Podczas ubiegłotygodniowej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego doszło do międzynarodowego skandalu.
Przewodniczący Parlamentu Josep Borrell, który kilka miesięcy temu wywołał skandal swoją niecenzuralną wypowiedzią na temat Polski, którą następnie złożył na karb błędu w tłumaczeniu, w ostatnią środę podczas wystąpienia polskiego posła Marka Siwca z SLD poświęconego importowi gąsienic mruknął pod nosem: „Vecinos de La Esmeralda...”. I znów nikt do końca nie wie, co przewodniczący tak naprawdę powiedział. Postanowiliśmy więc wyjaśnić sprawę z pomocą naszego redakcyjnego kolegi, z pochodzenia Hiszpana, Juana Marii Diavolerro.
Okazuje się, że język hiszpański jest niesłychanie wieloznaczny i na przykład pojęcie „assunto portaboles cetos” oznaczać może zarówno: „spedalona banda obszczymurów”, jak i „serdecznie zapraszam na kolację”. Słowa „tedios de mecitores”, czyli w bezpośrednim tłumaczeniu: „wyp…, bo ci przy…”, służą także do określania odległości między mniejszymi miastami, a zwrotem „terro el picaticos”, czyli „kicham na was”, rozpoczyna się uroczyste posiedzenia hiszpańskiego parlamentu. Warto też wiedzieć, że „humedos”, czyli „palant”, to również zwyczajowa nazwa sernika, a „del cruppo deri”, czyli „tępe łazęgi”, to średniowieczna foremka na razowiec. Jedynie rdzenni mieszkańcy Hiszpanii są w stanie, i to tylko w sporym przybliżeniu, zorientować się, o czym rozmawiają, ale oglądając film rodzimej produkcji, część widzów się śmieje, część płacze, a niektórzy drżą ze strachu na tych samych fragmentach.
Sztona
_________________ Miłość nie polega na wzajemnym wpatrywaniu się w siebie,
ale wspólnym patrzeniu w tym samym kierunku.
Hehe mnie tez to bawi jak i wiekszosc gier slownych wkoncu wychowalem sie na Asteriksie i Obeliksie ktorego czytalem ciagle gdy bylem mlodszy. Dzis tez sobie lubie poczytac i to bardzo ale mam jedynie na kompie zeskanowane ;(
_________________ "Chlop co tabaki nie zazywa baba sie nazywa"
"Kto sie wczesnie z lozka zbiera ten wczesnie umiera" - Rincewind
scv -Usunięty- Gość
Wysłany: Sro 04 Maj, 2005 16:45
Z jednej strony jest to zabawne, ale jeśli by mi przyszło się z tym spotkać "oko w oko" to już by to takie śmieszne nie było. Tak jak napisała Kinga każdy język ma takie wieloznaczne wypowiedzi, tyle że jeden mniej, a drugi bardziej zawiłe, niestety w przypadku j. hiszpńskiego te wieloznaczności tak od siebie odbiegają, że mogą sprawiać wszystkim problemy, a w szczególności tłumaczom. A wystarczyłoby jeśliby na takich posiedzeniach stosowano ęzyk angielski, który by każdy musiał znać
Matka bawiąca się z córkami w dom wyprowadziła się z kochankiem w drugiej godzinie zabawy!
Słupsk. Fakturzystka VAT Mariola Januszek (32 lata) podczas zabawy w dom ze swoimi córkami Zosią (4 lata) i Marysią (5,5 roku) w drugiej godzinie zabawy wzięła animowaną przez siebie lalkę Barbie i poinformowała, że odchodzi z kochankiem.
Zosia animująca podczas zabawy lalkę Kena, męża Barbie, w rozmowie z „Siarkazmem” nie wydawała się zaskoczona. – Od dawna podejrzewałam, że ta zdzira ma romans z jednym z Action Manów – mówi nam Zosia. – Poleciała na kasę, a poza tym on jest lepszy w łóżku. Prywatnie Zosia przyznaje, że nie dziwi się matce, która jest przecież młoda i też ma swoje potrzeby. I podaje przykład: – Dwa miesiące temu poprosiłam mojego kolegę Roberta Wątorka, żeby dał mi pokierować swoją kolejką PIKO. On zignorował jednak moją prośbę.
Sam Wątorek odmówił rozmowy z reporterem „Siarkazmu”. – Jestem chory. Mam polipa. W uchu mam – tłumaczy nam Wątorek. – W ubiegłym roku też miałem. Na gardle – dorzuca po chwili.
_________________ Miłość nie polega na wzajemnym wpatrywaniu się w siebie,
ale wspólnym patrzeniu w tym samym kierunku.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach