Dzieci OnLine

PRZYJAŹŃ MIŁOŚĆ - do czego jestescie zdolni?

sloneczko - Sob 09 Kwi, 2005 16:44
Temat postu: do czego jestescie zdolni?
ten temat to bardziej chyba kierowany do dziewczyn chociaz i chlopakom zdarzaja sie sceny zazdrosci Very Happy
zastanawia mnie do czego jestescie zdolni dla swej "milosci"(tzn ukochanej/ego) Question a mozhe co bylibyscie sklonni zrobic rywalce/owi ktory kcialby odbic wam partnera/ke Question albo co robicie kiedy strasznie podoba wam sie ktos a okazuje sie ze on/a ma kogos innego na oku lub jest jush z kims zwiazany/aConfused:albo jesli ktos was zostawi dla kogos innego Question
Anonymous - Sob 09 Kwi, 2005 18:48
Temat postu:
Jezeli moj obiekt uczuc wybral by innego, to dal bym sobie spokoj, poniewaz to oznacza, ze mnie nie kocha.
opętana - Sob 09 Kwi, 2005 20:15
Temat postu:
No dokładnie tak. Sama teraz tak mam. Wybrał inną a ja nie mam nic do tego. Poprostu to Jego sprawa. A ja nie bede miedzy nimi mącic wyłącznie dla mojej przyjemności, bo to nie o to chodzi. Poprostu dałam sobie spokój. Jak nie ten to może ktoś inny. Kiedyś..
Anonymous - Sob 09 Kwi, 2005 21:18
Temat postu:
Jak znam siebie to po pierwsze bym sie rozryczała ... lol
potem bym zrobila awanture...hie hie... no moze przesadzam ale bym "pogadala" z tym kims kto chce mi odbic chlopaka. A jelsi chlopak by zostawil mnie dla innej bym pewnie sie rozryczala... eh o taka juz jestem, ale potem bym sobie uswiadomila ze ten chlopak nie jest tego wart wiec bym go miala geboko gdzies...
Anonymous - Sob 09 Kwi, 2005 21:20
Temat postu:
Jezeli mi by zalezało to bym mu starała sie uswiadomic ze zrobił ŹLE
no ale ta osoba nie byłaby warta mnie wiec dalbym po ryju i papa! ;]
nasty_girl - Sob 09 Kwi, 2005 21:27
Temat postu:
ufam mojemu facetowi i nie mam wiekszych powodow do zazdrosci.. czasami powiem ze mnie denerwuje jak do niego jakas kolezanka pisze czy cos, ale to nic duzego i rozmowa mozna wszystko zalatwic..
ajeczka11 - Sob 09 Kwi, 2005 21:43
Temat postu:
Moja miłość raczej mnie nie zdradza;) Ale gdyby juz to tę osobe która mi sie tu prubuje zakoachać w moimim naj naj to chyba bym rozszarpała i spróbowałabym na nią ,,nasłanie" ^^
M
nasty_girl - Sob 09 Kwi, 2005 22:02
Temat postu:
ktos moze sie zakochwiac, najwyzej bede troszke zazdrosna, ale wtedy chlopak dalby mi pewnie do zrozumienia ze nic do niej nie czuje i nie bylo by powodu do martwienia sie, gorzej by bylo jak by to on mnie zdradzil, a on by tego nie zrobil..
Kinga - Sob 09 Kwi, 2005 22:14
Temat postu: Re: do czego jestescie zdolni?
sloneczko napisał/a:
ten temat to bardziej chyba kierowany do dziewczyn chociaz i chlopakom zdarzaja sie sceny zazdrosci Very Happy
zastanawia mnie do czego jestescie zdolni dla swej "milosci"(tzn ukochanej/ego) Question a mozhe co bylibyscie sklonni zrobic rywalce/owi ktory kcialby odbic wam partnera/ke Question albo co robicie kiedy strasznie podoba wam sie ktos a okazuje sie ze on/a ma kogos innego na oku lub jest jush z kims zwiazany/aConfused:albo jesli ktos was zostawi dla kogos innego Question


