Wysłany: Czw 20 Sty, 2005 21:21 Harry Potter i Bestia Wojny
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Odwiedziny przy Privet Drive
Wrzesień dopiero co się zaczął, a Harry nie już nie mógł doczekać się powrotu do Hogwartu. Coraz częściej rozmyślał o tym wszystkim co ostatnio się zdarzyło. Myślał o Voldemorcie, Dumbledorze, zajściu w Departamencie Tajemnic i co najważniejsze.. Myślał o Syriuszu. Cały czas miał nadzieje że Syriusz nie umarł. Nie mógł tego zaakceptować. I kiedy piąty raz spojrzał w lusterko ,które od niego dostał, spodziewając się że nagle ujrzy w nim roześmianą twarz swojego ojca chrzestnego i jej nie zobaczył-uwierzył. Zaniusł się prawdziwym płaczem. Chociaż nie chciał płakać. Patrzył buntowniczo na trzymane w rękach lusterko i zaciskał zęby, ale wielkie krople łez kapały na podłogę nie zważając na starania Harry'ego. Wyszedł na dwór. Pokój w domu Dursley'ów sprawiał że czuł jeszcze większy ból po stracie Syriusza. Skręcił w alejkę na której rok temu zaatakowali go Dementorzy posłani przez Umbridge.
Patrzał właśnie w niebo a ponure myśli dosłownie zżerały go od środka. Poczół się podle. Jak mógł dopuścić do tego by jego jedyny krewny,przyjaciel i ostatni potomek rodu Black'ów zginął. Właśnie teraz przypomniały mu się słowa Dumbledor'a i przepowiednia Trelawney głosząca: "I JEDEN Z NICH MUSI ZGINĄĆ Z RĘKI DRUGIEGO, BO ŻADEN NIE MOŻE ŻYĆ, GDY DRUGI PRZEŻYJE..".
Nagle coś strasznie szybkiego przejechało przez spokojną uliczkę Privet Drive. Co to mogło być Myślał gorączkowo Harry. Ale długo nie musiał czekać na odpowiedżź. Zobaczył profesora Lupina wysiadającego chwiejnym krokiem z Obłędnego Rycerza. Zdziwił się a za razem nieco ucieszył, ale niewiadomo dlaczego za bardzo się tym nie przejął. Kiedyś uznał by to za wybawienie z sideł Dursley'owskich.. Ale teraz.. Wszystko była dla niego przygnębiające.
-O! A to 'Arry! Cześć 'Arry!!-krzyczał młodzieniec którego twarz upstrzona była trądzikiem-kierowca Błędnego Rycerza. Harry dobrze go znał ale ze nim nie przepadał. Nia miał w tym momęcie ochoty na rozmowe z nim podniusł tylko rękę w geście powitania go.
W końcu Lupin zaóważyłgo i do niego podbiegli.
-Cześć, Harry. Jak.. jak się czujesz?- zapytał mimo malującej się nędzy, smutku i bólu na twarzy Harry'ego.
-W porzadku-skłamał
- Jak traktują cię Dursley'owie? Bo właściwie jesteśmy tu w tej sprawie. Ale-dodał widząc jeszcze większy smutek na twarzy Harry'ego-oczywiście też żeby z tobą porozmawiać.
-Nie narzekam-odrzekł Harry, co było całkowitą prawdą, bo Dursleyowie chyba przestraszyli się pogróżek członków Zakonu wygłoszonych na stacji King Cross.
-Wiem Harry jak się czujesz..- położył rękę na jego ramieniu.
Nagle Harry poczuł jakąś zawiść. Chciał ugryść, rozszarpać, wbić kły w jego rękę. Podobnie jak kiedyś w gabineci Dumbledore. I pewnie by to uczynił gdyby nie to że Lupin jakby wyczytał w jego myslach to wszystko i nagla cofnął rękę.
Uczucie to przeszło tak szybko jak się zjawiło.
-Profesorze- wybąkał Harry-ja..- wiedział teraz co zrobi. Przeciueż to właśnie Lupin znał Syriusza i jego ojca, Chciał z nim o tym porozmawiać. Chciał mu powiedzieć wszystko co go do tej pory dręczyło.
-Ja.. czy możemy porozmawiać?- powiedział dając mu do zrozumienia że chodzi o rozmowę w cztery oczy bez wścibskich oczu mugoli i.. nie stojąc na środku ulicy. Samochody i tak rzadko tu jeździły więc nie było większej różnicy..
-Oczywiście, przecież po to tu jestem-uśmiechnął się do Harrego i wskazał najblizszą ławkę.
-Profesorze.. Czy da się jeszcze skontaktować z Syriuszem?-wypalił na wstępie
-Harry.. niestety.. wiem że rozmawiałeś z Nick'iem i..
-Na pewno nie ma żadnego sposobu..
-Lupin spojrzał na Harrego. Poznał to spojrzenie. Tak właśnie Lupin patrzał na jego ojca-James'a..
-Owszem, jest sposó-rzekł po krótkim namyśle zdecydowanym głosem.-Porozmawiasz z Syriuszem..
To było jak sen.. Nareszcie! A więc jest jakiś sposób! Jest!- nieopanowana raość wypełniła go całego i nagle.. coś ugodziło go w tył głowy. Czół ostry ból w czasce. Nie możliwe! Co się dzieje.. ale już nic nie myślał.. ztaczał się coraz głębiej i głębiej.. Ból był tak ostry.. Czy to ten dzień.. czy dziś przyjdzie mu zmierzyć się twarzą w twarz z Voldemortem.. Ból był okropny.. Usłyszał nad sobą krzyki Lupina: Expectro Patronus!. A potem wszystko ucichło.. Ból był okrutny...
_________________ i znów zadaje sobie pytanie...: czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?
kradziejka -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 21 Sty, 2005 14:52
plagiat:/
ABC Gość
Wysłany: Pią 21 Sty, 2005 15:16
O [cenzura]! Gdyby to Rowling zobaczyła, to byś się z kłopotów finansowych do końca życia nie wywinęła.
To jest plagiat - jak w poście wyżej napisała. Musisz mieć prawa autorskie, dziewczyno!
ja jednak prosze o modow o usuniecie tego tematu, poniewaz jest to najnormalniejszy PLAGIAT. Za łamanie praw autorkich, az tak zananych pisarzy, to mozna sobie słono zapłacic.
_________________ Kiedys znajde dla nas dom z wielkim oknem na swiat,
znowu zaczniesz ufac mi,
nie pozwole ci sie bac!
Zgadzam się z innymi. Mogłabyś to pisać dla siebie, a nie publikować na forum.
P.S. W Twoim tekście są pewne sprzeczności, np. Harry nie mógł patrzeć w lusterko, bo wcześniej je rozbił
Stokrotka -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 21 Sty, 2005 18:30
Yo napewno podróba. Rowling tak nie pisze. Acha i jeszcze coś. Co za czarodziej pojawiałby się w biały dzień tak poprostu wśród mugoli ? Na ulicy? No nie wiem
hmmm jak juz cokolwiek sie pisze to przynajmniej stara sie nie sadzic razacych bledow ortograficznych (podkreslam razacych bo samej mi ssie zdarza czesciej lub rzadziej). po za tym styl slaby, calosc kupy sie nie trzyma za bardzo.
co do wypowiedzi powzszych - plagiat plagiatem, ale poniekadjestem w stanie zrozmiec fanow nei mogacych doczekac sie czesci kolejnej i zaloze sie ze milion osob sobie cos takiego pisze - inna sprawa, ze ni wszyscy 'publikuja'.
czarodziej pojawiajacy sie wsrod mugoli - hmmmm jak by sie mogl pojawic ? a jak w 1 czesci moglo sie pojawic multum sow zarzucajacych listami dom ? chociazby taki glupi przyklad. tego czepiac sie nie ma co, rowling tez bledy popelnia ... nikt nie jest doskonaly..
a dla autorki - mimo wszytsko proponuje troche inwencji wlasnej a nie korzystania z czyis pomyslow...
_________________ It`s not that gold
It`s not as golden as memory
Or the age of the same name
Yyy... Mógł patrzeć w rozbite lusterko. No dobra dobra! Ja po prostu jestem prawdziwą fanką pottera! Chce być czarodziejką i warjuje na tym punkcie. A pisać też kocham. Może się rozpędziłam za bardzo i pomieszałam fakty ale.. no cóż.. każdy moze pisać trochę lepiej i trochę gorzaj ale nie o to chodzi jak co komu wychodzi
_________________ i znów zadaje sobie pytanie...: czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?
Himitsu -Usunięty- Gość
Wysłany: Nie 06 Lut, 2005 21:23
Każdy mówi: plagiat, plagiat, plagiat...
A ja jak na razie nie spotkałem się z żadnym fanficiem, którego autor posiada prawa autorskie jakiegokolwiek utworu, do którego nawiązuje pisząc.
Gdyby miano ścigać każdego autora fanficów na świecie za plagiat, to by im życia nie stykło...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach