Pomogła: 9 razy Dołączyła: 06 Cze 2003 Posty: 2867
Wysłany: Czw 12 Maj, 2005 21:53
agag napisał/a:
sorry.. ale w jakie inne miejsce? wolałabyś w wieku 14 lat dostać np w twarz?
przykładowo ja dostałam.. wiele razy.. moi rodzice nie potrafią trzymać swoich emocji, nie potrafią rozmawiac, a kiedy nie potrafią mnie przegadac, jako dziecko dostawalam zwykle lanie, jako juz dziewcyzna starszy, powiedzmy od 13 roku zycia w twarz, tylko od matki, ojciec by sprobowal.. (niewazne co by sie stalo)
kiedyś dostalam od matki o to ze eee juz nawet dobrze nie pamietam, o to chyba ze nie chcialam jakichstam butów, w twarz na targu, przy ludziach.. to juz nawet tak nie bolało (chociaz rozwaliła mi warge) fizycznie, ale psychicznie
rowneiż nie akceptuje kar fizycznych
wiem na własnym przykladzie ze duzo nie dają
a to tylko dziecko boli.. (moze dlatego jestem tak cholernie slaba psychicznie, [jako jeden z powodów] trza przeprowadzic analize psychologiczna jakas) juz nie jako sam ból fizyczny jak pisałam wyzej, ale jako ból psychiczny
w takich momentach pewna bliskość między hm.. rodzicem a dzieckiem w pewnym senscie się zaciera, a 'dystans' staje się coraz większy
potem rodzice i dzieci nie potraifą rozmawiac ze sobą juz o wszsytkim,dziecko nie chce tego robić (nie chce o wszysktim rozmawiac) niezadko mozna rowniez np. stwierdzic ze boi sie prosic o rade, o pomoc itp. no ale na to nie tylko sie składaja kary cielesne, ale samo wychowanie, składające się z wszystkich 'malutkich szczegółów' lepszych czy gorszych.
Bezstresowe? zalezy jak
rozpieszczanie dzieciaka itp. stanowczo nie
rozmowa, starania omowienia problemow, dobry kontakt, rozmowy.. jak najbardziej
czasami jednak przyda się 'klaps' lekki, nie przy ludziach, tylko zeby dzieciak o tym wiedzial.. ewentualnie wiadomo, rodzina wewnątrz domu (nie przy gosciach itp.) ale zeby 'klaps' nie zamienił się w coś innego
_________________ a życie pozostawie bez komentarza..
przykładowo ja dostałam.. wiele razy.. moi rodzice nie potrafią trzymać swoich emocji, nie potrafią rozmawiac, a kiedy nie potrafią mnie przegadac, jako dziecko dostawalam zwykle lanie, jako juz dziewcyzna starszy, powiedzmy od 13 roku zycia w twarz, tylko od matki, ojciec by sprobowal.. (niewazne co by sie stalo)
ja też dostałam, i nie usprawiedliwia tego ani to, że byłam starsza od ciebie, ani to że mojego ojca poniosło, ani to że rzeczywiście zasłużylam. (chociaż zdażyło sie to w moim życiu moze ze 3 razy, to do tej pory wypominam ojcu, że za każdym razem połamał mi kolczyki, a on za każdym razem sie tego wstydzi)
dlatego tego nie akceptuję i nie wyobrażam sobie nic innego poza małym, symbolicznym klapsem na tyłek
Mimo, ze ojciec udeżył mnie 3 razy, to nie uważam, że byłam bita, bo nie byłam. Wiem że jest sprzeczność w tym co piszę, ale nie potrafię tego wyjaśnić. Byłam wtedy nastolatką, niejedno miałam za uszami... rzucalam sie o wszystko i w sumie to ja prowokowalam te wojny domowe, aż sie w końcu doigrałam. No a rodzice nie zawsze potrafili wyjsć z sytuacji konfliktowej wzorowo
Mój tata, to bardzo kochany i naprawde spokojny facet. u mnie w domu rządzi matka, ojciec mało reaguje, zadko podejmuje decyzje i nie wdaje się w kłótni. Ale jak widać wszystko ma swoje granice. Ja wtedy grubo przegięłam...
_________________ a życie toczy, toczy swój garb uroczy,
toczy, toczy się los...
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 06 Cze 2003 Posty: 2867
Wysłany: Czw 12 Maj, 2005 22:21
cholera zaraz zwariuje
napisalam takiego dlugiego dlugiego posta
ktory poszedl sie jeb** bo mi sie opera zaciela
zamorduje...
noi niestety nie ujme teraz kolejny raz tego samego co chcialam napisac ;/
tak tak, nie mgoe powiedziec ze nie zasluzylam niejednokrotnie
tylko akurat w tych momentach keidy zwykle zasługuje, są wyjątkowo wyrozumiali jakos
ponoszą ich zwykle rzeczy błahe
i tego nie rozumiem
a nie przyjmuje do wiadomosci czegos takiego jak 'odgrywanie sie' bo keidys nie dostalam to teraz dostane
Też nieżadko powoduje kłótnie
jednak niby nie ja je zacyznam (choc nie moge powiedziec ze jestem niewinna ani nic, bo sie zdaza..) rzuca sie rpzedewszystkim w domu moj ojciec.. o wszystko..
w momentach w których nie daje sobie rady rzuca epitetami.. których lepiej przytaczać tu nie będę
jednak one bolą bardziej niżby mnie zlać miał paskiem skórzanym czy zemykiem
z matką to ejst tak, ze przy ojcu rowniez najezdza rowno (czasami jeszcze dodaje cios t=w twarz.. w dodatku w najmniej odpowiednim momencie) a gdy go nie ma to Kasia to Kasia tamto, dlaczego Kasia sie tak odnosi i wogole.. lizodupstwo bym to nazwała ale troche nie na miejscu i troche nie pasuje..
szczesciem jest to ze ojciec w domu jest maksymalnie 3 dni w tygodniu, jednak cale 3 dni to prawie nic poza klotniami.. o wszystko..
nie pamietam co wiecej chcialam napisac, a i tak napisalam calkowicie innaczej niz chcialam
moze m sie przypomni pozniej
_________________ a życie pozostawie bez komentarza..
u mnie w domu za to jest bardzo specyficzny klimat. I był odkąd pamiętam, tzn gdzieś od 11 roku zycia
My sie wszyscy (ja matka i moje 2 siostry) kłócimy. Często i bardzo głośno. Poprostu krzyczymy na siebie. Ojciec z reguły nie reaguje, bo się poprostu nie wtrąca. Jak juz zabierze jakąś stronę, to wiemy że przzeginamy
ale powiem szczerze, że to jest o tyle zdrowe, że załatwiamy wszystkie sprawy i konflikty tu i teraz. Nie ma wywlekania rzeczy sprzed kilku tygodni czy miesięcy. Wszystko od razu spada z serca i z myśli. U mnie w domu nie ma obrażania się. Nikt nie chowa urazy. NIgdy w życiu nie bylam świadkiem kłótni rodziców, bo oni się nigdy nie kłócą.. Nigdy nie poznałam "cichych dni"
to wykrzyczenie się wynika z naszych temperamentów i chęci postawienia na swoim. Zaczęło się od tego, że mama pracowała na maszynach. i w pracy musiala zawsze krzyczeć żeby ją ktoś usłyszał (jak plotkowały z kumpelami podczas pracy). No i chcąc niechcąc przyniosła to do domu... A skoro ona do nas tak krzyczała, to ja z siostrą tez sobie zaczęłyśmy na to pozwalać.. i tak wyszło.
Teraz krzyk ma dla mnie właściwośći "lecznicze". Wyładowuję się tym i to mi starcza. Nam. to pewien sposób na "nirvanę"
Przez to wszystko, ja też w życiu nie potrafię się obrażać, chować urazy i wywlekać starych spraw. Bardzo szybko wybaczam Zbyt szybko...
_________________ a życie toczy, toczy swój garb uroczy,
toczy, toczy się los...