Jesli zostałabym zdradzona nie wybaczyłabym ... oj nie Smile powiedzialabym " w takim razie spieprzaj " i tyle biggrin
Zazdrosna jestem potwornie wiec huh zawsze ciezko mi sie znosi rozne rzeczy biggrin

Rywalce ? gdyby chciala odbic ? Mhm ... nic biggrin ... jesli facet mnie kocha to nie uda jej sie odbic a jesli nie to po co mi taki facet ?
Jesli ktos mi sie bardzo podoba a jest zwiazany ... godze sie z losem biggrin ... i zostaje na poziomie przyjazni ...
jesli nie jest zwiazany to dzialam biggrin
nasty_girl - Sob 09 Kwi, 2005 22:29
Temat postu:
aha i sloneczko uwierz mi ze faceci tez potrafia byc bardzo zazdrosni.. chociazby pare dni temu jak kolega zadzwonil do mnie sie wyzalic.. ile sie nasluchalam i natlumaczylam ze tylko kolege rzucila dziewczyna;p
Anonymous - Sob 09 Kwi, 2005 22:59
Temat postu:
ja jestem zdolna do:
wymyślenia całej histori chodzenia na pseudokółko dziennikarskie
czekania dwie godziny po lekcjach we wtorki i godzine w czwartki aby kończyć o tej co on
rozmawiania na gg z jego dwoma przyjacielami burakami
konieczności napisania pseudoartykułu akurat o jego zespole
napisania na serio tego artykułu na podstawie informacji wyciągniętych od koleżanek
zaprzyjaźnienia sie z kretynką z ich klasy
pożyczania drukarki z faxem od sąsiada aby wysłać fax do przyjaciela ukochanego
pójścia na total nudny koncert w filharmoni olsztyńskiej bo może on tam będzie
śledzenia go 3 razy w tygodniu autobusem na drugi koniec miasta
chodzenia na rekolekcje
kupienia sobie koszulki z muzykiem
mam mówić dalej?
nauczenia sie na pamięć ich planu lekcji
słuchania kultu
znania na pamięć całej dyskografii metallicy
hm... zmarnowania 7 miesięcy na totalne bzdury które of kors sie nie powiodly:)
Anonymous - Sob 09 Kwi, 2005 23:06
Temat postu:
fajno
Anonymous - Sob 09 Kwi, 2005 23:16
Temat postu:
wow... kradziejka daj se spokoj.
sloneczko - Sob 09 Kwi, 2005 23:57
Temat postu:
hmm no nie wiem... to ja wam moge tylko pozazdroscic ze potraficie tak szybko odpuscic:Pi powiedziec sobie STOP:/bo ja jak jush wiecie nie jestem 1,5 miecha ze swoim chlopakiem ale ostatnio siem dowiedzialam ze znalazl sobie jush jakas laske na moje miejsce (tzn narazie sie chyba poznaja:/) no i ja poprostu mam znof duzy problem...bo gdyby byl sam to looz da sie to przezyc ale jak ja ich razem zobacze to nie recze za siebie;( dlatego zastanawiam sie jak zniechecic laske do niego<co> pozdrawiam:)
Nokia - Wto 12 Kwi, 2005 17:06
Temat postu:
Kradziejka i tak jest najlepsza..
nasty_girl - Wto 12 Kwi, 2005 17:26
Temat postu:
on od ciebie wymaga takich poswiecen ?
panienka_wierzba - Wto 12 Kwi, 2005 17:35
Temat postu:
on nawet nie wie do czego ona zdolna jest : >
ona to robi 'z dobrego serca' =D
haha
nasty_girl - Wto 12 Kwi, 2005 17:39
Temat postu:
mi sie wydaje ze ona po prostu mu wogole nie ufa..
Iśka - Wto 12 Kwi, 2005 19:47
Temat postu:
kradziejka napisał/a:
ja jestem zdolna do:
wymyślenia całej histori chodzenia na pseudokółko dziennikarskie
czekania dwie godziny po lekcjach we wtorki i godzine w czwartki aby kończyć o tej co on
rozmawiania na gg z jego dwoma przyjacielami burakami
konieczności napisania pseudoartykułu akurat o jego zespole
napisania na serio tego artykułu na podstawie informacji wyciągniętych od koleżanek
zaprzyjaźnienia sie z kretynką z ich klasy
pożyczania drukarki z faxem od sąsiada aby wysłać fax do przyjaciela ukochanego
pójścia na total nudny koncert w filharmoni olsztyńskiej bo może on tam będzie
śledzenia go 3 razy w tygodniu autobusem na drugi koniec miasta
chodzenia na rekolekcje
kupienia sobie koszulki z muzykiem
mam mówić dalej?
nauczenia sie na pamięć ich planu lekcji
słuchania kultu
znania na pamięć całej dyskografii metallicy
hm... zmarnowania 7 miesięcy na totalne bzdury które of kors sie nie powiodly:)


Genau. Ja podobnie. Ale w moim przypadku to dalo rade ;p

Ja jestem zdolna do:
przesiadywania calego dnia na miescie, zeby zwiekszyc prawdopodobienstwo spotkania go,
chodzenia na sks'y (z czego warto dodac, ze ja nienawidze w-f'u) tylko dlatego, ze potem moglam isc za nim,
chodzenia wkolko, przesiadywania na jednej oblesnej lawce, przypadkowo tuz obok jego domu,
chodzenia z psem 5 razy dziennie na spacer,
przepytania wszystkich chlopakow jakich znalazlam na gg i ktorzy byli z mojego miasta i z jego rocznika, czy go znaja i czy daliby mi jego nr. kom,
'zaprzyjazniania' sie z jednym dziwkiem, zeby otrzymywac o nim swieze informacje
zapisania sie na trzy kolka teatralne (moze a noz na jedno z nich chodzi)
zapisania sie na kurs tanca,
zapisania sie na kurs niemieckiego (z czego na jeden juz chodze),
cotygodniowego chodzenia do pizzerii w domu kultury gdzie akurat przypadkiem dziala teatr, gdzie on gra,
chodzenia 2 razy w niedziele do kosciola ( to juz szczyty ;])
przypadkowego wchodzenia nie do tej sali,
chodzenia do sklepu po bulki trzy ulice dalej niz powinnam,
nauczenia sie na pamiec jego nr gg i nr kom, bo moglby sie przypadkowo zmazac i co?
perfidnego sledzenia go (to bylo glupie),
obowiazkowego slania esek,
obowiazkowych rozmow na gg,
nieudanych prob wywalenia go z domu,
przeryczanych wieeelu nocy,
zabazgrania calego pamietnika tylko o nim,
symulacji choroby, zeby nie isc do szkoly, bo on idzie dopiero na popoludnie i caly dzien bylby na gg,
hmm... w koncu poznania sie z nim i szczerej rozmowy w cztery oczy,
przymykania oczy na to, ze gra z jakas laska trzymajac sie z nia za reke ('to tylko scena, gra aktorska')
zarwania 7 nocy pod rzad zeby byc na wszystkich dyskotekach na ktorych on jest,
tesknoty,
czekania,
zagluszania w sobie uczuc, zeby nie powiedzial ze jestem histeryczka
wmawiania sobie, ze ta szwajcarka, to tylko jego dobra kumpela, nikt wiecej...
cdn, zobaczy sie z czasem co dalej Wink
nasty_girl - Wto 12 Kwi, 2005 19:55
Temat postu:
iska "przesiadywania calego dnia na miescie, zeby zwiekszyc prawdopodobienstwo spotkania go,
chodzenia na sks'y (z czego warto dodac, ze ja nienawidze w-f'u) tylko dlatego, ze potem moglam isc za nim"

czy wy sie nie mozecie normalnie umawiac z facetami, czy jak nie pojdziesz na cos czego nie lubisz to co oni dla was czasu miec nie beda? ja tego jakos nie rozumiem ? chodzic do miasta zeby go spotkac? to nie umawiacie sie tylko przypadkowo spotykacie?


