Dzieci OnLine

Zwierzęta - Jak mogłeś...?

Fifunia - Sob 25 Wrz, 2004 22:38
Temat postu: Jak mogłeś...?
przemyślcie sobie, zanim nie będzie za późno...

"Dziś się urodziłam. Jedna z 10.Moj tatuś był bardzo znany. Mam wielu przyrodnich braci i sióstr. Moja matka tez jest bardzo znana. Odkąd stała się znana, ma cały czas tylko szczenięta. Koniec z kochającymi rękoma, koniec z zabawa....tylko szczenięta. Jest zawsze smutna, gdy ja opuszczają. Ja opuściłam dom dzisiaj. Nie chciałam iść, wiec schowałam się za mama i trojka rodzeństwa, która została. Nie lubiłam cię .Lecz pewnego dnia powiedzieli, że będę sławna. Zastanawiam się : czy sława to to samo, co zabawa i dobre czasy? Wiec podniosłeś mnie i zabrałeś mimo, ze byłeś zaniepokojony tym, ze chowałam się przed Tobą. Nie sadze byś mnie lubił. Mój nowy dom jest daleko. Jestem przerażona. Moje serce mówi bądź odważna. Moi przodkowie byli. Czy trafili do dobrych domów jak mój? Jestem głodna ponieważ nie mogę jeść zbyt wiele ,bo będzie to złe dla moich kości. Nie mogę ugryźć ani warknąć gdy dzieci są złośliwe w stosunku do mnie. Po prostu biegam i udaje, że jestem na wielkiej zielonej lace, pełnej motyli i żab. Nie mogę zrozumieć dlaczego mnie kopią. jestem cicho, ale mężczyzna bije i mówi głośno różne rzeczy.
Kobieta nie daje mi tak dobrych rzeczy do jedzenia jakie miałam będąc z matka.
Rzuca po prostu suche jedzenie na podłogę, potem odchodzi zanim zbliżę się na tyle, by mogła mnie pogłaskać. Czasem moje jedzenie brzydko pachnie, ale i tak je zjadam. Dziś miałam 10 szczeniąt. Są takie wspaniale i cieple .Czy jestem już sławna? Chciałabym się z nimi bawić, ale są takie malutkie .Jestem tak młoda i zabawowa ,ze ciężko jest mi tutaj leżeć w tej dziurze pod domem i niańczyć moje szczenięta. Płaczą teraz. Jestem taka głodna. Drapie się po sierści. Chciałabym, by ktoś wrzucił mi jedzenie. Jestem także bardzo spragniona. Mam teraz 8.Dwa przeziębiły się podczas nocy i nie mogłam ich już ogrzać. Odeszły. Jesteśmy wszyscy bardzo słabi. Może gdy wezmę je na zewnątrz, na werandę dostaniemy trochę jedzenia. Dzisiaj nas zabrali. Było zbyt dużo problemów z karmieniem nas, wiec przyszedł ktoś by nas zabrać .Ktoś złapał moje szczenięta. Bardzo piszczały i płakały. Zostaliśmy umieszczeni w furgonetce z klatkami w środku. Czy moje dzieci są teraz sławne? Mam nadzieję, że tak, bo bardzo za nimi tęsknie. Nie ma ich. Miejsce śmierdziało uryna, strachem i choroba. Czemu tu jestem? Byłam piękna jak moi przodkowie. Teraz jestem głodna, brudna, obolała i nie chciana. Może najgorsze jest być nie chciana. Nikt nie przyszedł pomimo, ze starłam się być dobra. Dziś ktoś przyszedł. Założyli mi sznur na szyje i zaprowadzili do pokoju, który był bardzo czysty i miał świecący stół. Położyli mnie na stole. Ktoś mnie przytrzymał i przytulił. To było takie mile!! Potem poczułam się zmęczona i położyłam się obok ostatniego, któremu zależało. JESTEM TERAZ SLAWNA. Dziś komuś zależało."
Fifunia - Sob 25 Wrz, 2004 22:39
Temat postu:
Moje życie

Niewiele pamiętam z miejsca, gdzie się urodziłem. Było ciasne i ciemne i nigdy nie bawiliśmy się z ludźmi. Pamiętam mamę i jej miękkie futro, ale chorowała i była bardzo chuda. Miała niewiele mleka dla mnie, moich sióstr i braci. Większość z nich nagle umarła i strasznie za nimi tęskniłem.
Pamiętam dzień kiedy zabrano nas od mamy. Byłem taki smutny i wystraszony. Dopiero co pojawiły się u mnie pierwsze ząbki i jeszcze potrzebowałem mamy.
Biedna mama, była taka chora i ludzie powiedzieli, że chcą wreszcie otrzymać pieniądze i że mają powyżej uszu bałaganu, który robiliśmy.
Tak więc, któregoś dnia załadowano nas do skrzyni i wywieziono.
Zostało nas tylko dwoje. Przytulaliśmy się do siebie i strasznie się baliśmy. Nikt nie przyszedł nas pocieszyć. Tak dużo było nowych obrazów, dźwięków i zapachów!

Trafiliśmy do sklepu zoologicznego, gdzie były różne zwierzęta! Jedne gwizdały, inne miałczały, a jeszcze inne piszczały...
Razem z siostrą zostaliśmy zamknięci w ciasnej klatce. Słyszeliśmy obok skomlenie innych szczeniąt.
Widzieliśmy ludzi patrzących na nas - lubię tych małych ludzi - dzieci. Były takie słodkie i wesołe. I chciały się ze mną bawić!
Dzień po dniu spędzaliśmy w małej klatce, czasem ludzie stukali w szybę, czasem ktoś nas podnosił i pokazywał ludziom. Niektórzy byli przyjacielscy i delikatni, inni sprawiali nam ból. Często słyszeliśmy jak mówią "Och, one są takie słodkie! Chcę jednego!", ale potem odchodzili.
Moja siostra umarła następnej nocy, kiedy w sklepie było ciemno. Położyłem głowę na jej futerku i czułem jak życie opuszcza jej małe, chude ciałko.
Kiedy rano wyciągali ją z klatki mówili, że była chora i powinna być sprzedana za niższą cenę i szybko opuścić sklep. Ja też miałem być sprzedany taniej.
Nikt nie zwracał uwagi na mój cichy płacz, kiedy wyrzucili moją małą siostrzyczkę.

Potem przyszła do sklepu rodzina i kupiła mnie! Co za szczęśliwy dzień! Teraz już wszystko będzie dobrze!
To są bardzo mili ludzie. I naprawdę mnie chcieli! Kupili mi miskę i dobrą karmę, a mała dziewczynka nosiła mnie delikatnie. Tak bardzo ją kochałem! Jej mama i tata mówili, że jestem słodkim i dobrym pieskiem! Nazwali mnie Angel. Uwielbiałem lizać moich nowych ludzi. Bardzo się o mnie troszczyli. Byli kochający i czuli. Uczyli mnie co dobre, a co złe, dawali mi pyszne jedzenie i dużo, dużo miłości!
Niczego więcej nie chciałem, jak tylko podobać się im. Bardzo kochałem małą dziewczynkę i uwielbiałem się z nią bawić.

Potem poszliśmy do weterynarza. To było bardzo dziwne miejsce i bałem się. Dostałem kilka zastrzyków, ale moja mała dziewczynka trzymała mnie delikatnie i powiedziała, że wszystko będzie dobrze, więc się odprężyłem.
Weterynarz musiał powiedzieć mojej rodzinie coś złego, bo wyglądali bardzo smutno. Słyszałem coś o ciężkich wadach, dysplazji i o moim sercu....
Słyszałem jak powiedział coś o dzikich hodowcach i o tym, że moi rodzice nie byli badani. Nie wiedziałem co to znaczy, ale to było okropne patrzeć jak moja rodzina jest smutna. Ale nadal mnie kochali i ja kochałem ich tak bardzo!

Miałem już 6 miesięcy. Inne szczenięta były krzepkie i rozbawione, a mnie każdy ruch sprawiał ból. Ból nigdy nie znikał. I ciężko mi było oddychać gdy tylko trochę pobawiłem się z moją małą dziewczynką.
Bardzo chciałem być silnym psem, ale po prostu nie dawałem rady.
Kilka razy byłem u weterynarza, ale zawsze wizyta kończyła się słowami "genetyczne" i "nic nie można zrobić". A ja tylko chciałem czuć na skórze promienie słońca, biegać i bawić się z moją rodziną!

