyjrzeć się sobie? Może to my jesteśmy winni, że nas nie lubią czy nie możemy się z innymi ludźmi dogadać. Każdy ma w sobie to "coś" Trzeba tego tylko poszukać. Może za dużo wymagamy od innych i chcemy tylko brać nie dając nic w zamian?
Jestem smutna, wkurzona, niewyspana. Mam wszystkiego po dziurki w nosie. Chodzę spać o 1 w nocy albo później, w tym kilka razy wstaję do naszego malucha. Oczywiście nie codziennie tak jest, ale często. W szkole padam na mordę, nie mam apetytu, kieszonkowego i rzygać mi się chce na wszystko. Ale dla przyjaciół i znajomych jestem taka jak kiedyś. Nadal staram się uśmiechać. Nikt nie lubi smutasów! Oni są mi potrzebni jak nigdy dotąd i wiem, że jeśli moim nastrojem czy kłopotami ich obarczę, to nie będzie w porządku. Nie są w stanie mi pomóc, więc, po co ma im być przykro? Są uśmiechnięci, szczęśliwi i nie chcę im tego psuć.
Marcinek - Koral po prostu nie trafiłeś na na dziewczynę, która umie Cię docenić. Nie masz czego żałować. To lepsze niż poznać kogoś, kto nie jest wart naszej przyjaźni. Czasem warto poczekać. I uśmiechaj się. To najlepsze lekarstwo na wszystko Smile
Anonymous - Pią 17 Paź, 2003 17:36
Temat postu:
Smuteczek ( i jeszcze kilka innych osób)...
Wam się chyba wydaje, że ja wyolbrzymiam sprawę i moimi jedynymi kłopotami są problemy z kumplami i dzieczynami... wręcz przeciwnie! Tym się mało przejmuje... Najgorsze jest to co się dzieje w mojej rodzinie... Poza tym chyba pisałem, że moja mama też ma depresję, a jeśli nie pisałem, to piszę teraz.
NaStKa - Pią 17 Paź, 2003 18:55
Temat postu:
Marcinku...wiesz cio, wydaje mi sie że tylko my oboje z tego forum mamy problemy rodzinne.Chyba nikt z was pozostałych nie rozumie jak jest żyć w rodzinie gdzie ciagle trzeba wysłuchiwać kłótni rodziców, albo przykrego zdania "nie ma pieniędzy..."


Wychowałam sie w dobrej (ogólnie rzecz ujmując) rodzinie.
Nie miałam dzieciństwa Sad ...mama z tatą pracowali, mną i bratem zajmowała sie niania.Byliśmy "na poziomie" znaczy sie...mieliśmy dużo pieniędzy...naprawde na biede nienarzekaliśmy, tata prowadził własny sklep odzieżowy, mama handlowała złotem.
Było pięknie i bardzo dobrze...jednak pojawiły się problemy.
Tato chciał zrezygnować z lokalu. Firma od której brał odzież, nie chciała przyjąć jej spowrotem...zagroziła mu! Tato złożył podanie do sądu...jednak stało sie coś bardzo przykrego. Na nasz dom, firma ta nasłała mafię. Wparowało do nas 5 moze 6 mężczyzn, uzbrojonych w pistolety, pałki itd. Bałam się...o życie naszej rodziny. Schowałam się z bratem w pokoju, rodzice negocjowali z nimi. Doszli do porozumienia jednak...przez parę kolejnych dni, ktoś ciagle straszył naszą rodzinę, głuche sygnały domofonu, cienie przy naszych drzwaich, człowiek spisujący układ naszych zamków od drzwi i udaremniona próba kradzieży samochodu...WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ WALIĆ!
Tata zaczął pić...awantury w domu itp.
Przeżywałąm koszmar! Rodzice non stop się kłucili, chcieli się rozwieść.Wujek mój przekonał jednak ich do "rozejmu", tata zaczął opamiętywać sie z piciem, wszystko na nowo zaczęło się odbudowywać.
4 lata temu, tata postanowił odlecieć do Nowego Jorku w poszukiwaniu pracy. Nie było dla nas przyszłości, żyć w tym kraju. Nikt nie potrzebował budowlańca z zawodu, mama nie miała odpowiednich kwalifikacjii.
Tata zaczął ubiegać się o wize (taki dokument umużliwaijacy mu opuszczenie kraju). Otrzymał go...to była przepustka do lepszego życia. Nieiwem skąd skombinował pieniadze na bilet lotniczy (jest bardzo drogi).
Niewiecie co człowiek czuje żegnajac sie z tak bliska osobą...bardzo mi brakuje ojca choc nie był i nie jest on ideałem rodzica. Mijają już 3 prawie lata od jego pobytu tam. Życie nasze bardzo się zmieniło.
Zdażył się tacie przykry wypadek. Spadł z rusztowania co spowosowało pękniecie wrzodów rzołądka....wiecie co sie stało? jego rzołądek poprostu sie rozerwał na części! Krew lała sie strumieniami, miał tylko minutę by przeżyć, Bóg sprawił że żyje...nie układa mi sie w rodzinie najlepiej.Mimo ze tato pracuje w stanach, brakuje nam troche pieniążków.
Opowiadanie niczym z teneloweli, prawda? A to jest samo okrutne życie, jakie mam.
Posiadam pasję taty...kocham dalekie podróże.Podzielam jego zainteresowanie....gdzie mój tato nie był w młodości? Na początku (rok po ślubie) wyjechał do Turcjii (tam też podjął pierwszą prace).Potem Niemcy, Rosja, Czechy, pół polski, Austria i USA.
Pożegnałam go wna lotnisku nie wiedząc, czy go jeszcze kiedykolwiek zobacze...