Neutral
Anonymous - Wto 12 Kwi, 2005 19:56
Temat postu:
he he dlaczego mnie nikt tak nie kocha biggrin?
panienka_wierzba - Wto 12 Kwi, 2005 19:57
Temat postu:
o matko =]
ale rzecyz odpieprzacie =D
mi sie tam zazwyczaj kilka/kilkanascie razy dziennie wydaje ze widze kogos kim nie ejst : >
szczególnie będąc na spacerze w parku (samotnie) w środku śnieżycy w zimie, idąc za kims kto okazal sie eee nie wiem kim nawet
Iśka - Wto 12 Kwi, 2005 20:07
Temat postu:
nasty_girl napisał/a:
iska "przesiadywania calego dnia na miescie, zeby zwiekszyc prawdopodobienstwo spotkania go,
chodzenia na sks'y (z czego warto dodac, ze ja nienawidze w-f'u) tylko dlatego, ze potem moglam isc za nim"

czy wy sie nie mozecie normalnie umawiac z facetami, czy jak nie pojdziesz na cos czego nie lubisz to co oni dla was czasu miec nie beda? ja tego jakos nie rozumiem ? chodzic do miasta zeby go spotkac? to nie umawiacie sie tylko przypadkowo spotykacie?

Neutral


hehe, lol ;D
No patrz, jak go nie znalam to najpierw musielismy sie poznac, nie A w trakcie opracowywania planu na czym bysmy (znaczy na jakich zajeciach) sie poznac musialam go zobaczyc ^^ Zreszta jak ktos nie jest tak szurniety jak np ja to tego nigdy nie zrozumie =D Zreszta dalo mi to duzo i t teraz ten czas 'sledzenia' wspominamy bardzo milo =] Chociaz faktem jest ze to bylo cholernie dziecinne =)
Anonymous - Wto 12 Kwi, 2005 20:19
Temat postu:
Oj ja z zazdrości nieźle sie posunęłam .... za daleko .... napoczątku była to niezła zabawa a później koszmar .... chłopak ze mną zerwał ... ale w szczegóły nie wnikam choć wiem że to moja wina :/
nasty_girl - Wto 12 Kwi, 2005 21:05
Temat postu:
ja was nie rozumiem.. jakies sledzenie itd.. czy nie mozna normalnie poznac kogos a potem sie umawiac,a nie sledzic, wpadac przypadkowo?
sloneczko - Wto 12 Kwi, 2005 21:54
Temat postu:
mi sie wydaje ze kazdy chyba mial taki okres(tzn przezywal taka szalona mlodziencza milosc)i bawil sie w takie podchody:P hee ale zazwyczaj jest tak ze tej osobie obserwowanej sie to nie podoba i zniecheca...Razz ja siem o tym przekonalam jush kiedys kiedys;) ale zawsze kce sie wiedziec o ukochanej osobie jak najwiecej.. to jush jest poprostu ludzka ciekaffosc:D
nasty_girl - Wto 12 Kwi, 2005 22:07
Temat postu:
no ale to jest bez sensu.. no ale widocznie juz wyroslam z czegos takiego i naszczescie takiego okresu nie mialam :d
Iśka - Wto 12 Kwi, 2005 22:16
Temat postu:
A ja mialam taki okres... i sie ciesze, przezylam wiele milych chwil. A dzieki temu mam teraz wspanialego faceta. A zaczelismy sie wlasnie tak poznawac =]
nasty_girl - Wto 12 Kwi, 2005 22:22
Temat postu:
u mnie to by nie mialo szans.. znaczy jak mi sie ktos podobal to nie tak jak wy podchody robilam tylko bylam glupia (chociaz nie zawsze mi to na zle wychodzilo) i wolalam podejsc i pogadac..
Anonymous - Wto 12 Kwi, 2005 23:14
Temat postu:
mnie tam by takie podchody schlebiały...a już szczególnie przez kogoś kto by mi sie podobał...oczywiscie istnieje granica zdrowego rozsądku..obie panny co to opisały takie przeszpiegi to lekka przesada..i wyszła groteskowo
Anonymous - Sro 13 Kwi, 2005 12:49
Temat postu:
ej.... no sory od września próbuje poznać kolesia z o rok starszej klasy:P to co jest wyżej to w sumie nie wszystko bo groziły nam już kilka razy dwie dziewczyny z czego ON sie jednej bardzo podoba, moja znajoma która jest również jego znajomą jednej takiej nagadała że jak nie przestanie za nim łazić to źle skończy i wmuwiła jej jakieś bajki że jedna taka za nim chodziła on jej coś zrobił i biedaczka [ a z 1 klasy była] skapitulowała, zonk:] nie wiem ale ostatnio sie do mnie tysz odzywają na gadaku dziewczynki jakieś dwie z ich klasy że one wiedzą że on mi że mi pomogą że mu nagadają że jakby coś to chętne są i w ogóle:] coraz więcej ludzi bierze mnie za debila:] i jego kumpel sie gniewa nabluzgał mi za to że uważam st anger za ścierwo i jest gitowo wszyscy mają mnie w dupie a na przerwach wołają [do mnie i do mojego kochanie której sie podoba przyjaciel tego mojego ale co tam:]] kasia....kasie.....kasiu....kochamy was....chodźcie do nas....no kasie..... zonk:]

ale i tak chciałam powiedzieć że szczytem jest to co odwaliła moja znajoma kiedyś otóż jak jej "sympatia" miała lekcje piętro pod nią przy schodach to wychylała się za barierkę i rzucała w niego karteczkami ze swoim telefonem...
aaaa iśka i dzięki ja chyba coś z tych twoich pomysłów wykorzystam sie wie:] i przypomniało mi sie jak uciekłam z dwoch ostatnich lekcji bo chciałam być wcześniej na trasie którą idzie do muzyka stanęłam pod słupem ogłoszeniowym i spytałam go czy nie wie kiedy jest koncert heya, no byłoby git gdyby nie to że centralnie za mną był plakat A3 z napisem HEY i wielgachną datą...:]
Therius - Sro 13 Kwi, 2005 21:21
Temat postu:
..heh...mi siem jeszcze takie filmowe sceny z liściem na twarzy nie zdarzyły...ale owszem...wiem, kiedy ktoś jest o mnie zazdrosny...a nie ukrywamn, że ja tesh nieraz odczuwam zazdrość...pozdrowienia...
agag - Sro 13 Kwi, 2005 22:35
Temat postu:
ja byłam zdolna przez rok jeżdzić ca 3 tygodnie na tydzień do berlina
resztę czasu smsować
jednak w końcu okazało się że to nie to...
nie byłam w stanie zrezygnować dla niego z rodziny i studiów...
ale nie żałuję
to były piękne chwile
Anonymous - Sro 13 Kwi, 2005 22:37
Temat postu:
cudownych chwil poświęcenia nigdy sie nie zapomina....dlatego ze gdy sie cos poświęca ...zawsze cos sie zyskuje
agag - Sro 13 Kwi, 2005 22:38
Temat postu:
najgorsze jest pytanie na które nie ma odpowiedzi:
co by było gdyby....
sloneczko - Czw 14 Kwi, 2005 00:34
Temat postu:
no wlasnie to pytanie chyba czasemdreczy kazdego...:/mogloby sie tyle zmienic... zyc inaczej mozhe lepiej a mozhe gorzej... ale jak cofnac czas???Sad
agag - Czw 14 Kwi, 2005 00:44
Temat postu:
nie cofaj czasu, tylko:
carpe diem!!
sloneczko - Czw 14 Kwi, 2005 10:28
Temat postu:
no ze czasu cofnac sie nie da to niestety wiem:/ i to mi sie wcale nie podoba;] zrobilabym wiele rzeczy inaczej...i mozhe do tej pory on bylby ze mna;((( dobra koniec rozczulania siem nad soba:P trzeba zyc dalej... ale szkoda ze bez niego:/
Anonymous - Czw 14 Kwi, 2005 10:49
Temat postu:
Cytat:
najgorsze jest pytanie na które nie ma odpowiedzi:
co by było gdyby....

taaa ale co będzie jakby nie było gdyby, wyobraźcie sobie więźnia co sie zastanawia w momencie gdy nadażyła sie mu szansa na ucieczke..."co by było gdyby"....

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group