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 06 Cze 2003 Posty: 2867
Wysłany: Czw 12 Maj, 2005 22:41
u mnie jest odwrotnie
rodzice kłocą się praktycznie cały czas
nie da sie tego juz wytrzymac
jeszcze maja pretensje jesli ktos krzyknie, no fakt, nie powinno sie niby
ale sami nas tego nauczyli, i sami nie przestrzegaja swojego wlasnego prawa aby nie krzyczec
no ogółem którko i zwięźle u mnie jest wyjątkowo niezdrowo
_________________ a życie pozostawie bez komentarza..
sorry.. ale w jakie inne miejsce? wolałabyś w wieku 14 lat dostać np w twarz?
przykładowo ja dostałam.. wiele razy.. moi rodzice nie potrafią trzymać swoich emocji, nie potrafią rozmawiac,
Nie obraź sie ale niedaleko pada jabłko od jabłoni to chyba macie dziedziczne
panienka_wierzba napisał/a:
a kiedy nie potrafią mnie przegadac,
ale przywuważ że oni mają taki sam problem ze zrozumieniem jak ty ze słuchaniem , rada nie wchodź im w słowo nie przerywaj poczekaj az powiedzą swoje dopiero potem przytocz "naprade logiczne" i przemyslane BEZ EMOCJI argumenty. Bo nawet nie wiesz jak działa nawet na dobrotliwych rodziców takie lekkie pienictwo z którego dzieci nawet sobie nie zdają sprawy . Mówisz o podchodzeniu psychologicznym to ty tez podchodź psychologicznie i musisz sie nauczyć kompromisu i pamietaj że modrzejszy pierwszy wyciaga rekę na znak pojednania i pierwszy ustepuje. Poza tym naucz sie troche przymilić starszym pochwalic zarzucić jakiś temat na który przyznasz im racje nawet nie wiesz jak to potrafi zmienic ich nastawienie . A obrazanie się i użalanie oraz kłutnie i upartosc ze strony dzieci z trudnymi rodzicami to przynosza calkowicie odwrotne skutki tak samo ja wyżej wymienione kary cielesne. Wiedzcie że poza rodzinami patologicznymi to wina problemów przeważnie leży po równo po obu stronach konfliktu.
panienka_wierzba napisał/a:
tak tak, nie mgoe powiedziec ze nie zasluzylam niejednokrotnie
tylko akurat w tych momentach keidy zwykle zasługuje, są wyjątkowo wyrozumiali jakos
ponoszą ich zwykle rzeczy błahe
bo diabeł tkwi w upierdliwych szczegóła , a po drugie te zeczy błache nie zawsze musza być błachymi dla karzdego co chwila mie powtazasz że dla karzdego ważne jest cos innego a tutaj o tym zapominasz. Uwierz mi przeanalizuj te błachostki i zastanów sie jak rozwiąc ten problem a nie przyjmuj z góry że sie głupio czepiają o duperele. I nie zbywaj ich "nieważne"
panienka_wierzba napisał/a:
i tego nie rozumiem
a nie przyjmuje do wiadomosci czegos takiego jak 'odgrywanie sie' bo keidys nie dostalam to teraz dostane
z jednej strony winy nie powinny ulegac przedawnieniu a z drugiej masz rację nie powinno się karać dla zasady za to że się kiedyś nie ukarało to już tylko niestety akt zemsty
panienka_wierzba napisał/a:
Też nieżadko powoduje kłótnie
jednak niby nie ja je zacyznam (choc nie moge powiedziec ze jestem niewinna ani nic, bo sie zdaza..) rzuca sie rpzedewszystkim w domu moj ojciec.. o wszystko..
w momentach w których nie daje sobie rady rzuca epitetami..
a zastanów sobie dlaczego nie daje rady ?? może prze zto że druga strona jest tak samo uparta i niezdolna do kompromisu . Albo może ma problemy o ktorych nie wiesz . Uwierz mi tak naprawde mozesz znać człowieka całe życie a nie wiedziec co on naprawde czuje i co przezywa.
A tak BTW wiesz że pod wzgledem analizy twojej wypowiedzi to niektórym ludziom może sie wydawac że sugerujesz iz twój ojciec to głupek nie potrafiacy logicznie rozmawia i uciekajacy sie do epitetów bo nie stac go na nic innego. Wiesz w pewnej rodzinnej terapi nagrywa sie kłutnie i jak potem ci co uważają sie za ofiary wsłuchuja w ton swojego głosu i konteksty wypowiedzi czesto uwazają że sami by się o takie cos nieźle wkurzyli. Tak naprade nigdy siebie nie słyszysz i nie wisz co moze prowokowac ,może to być (choc nie musi bo to tylko teoria ) ton głosu albo troche wywyższający sie stosunek . To bardzo dział na niektórych facetów a zwłaszcza tych z odchyłem na podstawie ktorego uwazają się za niekwestionowanych panów domu.
panienka_wierzba napisał/a:
gdy go nie ma to Kasia to Kasia tamto, dlaczego Kasia sie tak odnosi i wogole.. lizodupstwo bym to nazwała ale troche nie na miejscu i troche nie pasuje..
szczesciem jest to ze ojciec w domu jest maksymalnie 3 dni w tygodniu, jednak cale 3 dni to prawie nic poza klotniami.. o wszystko..
i może to stanowi problem że go niema i mało rozmawiacie , tak naprawde nie wiesz jaki stres mu moga przyniesc te pozostałe dni ?? psychoterapia i analiza to nie moaj specjalizacja ale powiem ci że tu potrzeba głebszej refleksji a co do lizydupstwa to może ona wie czegos czego wy nie wiecie może jest jakis głebszy problem , u mnie było tak że własnie nie zauwazałem tych innych problemów ktore niszczyły moich rodziców i te własnie problemy jak je wreszcie dojżałem uderzyły mnie w ryj mocniej niz jekiekolwiek bicie (choc powinienem powiedziec mocniej niż jakikolwiek wpier w wszystkich bójkach w jakich brałem za młodu udział bo starsi raczej mnie ni bili choc matka jak raz nie wytrzymała jeden jedyny raz to złamała na mnie rurę z odkurzacza aluminiową ) , mnie tylko cud uratowa i oswiecił pozwalawszy dojżec prawde znim było z apoxno zarówno dla mnie jak i dla mojej rodziny. Uwiez mi nie wiem jak napradę jest u ciebie ale moja rada rozpatrz wszystkie możliwości przyczyn problemów
nawet tej najbardziej nieprawdopodobne
panienka_wierzba napisał/a:
u mnie jest odwrotnie
rodzice kłocą się praktycznie cały czas
nie da sie tego juz wytrzymac
jeszcze maja pretensje jesli ktos krzyknie, no fakt, nie powinno sie niby
ale sami nas tego nauczyli, i sami nie przestrzegaja swojego wlasnego prawa aby nie krzyczec
no ogółem którko i zwięźle u mnie jest wyjątkowo niezdrowo
szukaj przyczyn a nie żal sie na skutki . Zawsze sa jakieś przyczyny i to je powinno się zwalczac albo chociaz zrozumieć, tylko w rodzinach patologicznych sa kłutnie bez przyczyn. I pamietaj "tolerancja" a ingnorancja stoja koło siebie bardzo blisko i maja zatarte granice wiec łatwo się pomylić
_________________
A moment of laxity spawns a lifetime of heresy
Jeszcze coś mi się przypomniało, a że jutro wyjeżdżam, to wam jeszcze dziś napiszę
To tez metoda wychowawcza mojego ojca. wypróbował ją tylko raz, a do końca życia ją zapamiętam i dziś na studiach opowiadam. Duzo mnie/nas nauczyła
Ja się bardzo zawsze kłóciłam z moją rok młodszą siostrą. miałyśmy wtedy gdzieś 9/11 lat.
MIeszkałyśmy wtedy w jednym pokoju i spałyśmy w jednym łóżku. Co noc były wojny o to, która ma więcej miejsca. Dochodziło do szczypania, drapania, bicia, gryzienia... Mój ojcie, zwykle spokojny, pewnego razu wstał i przyszedł po nas. Kazał nam przyjść do dużego pokoju. Wyciągnąła z szafy najgrubszy pas.
Zapytał która pierwsza - żadna
to ty - posłusznie przełożyłam się przez puf
a ty weż ten pas i ją uderz - do mojej siostry
Hania zamachnęła się z całej siły i uderzyła mnie (w pokoju była też mama i nie reagowała)
bolało? - nieeee
zamiana - teraz hania sie miała przzełożyć,
ja się zamachnęłam i walnęłam z całej siły
bolało? - nieee..
skoro nie bolało to popraw
znowy hania mnie, ja ją ...
i w kółko, i coraz mocniej...
głupie takie byłyśmy, że żadna się nie przyznała, że boli i prałyśmy się na wzajem kilkanaście minut. Mogłyśmy to zakończyć w każdej chwili, mówiąc poprostu, że zabolało, ale żadna nie chciała tego zrobić. Byłyśmy tak głupie, ze dopiero po jakimś czasie zaczęłyśmy nawzajem uderzać słabiej.
ojciec to zauważył i powiedział, że widzi że oszukujemy i teraz on będzie nas uderzał...
nie musiał... od razu przyznałyśmy że bolało
zrozumiałyśmy lekcję...
wszystko zamieniło się w żart, później okładałyśmy pasem tatę (w rewanżu)
a tyłki bolały na drugi dzień jak jasna ch...
cóż.. ciekawe doświadczenie... (na studiach dowiedziałam się że to jedna z metod wychowawczych)
_________________ a życie toczy, toczy swój garb uroczy,
toczy, toczy się los...
u mnie jest odwrotnie
rodzice kłocą się praktycznie cały czas
nie da sie tego juz wytrzymac
jeszcze maja pretensje jesli ktos krzyknie, no fakt, nie powinno sie niby
ale sami nas tego nauczyli, i sami nie przestrzegaja swojego wlasnego prawa aby nie krzyczec
no ogółem którko i zwięźle u mnie jest wyjątkowo niezdrowo
Przesadzasz misiu, u nas jest całkiem dobrez w porónaniu z tym co się dzieje u innych.
A to że jak starsi się kłucą i rykne na nich porządnie to się uspokojom. Trza im uświadomić że niesą sami w domku.
_________________ "Niech w ogniu staną kaplic ściany, niech dym zdusi zakonnic krzyk"
Czyń ZŁO !!! BLACK METAL IST KRIEG !!!
wiesz feanor, masz ta przewage ze jestes dojrzalym emocjonalne [jezeli to w przypadku mezczyzn mozliwe :P], wielkim jak dab facetem, wiec mozesz jasno przedstawic swoje zdanie, kiedy twoja siostra za to samo moze dostac gnoj, i patrzac z tego co pisze, to i po twarzy. Szczerze mowiac, to takie znowu zdrowe toto nie jest.
moj ojciec raz chcial mnie uderzyc, nie w sensie jakims paskiem czy cos, ale normalnie piescia, coprawda nie zrobil tego, ale dla obu nas bylo to naprawde ciezkie przezycie emocjonalne, a taka sytuacja juz nigdy sie nie powtorzyla, po prostu wiemy gdzie sa pewne granice, a do tematu sie nie wraca.
_________________ I wiped a silver bullet tear
and with every tear a drem
Wielkim jak dąb Powiem ci że jestem wręcz mizernej postury . Nieliczy się to jak wyglądasz i to zę prostestujesz ale jak to protestujesz. Staraj się udeżyć w czuły punkt dyskutujacych, tak aby zabolalo i pomyśleli co robią, zwykłym nieartykuowanym krzykiem nieosiągniesz NIC, no może przyzwiesz Czite
_________________ "Niech w ogniu staną kaplic ściany, niech dym zdusi zakonnic krzyk"
Czyń ZŁO !!! BLACK METAL IST KRIEG !!!
Tsej -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 13 Maj, 2005 12:07
swoja droga wmieszam sie pomimo faktu iż całkowicie mnie to nie dotyczy, ale to jak rodzicie ciebie postrzegają i jak z toba rozmawiają a także jak traktują i ty ich traktujesz w czasie kłutni...polega na zbudowaniu sobie miejsca w rozmowie.
o co mi chodzi...jezeli z góry sie przyjmnie xłe stanowisko w którym albo odkrzykujemy albo odpyskowujemy to tracimy szanse na "równą" rozmowe... bo wiadomo że z rodzicami nie wolno mówić jak równy z równym...trzeba , to wręcz podśwtadomy przymus posiadania pewnego respektu, nawet bojaźliwości, i rodzice wiedzą że moga go wymagać i wymagają czasem nawet zbyt stanowczo..ale mozliwe że sobie ich tak budujemy swoim tonem głosu, swoja rozpustą, buntem, czasem nawet wrogością
ale jak okarzemy skruche...a w tej skrusze odrobine przebiegłosci inteligencji a także błyskotliwości(szybka bystra odpowiedz) to okażemy sie być dużo bardziej wartościowym dzieckiem, rodzice lubia być słuchani...jak mówią słowa na wiatr to mają wrażenie jakby dziecko nie było ich, lecz jakimś bękartem...