I co ja mam powiedzieć? tak właśnie wygląda w skrócie moje życie...niezaznaliście tylu uczuć...ani tylu sytuacji. Życie toczy się dalej, staram sie nie poddawać i trwać w tym co już osiągnęłam....może kiedys pójdę w ślady swego ojca, obym tylko niepopełniła tych samych błędów co on. Moja sytuacja jest owiele gorsza niż wam sie zdaje...
Anonymous - Pią 17 Paź, 2003 19:56
Temat postu:
Marcinek- Koral napisał/a:
Smuteczek ( i jeszcze kilka innych osób)...
Wam się chyba wydaje, że ja wyolbrzymiam sprawę...

Nie wyolbrzymiasz. I nic nam się nie wydaje. Przynajmniej dla mnie. Tylko Ty wiesz jaką masz sytuację, jak się czujesz i jak bardzo jest Ci źle. Nie tylko jednak Tobie. To nie jest pocieszeniem, że inni też mają przechlapane życie, ale mają. Są też dzieci, które nie mają, co jeść i nie mają domu. Próbowałam Ci to powiedzieć. Ciesz się, z tego co masz. Na pewno nie wszystko jest złe w Twoim życiu. Uważasz, że jeśli będziesz smutny i przygnębiony to pomożesz tym mamie? Zapewniam Cię, że tylko radość na Twojej twarzy pomoże jej łatwiej przejść przez kłopoty. Piszesz o depresji. To poczytaj co pisze Gościówa. Karteczki, uśmiech, biskość rodziny. To pomaga a nie smutek w oczach i narzekanie.
I jeszcze z tym wyolbrzymianiem. Dla mnie problem to problem. Wcale nie uważam, że można to dzielić. To, że nie ma się przyjaciół, mama nie kupiła czegoś, itp jest też problemem. I dla człowieka, który ma go w danej chwili jest najważniejszy. Ty nie czytasz uważnie, a potem piszesz, co ja uważam. Pomyłka! Masz problem i wcale nie mniej ważny niż ja czy inni.
Nie zrozumaiłaś więc Ci napiszę jaśniej.
Pomimo problemów trzeba starać się uśmiechać. Nie można otaczać się smutkiem. Zawsze jest coś z czego można się cieszyć. Żyjesz? Jesteś zdrowy? Masz, co jeść? - To też powód do radości. Mało? To oddaj kanapkę głodnemu koledze - zobaczysz jego uśmiech i też się uśmiechniesz.
Nie chciałam pomniejszać Twojego problemu tylko powiedzieć, żebyś nie zamartwiał się i starał jak najczęściej się uśmiechać.
deg - Nie 19 Paź, 2003 15:33
Temat postu:
Marcinek: PW
girl_in_black: Dobrze, że tak myślisz. Tak trzymaj!
Lilly - Pon 20 Paź, 2003 07:42
Temat postu:
Marcin...wiesz...już siem nie załamuj...weź siem czasem do mamy przytul, powiedź, że ją kochasz,,raz w życiu nie zbij brata, tylko kup mu batonika,,co do kumpli i dziewczyn: zobacz tu-na forum. Czy nie masz tu kumpli? Koleżanek mało?
Uśmiechnij siem Very Happy Też mam problemy...a staram się uśmiechać...nie wspominać o kłótniach rodziców... .No-nie łam siem! Smile
Anonymous - Pon 20 Paź, 2003 22:21
Temat postu:
Lilly napisał/a:
Marcin...wiesz...już siem nie załamuj...weź siem czasem do mamy przytul, powiedź, że ją kochasz

Grr... odpada... ja ostatnio z mamą mam takie zgrzyty, że staramy się od siebie trzymać z dala, ale o tym nie będę pisał.

