Dzieci OnLine

INNE PYTANIA - Gdzie się podziały... tamte prywatki

Anonymous - Nie 15 Maj, 2005 11:32
Temat postu: Gdzie się podziały... tamte prywatki
Co weekend to nuda, nic się nie dzieje. Jak jest u was? Robicie sobie różnego typu imprezy itp.? U mnie jest cieńko, raz na bardzo długi długi czas, i to w dodatku każdy siedzi i wpiepSZa cZipsy, i nic ciekawego sie nie dzieje, no chyba ze mozna uznac robienie sobie jaj z ludzi dzwoniąc do nich i takie tam... u mnie jest takie ,wieś party, a nie impreza, Wszyscy zamiast sie bawic to tylko żrą i siedzą na dupsku. Aż szkida pisac, ludzie ratunku!
No więc odpowiadajcie na pytanie jak w temacie
Mad
codi - Nie 15 Maj, 2005 11:58
Temat postu:
To już nie są te czasy.
Kiedyś codziennie się łaziło na imprezy, zabawy.
Teraz są inni ludzie którzy zamiast się dobrze bawić wolą się nachlać albo naćpać.
Kluby w których kiedyś dobrze się bawiłem z kumplami zaszły na psy i stały się przytułkiem dla ćpunów.
Jest też mniej bezpiecznie na dyskotekach i ulicach w domu stąd ludzie często boją się wyjść na jakąś impre.
Ja osobiście wekeend spędzam przed komputerem chociaż czasami uda się gdzieś wyrwać Cool .
Kinga - Nie 15 Maj, 2005 12:02
Temat postu:
Hehe Razz
Jak chodze na jakies takie spotkania impry czy jak to nazwac :p
I widze ze ludzie siedza na tylkach jedni tylko jeda drudzy pieprza jakies bzdury a trzeci albo cos w kompie modza albo wogooe siedza jak myszy Razz
To sama zajmuje sie rozkreceniem towarzystwa biggrin
Moze to dlatego tak czesto mam zaproszenia na takie rozne ?? <lOL>

hehehee Razz Ale rzadko korzystam z nich Wink
Anonymous - Nie 15 Maj, 2005 12:53
Temat postu:
Ja tam nie zauwazylam zmiany. Wczoraj bylam na grillu (fakt faktem sila sie tam wpechalam - moj byly robil) i badz co badz porozmawialam z naprawde przystojnym chlopackiem :> Ale tak to... ja imprezy srednio toleruje, ale u mnie tutaj sa takie jakie zawsze byly... Moze troche dziwnie tak jak sie "swieze mieso" pojawia, tudziez male dzieci etc., ale zmian jako takich nie zauwazylam.
Inversja - Nie 15 Maj, 2005 19:05
Temat postu:
Ja robie imprezke w sobote Very Happy (moje urodzinki) ale na bank będzie drętwo. Bo będzie w kuchni nadzór to ani se poprzeklinać ani nic... Sad czuje że będzie drętwo albo wszyscy będą czipsoly wpiepszać...
Kinga - Nie 15 Maj, 2005 19:06
Temat postu:
Odi napisał/a:
Ja robie imprezke w sobote Very Happy (moje urodzinki) ale na bank będzie drętwo. Bo będzie w kuchni nadzór to ani se poprzeklinać ani nic... Sad czuje że będzie drętwo albo wszyscy będą czipsoly wpiepszać...


Aha rozumiem ze ... przeklinanie to ejst szczy marzen ? biggrin

Super ...

czy tylko ja potreafie sie swietnie bawic bez dragów ? ... bez alkocholu ? bluzgów ? etc ??
Anonymous - Nie 15 Maj, 2005 19:10
Temat postu:
W tych czasach to rzadka umiejetnosc.
Anonymous - Nie 15 Maj, 2005 19:11
Temat postu:
Kinga napisał/a:
Odi napisał/a:
Ja robie imprezke w sobote Very Happy (moje urodzinki) ale na bank będzie drętwo. Bo będzie w kuchni nadzór to ani se poprzeklinać ani nic... Sad czuje że będzie drętwo albo wszyscy będą czipsoly wpiepszać...


Aha rozumiem ze ... przeklinanie to ejst szczy marzen ? biggrin

Super ...

czy tylko ja potreafie sie swietnie bawic bez dragów ? ... bez alkocholu ? bluzgów ? etc ??

Facetowi alkohol zniszczył życie - mało pije, tylko okzyjnie, wszyscy znajomi - abstynenci... ja z tymi ludźmi zawsze się swietnie bawię, ammy przejebane szajby i nam odbija na imprezkach, nie nażekam i uważam, ze bez alkoholu tez można nio ale zawsze by się trochę piwka przydało...
Anonymous - Nie 15 Maj, 2005 19:49
Temat postu:
nie taka rzadka...bo nie tylko ty kinga
Anonymous - Nie 15 Maj, 2005 22:16
Temat postu:
D u p a
Nigdy nie chodze na jakieś impry tylko wszystkie omijam ;/
Jedynie co mnie może spotkać do dyska bądź jakaś impreza urodzinkowa (którą nią w sumie nie jest Razz ) kumpli... słabo...
Anonymous - Nie 15 Maj, 2005 23:15
Temat postu:
Niestety:(
durne glupkowate czasy... ja tez bym wolala juz zyc jakies 20 lat temu byc mlodą eh.. teraz nic nie ma tylko komp jedyna rozrywka i telwizor no i chipsy... ostatnio wygralam polowke 10 euro jeszcez jedna i bede miala 10 euro i na wymiane to 40 złSmilet o szukam w crunchipsach:)
nasty_girl - Pon 16 Maj, 2005 12:21
Temat postu:
kiedys impry byly w kazdy weekend.. piwko ze znajomymi mozna wypic, cos u znajomych, ale na balety narazie jescze przez jakis czas nie chce chodzic, no ale i bez tego sie nie nudze w weekendy..
Anonymous - Pon 16 Maj, 2005 14:47
Temat postu:
Nuda......... Mad
Kinga - Pon 16 Maj, 2005 18:39
Temat postu:
<LOL> a tam nuda Smile
To zalezy od kazdego jakie jets jego zycie Wink
Nie mowcie ze nuda Smile

Ktoś pwoiedzial ze w towarzystwie inteligentnych osob nie mozna sie nudzic ... wiec nawet w samotności nie dopada go nuda Smile ... Racja racja Wink

Oj zawsze jest cos ciekawego do porobienia Smile
Ze sowjego porzykładu wiem ze kazda impre da sie rozkrecic :>
nasty_girl - Pon 16 Maj, 2005 18:46
Temat postu:
no wlasnie .. ja tez nie uwazam ze te imprezy sa nudne..
panienka_wierzba - Pon 16 Maj, 2005 22:11
Temat postu:
nudzi Ci sie?
sam zorganizuj impreze
trzeba sie umiec bawic i tyle
ja tam czesto chodze = ) i da się bawic bez alkoholu itp.
i sie bawie dobrze
wazne jest towarzystwo.. tawzne jest zgranie osob, przedstawianie osob
jesli dobre jest towarzystwo to juz 80% sukcesu
impreza prkatycznie musi byc udana
Holy Knight - Pon 16 Maj, 2005 23:08
Temat postu:
panienka_wierzba napisał/a:
nudzi Ci sie?
sam zorganizuj impreze
trzeba sie umiec bawic i tyle
ja tam czesto chodze = ) i da się bawic bez alkoholu itp.
i sie bawie dobrze


Szczerze caly czas mówisz że karzdy jest inny teraz też to rozważ że inni mają inaczej
wielu moze nie miec kompletnie już czasu , jescze inni mogli sie przeprowadzić w nowe miejsce gdzi nei maja znajomych , jeszcze inni po skończeniu szkó im sie urwał kontakt ze znajomymi ktoz zajeli sie swoim życiem pracuja i tez nie mają czasu , jeszcze innym znajomi sie wypalili skończyli leza teraz albo na cemtarzy albo gdzies zacpani albo pijani
tutaj nie zawsze lezy problem w tym że trzeba umiec sie dobrze bawic , lecz w tym że im bardziej sie starzejesz tym niej masz czasu musisz zrezygnowac z bardzo wielu żeczy , a twoi znajomi tez sie starzeją i maja to samo lbo gorzej , albo poprostu się koncza .
panienka_wierzba napisał/a:

wazne jest towarzystwo.. tawzne jest zgranie osob, przedstawianie osob
jesli dobre jest towarzystwo to juz 80% sukcesu
impreza prkatycznie musi byc udana

ważen jest to czy naprawde sie ich zna a ni że ma sie złudzenia
panienka_wierzba - Pon 16 Maj, 2005 23:14
Temat postu:
masz racje
ale np. tu podawałam na przykladnie Arena (czego neistety nie okreslilam)
no bo caly czas narzeka ze nikt nic nie robi na imprezie, ze wszyscy siedzą
i ze jest NUDNO
a co on robi w kierunku zeby tak nie bylo?
Anonymous - Pon 16 Maj, 2005 23:14
Temat postu:
holy a słyszał ty o elan vital?
agag - Pon 16 Maj, 2005 23:37
Temat postu:
nie wiem co ma wiek do dobrej zabawy.
Ja się bawilam dobrze jak byłam dzieckiem
robiliśmy sobie imprezy w pralni z bloku. Zapraszaliśmy wszystkie dzieci z okolicy, okna sie kocami zasłaniało i luz. Ciemno było, a o 21 każdy szedł do domu. Byli i znajomi i nieznajomi.. To były moje "najmłodsze imprezy". MOgłam wtedy mieć jakieś 11-12 lat i więcej. Żeby było ciekawie, to wymyślalismy sobie jakieś konkursy jako przerywniki.. Smile Każdy jakieś nagrody z domu przyniósł (pisaki, ksiażki zeszyty lizaki... śmieszne to było)

potem były już "doroślejsze" imprezy na koloniach. Tam też sie dobrze umiałam bawić, chociaz wcale się nie znaliśmy

wtedy były prywatki u znajomych, ale tez byli nieznajomi goście

zaczęły sie jakies dyskoteki i inne imprezy, na które chodziłam z kumpelą. I tez dużo obcych osób.

Na studiach moich przyjaciół poznałam też przez imprezy na korytarzu. Też tam nikogo nie znałam. najpierw się świetnie bawiliśmy na korytarzu a potem zaprzyjaźniliśmy. Czuję się jakbyśmy się znali 100 lat i nadal na imprezach bawimy się bosko. Pozazdrościć można takiej paczki.

I z alkoholem i bez. I z przyjaciółmi i z obcymi. I starzy i młodzi. BAWIĆ SIĘ BĘDA WTEDY, KIEDY MAJĄ NA TO OCHOTĘ! Bo faktem jest że do dobrej zabawy nie zmusisz nikogo. A mówienie że ktoś dorośleje, pracuje, nie ma czasu... Nieprawda. Jak chcesz, to czas znajdziesz, choćby niewiemco.

Ja mam 2 kierunki dziennie, udzielam korepetycji a weekendy pracowałam na promocjach. I czas na imprezy zawsze znalazłam, nawet jak 4 dni z rzędu siedziałam na uczelni od 8.00 rana do 19.00 a nawet do 21.30.. Wróciłam, prysznic, papu i na balety... a rano znowu na uczelnię... Szkoda, że nie mogę ci tego udowodnić inaczej niż poprzez zeznania świadków...
Chociaż ja bardziej preferuję kameralne imprezy w gronie przyjaciół, to uzależnianie wszystkiego od nich jest poprostu niemożliwe. Lubię wychodzić gfzieś w ich towarzystwie, ale nie ograniczam się tylko i wyłącznie do tego. Trzeba być trochę samodzielnym

A i moi rodzice potrafią nieźle zaimprezować. I babcia też..

"nuda"... Smutasy z was i tyle. Jak sie chce, to dużo można. A olądanie się na innych to wymówka dla własnego "niechcenia".

I nie rozumiem, jak człowiek się może "skończyć" w tym aspekcie...
Holy Knight - Wto 17 Maj, 2005 02:00
Temat postu:
Dziłacha tu chodzi o zorgnizowanie imprezy a nie wbijanie się sie do kogos u mnei problem w tym że jesli ja czegos nie zrobie to nic sie nie bedzie działo, a poza tym jak masz rachunki do zaplacenia pare prac do napisania , kilka artekułow do wyskrobania, kordynowanie przebiegu eksperymentu , praktykę plus też własnie dwa kierunki do zobaczymy gdzie modra znajdziesz czas na zrobienie tego wszystkiego i jescze zoraganizowanie imprezy ?? A tu nie ma trza było wczesniej prace pisac tra było wczesniej myśleć , tutasj jest tak madra kadra co prace w kturych omówienie problemu tak by chociaz 3 dostać to bedzie z 50 stron zleca sobie od tak z piatku na poniedziałek bo mysla że studenci w wekendy nie moga sie nudzić , to co że człowiek w wekend ma zjazd na zaocznych. na wszystko czas to se mozna mieć na 1 roku . I szczerze najgorsi sa tacy ludzi z którymi mas współpracowac przy jakims projekcie a cie oleją pójda sobie na impreze , na zajęciach sie nie pojawią i potem zamiast wyjsc gdzieś by odpoczac masz dwa razy wiecej roboty.
Uwierz mi u mnie wiekszosc ludzi ma tyle na głowie że ledwo wydala w dobe spiąć po 3 - 4 godziny. A na zabawe nie mają czasu głównie przez takich ignorantów co bawią się zawsze wtedy kiedy mają na to ochotę nie przejmuja sie tym że zwalja w swoje ignorancji obowiazki na innych ktozy tez kiedyś by sie chcieli pobawić. Własnie swoimi wypowiedziami dowodzisz tego że jeszcze w zyciu nadmiaru pracy napradę nie miałaś.
A o do znajomych co sie "skończyli" to chodzi mi o takich
potrafia tylko chlać źle rozrobiony spirytus i leżec nieprzytomni w krzakach jescze prze 18 o takie skończenie mi chodzi.
Anonymous - Wto 17 Maj, 2005 08:51
Temat postu:
wow użyłeś słowa "modra" piekny epitet"
ale chyba nie o to chodziło :>

biedny biedny holy a mimo to ma czas siedzieć nad druga nad ranem przed dziećmi online biggrin myśle że w nagrode powinnismy mu zwiekszyć range na ..."smerf" biggrin

a słyszeli wy o przepieknym wyrazie
.............................................................nastawienie !!!
agag - Wto 17 Maj, 2005 09:00
Temat postu:
NIe masz racji!
A przynajmniej względem mojej osoby.
Bo wyobraź sobie, że ja też mam po kilka esejów i referatów do przygotowywania z tygodnia na tydzień, też mam praktyki, a nie jestem typem olewusa (o czym mogą świadczyć 2 stypendia naukowe). Wręcz przeciwnie: to ja zawsze daje sie wpakować w "robienie za kilka osób", a do tego jeszcze referowaniw i prowadzenie, bo jestem wygadana. (ale do kujona to mi jednak daleko...)
Od strony finansowej, to od rodziców dostaję 100-150 zł miesięcznie, a resztę, na jedzenie książki kserówki ubrania kosmetyki imprezy autobusy... musze sobie zorganizować sama. Stąd praca w weekendy i korepetycje. Sypiam tez po5-6 godzin dziennnie i upijam sie kawą.
Ale na imprezy czas sie znajduje. Fakt, że nie tak często i tak intensywnie jak na pierwszym roku (jak miałam 1 kierunek), ale jednak. Mam o tyle dobrze, że mieszkam we własnym pokoju w akademiku i kiedy tylko robie sobie przerwę w pracy, to wychodzę na korytarz, a tam już się wszystko dzieje samo z chwili na chwilę... Nie trzeba niczego "organizować". MOżna sobie posiedzieć godzine, wrócić do nauki na 2 godziny i znowu na imprezę na godzinę. Nie trzeba pić (tak żeby później nie móc sie uczyć). Za każdym razem kiedy robimy sobie kolektywne frytasy (frytki dla 2-4 osób) to impreza jest na bank, bo nagle zjawia się na korytarzu pół piętra z piwami ..
Naprawde można dużo rzeczy pogodzić i ja jestem tego przykładem. Wszystko kwestia organizacji. A tłumaczenie się wiekiem, znajomymi, zmęczeniem i jeszcze czymś tam, to tak naprawdę wymówki
W zeszłym tygodni miałam 3 eseje, i prowadzenie zajęć. z czwartku na piątek spałam 3,5 godziny a w piątek zaraz po zajęciach pojechałam na kortowiadę (dla niewtajemniczonych: kortowiada to święto uniwersytetu w Olsztynie - impreza przez 3 dni nonstop połączona z najróżniejszymi konkursami, koncertami, piknikowaniem i pijaństwem), wróciłam w niedzielę wieczorem, a wczoraj juz też miałam prowadzenie zajęć, przy czym na dziś mam esej a na jtro muszę napisac rozdział do pracy (wczoraj miałam zajęia na uczelni od 10.00 do 17.00 dziś od 10-19) Jak na razie wyrabiam...

Ale sa też osoby, które poprostu imprezować nie lubią,. lub lubią ale żadko i w małym gronie.. Wszystko zależy od temperamentu i własnych upodobań. Przecież to nie jest nic złego.

No i przyznaje Ci rację, ze dużo zależy od ludzi z którymi żyjesz. Bo zmuszanie kogoś do zabawy nie ma sensu. Ale z drugiej strony uzależnianie swojego życia towarzyskiego od kogoś, to jest przesada.
Anonymous - Wto 17 Maj, 2005 14:42
Temat postu:
No tak gdzies isc na impreze na której juz sie wszyscy bawia to jest łatwo, ale samemu rozkręcić towarzystwo damsko męskie (10 osób) to juz troche trudniej. Bo jakby było tak z 30 to młatwiej bo jak jest mniej miejsca to wszyscy juz automatycznie stoją na parkiecie a nie pod ścianą. ehhh, Najlepiej jest sie wybrac na pizze lub do kina. Bo jeśli ktoś nie lubi danceingu to sie go nie zmusi, A u mnie to jest duzo takich osób. Nie stety
nasty_girl - Wto 17 Maj, 2005 14:53
Temat postu:
ale jak ktos lubi i chce sie bawic to sie bedzie bawil bez wzgledu na to czy 3/4 osob siedzi i sie nudzi czy tez tanczy razem z nim
panienka_wierzba - Wto 17 Maj, 2005 15:04
Temat postu:
Aren napisał/a:
No tak gdzies isc na impreze na której juz sie wszyscy bawia to jest łatwo, ale samemu rozkręcić towarzystwo damsko męskie (10 osób) to juz troche trudniej. Bo jakby było tak z 30 to młatwiej bo jak jest mniej miejsca to wszyscy juz automatycznie stoją na parkiecie a nie pod ścianą. ehhh, Najlepiej jest sie wybrac na pizze lub do kina. Bo jeśli ktoś nie lubi danceingu to sie go nie zmusi, A u mnie to jest duzo takich osób. Nie stety

a bo ja wiem
jak ktos chce
to sie bedzei bawil jak juz bylo powiedziane
niezaleznie od tego jak jest
moze sam zacznij zamiast narzekac?
zawsze mozna przeciez tez pousuwac krzesla, stolki itp..
Holy Knight - Wto 17 Maj, 2005 17:54
Temat postu:
Tsej napisał/a:
wow użyłeś słowa "modra" piekny epitet"
ale chyba nie o to chodziło :>

biedny biedny holy a mimo to ma czas siedzieć nad druga nad ranem przed dziećmi online biggrin

Akurat o tej porze wysyłam artykuł i czakam na materiał do nastepnego którego mam wyskorobać do godziny 5. Kiedys sobie w takich przerwach biegłaem ale akurat jestem podziebiony a poza tym nie mam ostanio żadnego dobrego miecza. Uwielbiam przemądrzałych nie znajocych sytuacji. Przyuważ że moje posty najczesciej pojawiają sie około 17 , 23 , 2 lub 3 w nocy czyli w czasie gdy mam troche przerwy a i tak musze przed tym durnym komputerem siedzieć.

agag napisał/a:
NIe masz racji!
A przynajmniej względem mojej osoby.
Bo wyobraź sobie, że ja też mam po kilka esejów i referatów do przygotowywania z tygodnia na tydzień, też mam praktyki, a nie jestem typem olewusa (o czym mogą świadczyć 2 stypendia naukowe). Wręcz przeciwnie: to ja zawsze daje sie wpakować w "robienie za kilka osób", a do tego jeszcze referowaniw i prowadzenie, bo jestem wygadana. (ale do kujona to mi jednak daleko...)
Od strony finansowej, to od rodziców dostaję 100-150 zł miesięcznie,
To i tak lepiej bo moje stypemndia ida po to by dołozyć rodzicom do rachunków . Wiec na akademik na stałe mnie ne stac zniżek miec nie bede gdyż ma blisko i się nie kwalfikują. Na ksiązki i ksera to musze jeszcze dodatkowo iśc dorabiać. Jedyny ukłon ze strony rodzicow dla mnie to to że mnia karmia ale i to jest wzgledne. Jak ostanio dwa miesiace nigdzi nie pracowałem to stierdzili że powinienem sie wyprowadzić bo za mało pieniedzy do domu prznoszę.

agag napisał/a:

Sypiam tez po5-6 godzin dziennnie i upijam sie kawą.
czyli tak czy siak z jakies 2 godziny dłużej odemnia choc moze biorac pod uwage pare drzemek i to że jak czasami mam wolny dzień to spię do oporu.
agag napisał/a:

Mam o tyle dobrze, że mieszkam we własnym pokoju w akademiku


No własnie masz na tyle dobrze
agag napisał/a:


i kiedy tylko robie sobie przerwę w pracy, to wychodzę na korytarz, a tam już się wszystko dzieje samo z chwili na chwilę... Nie trzeba niczego "organizować".

Ale przyuważ że ja nie mieszka w akademiku bo ze stypendiów i praktyk bym sie nie utrzymal , a na kasę od starszych nie mam na co, liczyć i tak tyle dobrze że podżyrowali mi kredyt i porzeczyli trochę kasy na weksel !! Wic jesli mi sie noga z pracami albo oczelnia powinie to leże i kwicze bo anim bank ani rodzice długów mie nie darują

agag napisał/a:

Naprawde można dużo rzeczy pogodzić i ja jestem tego przykładem. Wszystko kwestia organizacji. A tłumaczenie się wiekiem, znajomymi, zmęczeniem i jeszcze czymś tam, to tak naprawdę wymówki

ofszem można jak sie ma leko w zyciu , moi starzy są niby do bulu tolerancyjni oprucz jednej sprawy , niewazne czy sie ucze czy nie jak nie przynosze do domu kasy to wypadam. W sumie moja wina zemsta za przeszłosć ale jednak


agag napisał/a:

No i przyznaje Ci rację, ze dużo zależy od ludzi z którymi żyjesz. Bo zmuszanie kogoś do zabawy nie ma sensu. Ale z drugiej strony uzależnianie swojego życia towarzyskiego od kogoś, to jest przesada.

A gdzi mam isc moi znajomi z dzielnicy alebo leża zapijaczeni albo wychowują dzieci( tym drugim przynajmniej sie udało) , Znajomi z uczelni imprezy organizuja niezwykle żadko w sumie tak naprawde regularnie 2- 3 razy w roku to kumpel z zaocznej psychologi który studiuje tez dzienną filozofie we wrocławiu ma kasę i stac go na wynajmowani mieszkania wiec robi i pamieta przynajmniej o innych. Jeszcze jedna kolazanka tak naprawde tez pamieta a te niedobitki reszty to jak ja już za swoje pieniadze wyśle gdzies starych z domu i coś zorganizuje to przyjda ale i tak nie wszyscy bo wielu paniecznie boi sie mojej dzielnicy a nie ma tu aż tak źle jak w centrum Siemianowic ale za to ci co przyjda to sciągną ze soba od cholery ludzi nawet nie raczywszymnie poinformowac i najczescie takich ktorych nawet nie lubie ( na moich urodzinach tęz tak było zparaszałem może z 15 co przyszło 9 tych osób ktore zaprosilem i z 25 tych co nie zapraszałem, ale wedlug postronnych obserwatorów było nieźle co Kaska potwierdzi bardzo sie jej podobała , ale mi podpadła trochę wtedy na tej imprezie za przekroczenie limitu ) . Ale i tak przeważnie zapominaja z góry zakładają ze jestem tak zabiegany że nie będe miał czasu i nawet SMS nie wyślą.
agag - Wto 17 Maj, 2005 19:47
Temat postu:
Cytat:
Cytat:
Od strony finansowej, to od rodziców dostaję 100-150 zł miesięcznie,

To i tak lepiej bo moje stypemndia ida po to by dołozyć rodzicom do rachunków . Wiec na akademik na stałe mnie ne stac zniżek miec nie bede gdyż ma blisko i się nie kwalfikują. Na ksiązki i ksera to musze jeszcze dodatkowo iśc dorabiać. Jedyny ukłon ze strony rodzicow dla mnie to to że mnia karmia ale i to jest wzgledne. Jak ostanio dwa miesiace nigdzi nie pracowałem to stierdzili że powinienem sie wyprowadzić bo za mało pieniedzy do domu prznoszę.


za stypendia musze opłacić akademik i odłozyć na kolejne studia od września. A u nas praktyki są bezpłatne Zresztą to nie miejsce żeby pisac o sprawach finansowych.. Każdy radzi sobie jak może. U mnie w domu się nie przelewa i zawsze starałam się być niezależna. A rodzice pomagaja mi jak mogą..

Co do ludzi, to z reguły jest tak, że samemu wybierasz tych z którymi przebywasz i imprezujesz. Jak mi towarzystwo nie pasuje, to poprostu wracam do swojej paczki. A swoich mam super. Konie kraść. I ciężko mi się postawić w twojej sytuacji..
Shaleniec - Wto 17 Maj, 2005 22:10
Temat postu:
a wracajac do tematu..
to u mnie co weekend jest jakas balanga, zazwyczaj w takim opuszcoznym domku, tma sie schodzi kto chce i kto ma akurat kase =P i sie albo gdzies lata, smieje, albo sie wypije troche. =] a raz na jakis czas sie chodzi do pizzeri czy na dyske... juz bardzo dawno nie mialam soboty bez imprezy O_O!
wydaje mi sie, ze na tkaiej imprezie jak ktos wspominal, ze wszyscy siedza i ejdza chipsy to trzeba kogos, kto by cos rozkerecil, jakas zabawe =P a jak juz sie ma dosyc lat, to najlepiej sobie przy piwku i wtedy jakos tak zawsze samo sie rozkerca =]
pozdro
nasty_girl - Wto 17 Maj, 2005 23:00
Temat postu:
no wlasnie.. to zalezy co kto oczekuje od imprezy.. niektorzy lubia se posiedziec przy piwku i sie posmiac, pogadac, inni chca potanczyc a inni jescze jakies inne rzeczy chca robic.. jezeli macie na cos ochote to rozkreccie towarzystwo
Anonymous - Sro 18 Maj, 2005 00:16
Temat postu:
Mnie tam piwo tylko uspokaja/usypia. Rozkręca wódka.
Shaleniec - Sro 18 Maj, 2005 07:16
Temat postu:
Otwieracz: wódka ma to do siebie, że nie potrafimy wyczuć granicy mnie rozkręceniem sie a walaniem po ścianach, a potem leżeniem gdzieś pod stołem. =P
nasty_girl - Sro 18 Maj, 2005 12:12
Temat postu:
jak ktos wie jaka ma glowe i zna swoje mozliwosci to wtedy wie kiedy przestac pic.. przynajmniej co do wodki to juz sie przekonalam...

(nie wypijajcie w kilka min 0,75 z mety.. )
Shaleniec - Sro 18 Maj, 2005 17:57
Temat postu:
no tak, tyle ze.. ale jak ktos sie juz lekko wstawi to mysli, ze e tam, ejden wiecej czy mniej.. i tak coraz wiecej =P az w koncu w ogole sie nie kontroluje i sie pije i pije do nieprzytomnosci. =P Chyba, ze sie konczy alkhool to wtedy wiadomo.. =]

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group