Keśka napisał/a: | Opinia jest subiektywna.
Tak jak smak gorzkiej czekolady
na zaspokojenie głodu.
dzióra (dysortografia? i czy nie widzisz powiązania między pierwszym wersem a trzema poniżej?)
Chcę ufać słowom -
nie obrazom i przekonaniom.
mniejsza dzióra ale dzióra (Chcę ufać słowom, ale nie mogę w nie uwierzyć, dopóki sama nie doświadczę, że są prawdziwe)
Zaufam doświadczeniom.
co ma piernik do wiatraka (?)
Gdzie ten szyfr do prawdy
bym mogła rozpaczać
że nie umiem go złamać? -ładne trzy wersy ale po kiego kija ? (nie no, chyba nie potrafisz myśleć logicznie, bo moim zdaniem łatwo jest połączyć trzy poprzednie wersy z tymi trzema na zasadzie: ktoś mi coś powiedział i nie wiem, czy powinnam w to uwierzyć, bo jestem uprzedzona i mam utrwalone obrazy, które przeczą tym słowom. Więc chcę przekonać się sama i odnaleźć jakiś trop, który mi podpowie, w co mam wierzyć i jaka jest prawda. Już?)
kogo obchodzi niebo? (widać, że chyba sam nie piszesz wierszy, bo żaden wiersz nie może być zbiorowiskiem myśli ujętych w ładne słowa, które dla czytelnika nic nie znaczą. Potrzeba jakiejś drogi dotarcia. Karminowe niebo ma być obrazem, który trochę oderwie czytelnika od treści wiersza i skłoni do zastanowienia się: "Czy to coś oznacza?". Oczywiście, że nie oznacza, ale to taki haczyk. Poza tym kiedy pisałam ten wiersz, niebo było karminowe od efektów świetlnych na Starym Mieście i tyle.)
Niebo jest dzisiaj karminowe
tu poniżej jest coś ciekawe jakaś spójność z początkiem i ciekawa puenta ale środek "wiersza" to stek bzdur (ech... czyli zarzucasz mi niespójność wiersza i brak jego sensu? Dobra, tłumaczę. Na początku - chodzi o opinię. Ja myślę, że ktoś jest wspaniały, mam co do niego pozytywne uczucia. Ktoś inny mówi mi, że myślę niesłusznie, bo według tego kogoś jest zupełnie inaczej. Nie chcę uwierzyć, bo jestem przekonana inaczej i wolę ufać pozorom. Więc dochodzę do wniosku, że muszę wszystkiego doświadczyć. Jednocześnie jestem bardzo ciekawa, jaka jest prawda, chociaż wiem, że nie będę potrafiła jej odkryć, chyba że dowiem się wprost od tamtej osoby. Na końcu - wspomniane już niebo, które jest jakby oddechem przed puentą. I, na koniec - powrót do wspomnianej czekolady, która tym razem jest metaforą czegoś innego, a to banalne, bo - jednostronnej miłości. Połączenie z całością? Co do obiektu tej miłości mam mieszane uczucia i nie jestem pewna, czy mam wierzyć komuś innemu, czy sobie. Proste?)
a gorycz tak słodka
jak Twój uśmiech do kogoś innego.
|
|