Lilly napisał/a:
raz w życiu nie zbij brata, tylko kup mu batonika

A czemu Ty zakładasz, że ja jestem sadystą, który brata bije? Mój braciszek jest spoko, jedna normalna osoba w tym domu...

Lilly napisał/a:
co do kumpli i dziewczyn: zobacz tu-na forum. Czy nie masz tu kumpli? Koleżanek mało?

Na forum są spoko znajomi, ale niestety net to nie to samo co real...

Lilly napisał/a:
Uśmiechnij siem Very Happy Też mam problemy...a staram się uśmiechać...nie wspominać o kłótniach rodziców... .No-nie łam siem! Smile

Niom, staram się... Nie zawsze to wychodzi, ale staram się.





Deg, dzięki za PW, jeśli możesz to odezwij się na gg: 3050679
NaStKa - Wto 21 Paź, 2003 14:34
Temat postu:
widze że mojego problemu to nikt nie zauważył..a ja uważałam was za przyjaciół...no ale oprócz mnie widzicie problemy wszystkich innych...tylko nie moje DZIEKI! nie to nie poszukam wsparcia gdzie indziej Crying or Very sad
deg - Nie 26 Paź, 2003 01:09
Temat postu:
Hej Obrażalska Wink
Zauważyliśmy, tylko myśleliśmy, że pocieszasz tym Korala.
Lilly - Nie 26 Paź, 2003 13:40
Temat postu:
Marcin...co do mamy, to ja nie wiedziałam-ale też mam problemy z mamą.
Kumle-Nooo, w sumie masz racje...w realu troche lepiej. też bym chciała mieć chłopaka w realu (A mam tylko Ciebie Laughing )
Brat-No...Czy ja Cię uważam za sadystę? W życiu! Ja myślałam, że sie z nim kócisz jak w każdej rodzince, ale widzę, że masz odmiennie. A pozatym masz Coffee'ego i wiesz... Very Happy
Nie załamuj siem, będziemy Cię wspierać! Very Happy
Anonymous - Nie 26 Paź, 2003 18:10
Temat postu:
Lilly napisał/a:
Marcin...co do mamy, to ja nie wiedziałam-ale też mam problemy z mamą.

Grr... ostatnio z nią się ciągle kłócę, bo jest nieznośna, pije alkohol i jeszcze prowadzi poprostu ZBOCZONE rozmowy na gg i ciągle siedzi przy komputerze!!

Lilly napisał/a:
. A pozatym masz Coffee'ego i wiesz... Very Happy

Heh... przynajmniej on (kot) się na mnie nie obraża...
Narvana - Pon 27 Paź, 2003 07:33
Temat postu: ......
Marcin a byłeś może u pedagoga w szkole? jak chcesz o tym porozmawiać to pójdź do niej...
tak mi sie przynajmiej zdaje..
girl_in_black - Pon 27 Paź, 2003 08:56
Temat postu:
Narvana a Ty byś poszła do pedagoga na jego miejscu??? zawsze postaw sie w roli tego któremu coś radzisz...czy Ty zrobiłabyś tak samo...moim zdaniem pedagog odpada ponieważ jest to obca osoba, której cieżko jest sie zwierzyć...
Anonymous - Pon 27 Paź, 2003 11:40
Temat postu:
girl in black, dokładnie, masz rację... Jedyna osoba w realu, której mogę się zwierzyć to moja 15letnia kuzynka- Ania...
Anonymous - Pon 27 Paź, 2003 13:30
Temat postu:
girl_in_black napisał/a:
...moim zdaniem pedagog odpada ponieważ jest to obca osoba, której cieżko jest sie zwierzyć...

A forum? Tutaj też są obce osoby. Rozmowy w necie to nie to samo, co w realu. Przyjaciele z neta to też nie to samo. Jeśli złamiemy nogę czy jesteśmy chorzy to przecież idziemy do lekarza a nie do znajomych. Lekarz to też jest obca osoba. Pedagoga czy psychologa też możemy przecież tak traktować - jak kogoś, kto nam pomoże. Od tego właśnie są. Czasami przyjaciele nie umieją pomóc. Co jesteś w stanie zrobić dla przyjaciółki, która by miała problem jak Koral? Powiedzieć "Nie łam się, jestem z Tobą"? Czasami to nie wystarczy. Problem nie znika a narasta. Piszesz "pedagog odpada' A skąd wiesz, że jeśli Koral i jego mama porozmawiali by z nim to chociaż w części nie rozwiązali by swoich problemów?! Znasz takie powiedzenie "Nigdy nie mów nigdy"?
girl_in_black - Pon 27 Paź, 2003 15:49
Temat postu:
może i masz racje...ale ja bym do pedagoga na pewno nie poszła...

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group