Ostatnia noc była najgorsza. Nie mogłem nawet wstać i napić się wody, tylko krzyczałem z bólu...
Próbowałem być silnym szczeniakiem, takim jak wiedziałem, że powinienem być, ale było to strasznie trudne. Pękało mi serce, gdy widziałem smutek dziewczynki, i gdy usłyszałem słowa mamy i taty "chyba już czas".
Zanieśli mnie do samochodu. Wszyscy płakali. Byli tacy dziwni, a ja nie wiedziałem dlaczego. Czy byłem niegrzeczny? Próbowałem być dobry i kochający, co zrobiłem źle?
Ach, gdyby tylko ten ból ustał. Nie mogłem nawet polizać łez na twarzy małej dziewczynki.
Stół u weterynarza był taki zimny. Bałem się...
Wszyscy ludzie płakali w moje futerko. Czułem jak bardzo mnie kochali. Z wysiłkiem polizałem ich ręce.
Nawet weterynarz nie spieszył się dzisiaj i był bardzo serdeczny. Był delikatny. Mój ból się zmniejszył. Mała dziewczynka trzymała mnie delikatnie, lekkie ukłucie.... Dzięki Bogu, ból znika. Czuję głęboki spokój i wdzięczność.
Sen: widzę moją mamę, moich braci i siostry na wielkiej, zielonej łące. Wołają do mnie, że tam nie ma bólu, tylko spokój i szczęście, więc mówię mojej ludzkiej rodzinie do widzenia w jedyny możliwy dla mnie sposób - lekkim machnięciem ogona i lekkim węszeniem. Chciałem z nimi spędzić wiele szczęśliwych lat... To nie powinno się stać! Zamiast tego przysporzyłem im tylko wielu zmartwień...
- Widzisz - powiedział weterynarz - wiele szczeniąt nie pochodzi od porządnych hodowców.
Ból zniknął i wiem, że minie wiele lat zanim ponownie zobaczę swoją ludzką rodzinę.
A mogło być całkiem inaczej....




Dzięki temu tekstowi może, by ludzie nie kupowali niehodowlanych rasopodobnych psiaków na bazarach i nie wspomagali by "produkcji" kundelków.
panienka_wierzba - Pon 27 Wrz, 2004 09:53
Temat postu:
wiesz prawie sie pobeczałam przy tym tekscie choc to u mnei zadko spotyakne, ale na samym końcu to co dodałaś było dziwne, jeżeli ludzie nie kupowaliby również tych sprzedawanych na bazarach(które nie żadko są 10 razy tańsze od psów rasowych, na które wielu ludzi nie stać a bardzo chcieli by mieć własne) to pomysl co stałoby się z tymi wszsytkimi psiakami? w końcu zostawałyby oddawane do schroniska, gdzie po kilka /kilkunastu miesiącach zostawałyby usypiane, można by na ten temat napisac jeszcze jedno takie opowiadanie jakie zamieściłaś wczesniej...
Fifunia - Pon 27 Wrz, 2004 21:37
Temat postu:
panienka_wierzba napisał/a:
jeżeli ludzie nie kupowaliby również tych sprzedawanych na bazarach(które nie żadko są 10 razy tańsze od psów rasowych, na które wielu ludzi nie stać a bardzo chcieli by mieć własne) to pomysl co stałoby się z tymi wszsytkimi psiakami? w końcu zostawałyby oddawane do schroniska, gdzie po kilka /kilkunastu miesiącach zostawałyby usypiane, można by na ten temat napisac jeszcze jedno takie opowiadanie jakie zamieściłaś wczesniej...


Widzisz, a to, że ludzie kupują takie psiaczki napędza działalność "producentów" psów. I tworzy się błędne koło.
zazulita - Wto 28 Wrz, 2004 19:34
Temat postu:
Bardzo smutna historia. Czytając to strasznie płakałam Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad

Tak samo było z moim kotem. Był kupiony za niewielką sumę. Był bardzo ładny. Mając kilka miesięcy zanęło u się dziać coś dziwnego z oczami. Jeździłam do różnych weterynarzy, ale nikt nie wiedział co mu jest. Wkońcy zbadali mu krew i okazało się, że to kocia białaczka nie do wyleczenia. Musiałam go jak najszybciej uśpić, bo miałam inne koty i ten chory mógłby je zarazić. Płakałam kilka dni po jego uśpieniu .
panienka_wierzba - Sro 29 Wrz, 2004 14:39
Temat postu:
Fifunia napisał/a:
Widzisz, a to, że ludzie kupują takie psiaczki napędza działalność "producentów" psów. I tworzy się błędne koło.


tak masz rację to jest błedne koło napędzane pieniędzmi tych ludzi któzy zaiast wydać 1500 złotych u hodowcy dadzą 120, 200 złotych na giełdzie czy 30 złotych za same szczepienie w schronisku (bo i do tego odnosi się ta/te historie). Jednak nie wszystkie zwierzęta kupowane na bazarach/giełdach/w schroniskach są chore, sama miałam 2 psy kupione na giełdzie, wiele moich znajomych również zakupowało zwierzęta w tymże miejscu czy w schroniskach i może na 20 zwierząt które zostały zakupione, tylko moje było jako tako chore (było bardzo bojaźliwe i tym samym agresywne, pewnie przez poprzedniego właściciela choć nie można być niczemu pewnym) wiem zdażają się zwierzęta z poważnymi chorobami, ale takie występują również u psów hodowlanych, tych z rodowodem..
Blanka - Pią 08 Paź, 2004 23:09
Temat postu:
Bede szczera! Wnerwiasz mnie ostatnio wiesz Fifunia?? I to bardzo. W jednych z twojich postow mialam nawet wrazenie ze ze mnie kpisz... Mowie wiec ze jesli z kogokolwiek zakpisz, kogos wysmiejesz, bedziesz ponizac albo cos to pozalujesz i to naprawde gorzko!
To 1 czesc. a teraz do tego tematu:

Czyli wedlug ciebie 80% (bo tyle jest szprzedawanych na bazarach, w schroniskach i ect) ma zginac tak?? A co do chorob. Ja uwazam ze jesli ktos ma srodki, doswiadczenie to z pewnoscia moze brac pieska chorego, jesli nie boji sie stawic czola tekiemu wyzwaniu! Podam przyklad. Oczywiscie na ludziach. Czy jesli ktos jest chory, umierajacy, czy mamy wtedy powiedziec mu "NIE", czy mamy go zostawic na pastwe losu... jesli jest to choroba nieuleczlana to uwazam ze powinno sie psiakowi zapewnic piekne ostatnie chwile zycia, a nie ze bedzie musial umierac w samotnosci i ze smutkiem. Jesli ktos moze pomoc to ja nie widze problemu.

Zauwazylam ze ty masz ostatnio jakies "ALE" co do rasowosci i zdrowia. Pewnie jeszcze do wielu rzeczy bedziesz takie duze "A_L_E" miala nie?? Nie wyklucaj sie z uzytkownikami forum i nie wpieraj im iz ty masz racje. MOze i masz dobre intencje. Mam nadzieje ze tak. pa!
Anonymous - Czw 14 Paź, 2004 01:33
Temat postu:
Blanko, słusznie zauważyłaś, ze sobie z Ciebie kpię. A raczej nie tyle z Ciebie co z Twojej niewiedzy i laicyzmu. Mimi to sadzę, że może kiedyś, gdy trochę przeżyjesz, poczytasz, dokształcisz się jednym słowem, to wtedy, być może, Twoje poglądy przestaną mnie bawić. Na razie jesteś młoda, więc masz prawo do własnych, niekoniecznie słusznych poglądów dziecka.
Niestety muszę również dodać, że jesteś zadziwająco mało pojętna :( Życie nauczy Cię pokory, szacunku do starszych i mądrzejszych, oraz miejmy nadzieję, zaczniesz poświęcać więcej czasu na zdobywanie wiedzy, niź stanie w miejscu i wymądrzanie się.

podrawiam
Anonymous - Czw 14 Paź, 2004 06:39
Temat postu:
Witam.
Fifuniu, ale Blanka po części ma rację. Właśnie większość psów czy kotów jest sprzedawana na bazarach, nie wszystkie są chore. Błędne koło, owszem. Ale czy najlepszym rozwiązaniem jest powiedzieć "NIE" patrzącemu na Ciebie z nadzieją małemu kundelkowi, z nadzieją, że może go dzisiaj zabierzesz z tego brudnego miejsca? Do domu, gdzie będzie mu lepiej, gdzie będzie mógł sie beztrosko bawić i z Tobą i sam? Gdzie będzie się uczył i poznawał zasady? I, swoją drogą, w spór nie chcę wchodzić dalej jak już to zrobiłęm, ale to Ty się w tym momencie wymądrzasz.
Pozdrawiam Kwiat
Anonymous - Czw 14 Paź, 2004 12:20
Temat postu:
A czy ja, drogi Kocie, powiedziałąm, żeby nie pomagać tym psiakom?? Poprostu fakt jest taki, że popyt rodzi podaż, więc jeżeli mamy mozliwość pomóc jakiemuś psiakowi, to weźmy go ze schroniska. One i tak są przepełnione, a przy okzaji pokazujemy peudohodowcom, że nie popieramy tego, co robią.
Pulkownik Nikt - Czw 14 Paź, 2004 16:05
Temat postu:
Buuuuuu... bulbulbu. snif snif. LOL ubhehehehhehmwahaha biggrin
Ja nie moge... Czemu wszyscy gadacie ze to takie smutne i placzecie? Ja tam nci smutnego nie widzialem. Nie ma to jak nastolatki-hipokrytki. Mr. Green
Dla mnie cierpienie sabaki jakiejs lub innego zwierza jest mniejsze niz czlowieka. Czemu? Nie ma u psa takich zeczy jak: upodlenie , ponizenie itp itd. Poprostu czuje uczucia i tyle nie maja one dla niego zadnego znaczenia. PRedzej czy pozniej wypusczony na laczke bedzie hasal i cieszyl jape. A co mniej odporny psychicznie czlowiek.. No coz wrak pozostanie ;p
Anonymous - Sro 29 Gru, 2004 20:31
Temat postu:
Bardzo smutne, ale niestety często właśnie taka jest rzeczywistość Crying or Very sad

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group