ale z drugiej strony nie wolno na za wiele pozwalac rodzicom by soba pomiatać...nalezy udowodnić ale podkreslam udowodnić nie pokazać,( bo pokazać to każdy burak potrafi ) udowodnić że sie jest coś wartym brzdącem i dobrą inwestycją, kimś z kogo można być dumnym...myślicie po jaką cholere robi sie dzieci (poza przypadkiem), to interes który ma sie opłacić...coś jak przekazanie nagromadzonego skarbu który chce sie pchnąć w dziedziców. Dziecko według ojców ma być kopią, według matek ma nie popełniać tych samych błedów.
najwiekszym zarzutem dla rodziców jest ten o braku miłości do was...
wbrew pozorom prawda zawsze lezy gdzies pomiędzy "tak" a "nie"
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 06 Cze 2003 Posty: 2867
Wysłany: Pią 13 Maj, 2005 15:11
Pan_Feanor napisał/a:
Przesadzasz misiu, u nas jest całkiem dobrez w porónaniu z tym co się dzieje u innych.
A to że jak starsi się kłucą i rykne na nich porządnie to się uspokojom. Trza im uświadomić że niesą sami w domku.
tak ale widzisz, Ciebie nie ma w domu.. duzo, czesto..
to nie wiesz wszystkeigo co sie dzieje
pamietam raz jedyny co wyszlam z domu i nie wrocilam z pare godzin (byles na koncercie) to w styczniu czy grudniu było
ojciec przyjechał
odrazu zrobił bure..
powiedział o kilka rzeczy za duzo..
wrocilam nie wiem po 22? nie pamietam ktora byla godzina
po dlugich namowach matki pierwsyz i jedyny raz w zyciu przeprosil
bo widzial ze przesadzil
i to sporo
Ty mowisz, co czasami robisz, zeby przestali. A jesli ja proboje to jest co? nie wtracaj sie, nie to nie tamto i jeszcze zaczynaja sie mnie ciepac.. a Ty wiesz, jak jest ze mna (chociazby pamietasz do jakiego stanu mnie doprowadziles kiedys 'niby niczym' co az mi fotke zrobiles wtedy) ze jak sie zacznie, i sie choc odrobinke przesadzi to nie jest dobrze.. ze mna
niby mowisz ze mi to kiedys przejdzie
ale jak na dzien dzisiejszy mam zbyt slaba psychike zeby ciagnle takie rzeczy znosic
red napisał/a:
Cytat:
Też nieżadko powoduje kłótnie
jednak niby nie ja je zacyznam (choc nie moge powiedziec ze jestem niewinna ani nic, bo sie zdaza..) rzuca sie rpzedewszystkim w domu moj ojciec.. o wszystko..
w momentach w których nie daje sobie rady rzuca epitetami..
a zastanów sobie dlaczego nie daje rady ?? może prze zto że druga strona jest tak samo uparta i niezdolna do kompromisu . Albo może ma problemy o ktorych nie wiesz . Uwierz mi tak naprawde mozesz znać człowieka całe życie a nie wiedziec co on naprawde czuje i co przezywa.
nie chcialam ale moze jednak..
o wszystkich problemach w domu, nawet o tych o ktorych szczerze nie chcialabym wiedziec, bo mnie to tylko przytlacza, wiem
matka kiedy tylko ma okazje ciagle o nich wspomina
w kolko, caly czas, z cyzm sobie powoli nei daje rady, bo ja nie chce zeby ona mnie obarczala tymi problemami, ale co mam jej powiedziec? nie chce znac Twoich/Waszych problemów? uparta, niezdolna do kompromisu.. napewno po czesci, musze przyznac, nie jestem idealna ani niewinna, ale nie znasz mojego ojca..
o powyzszym przykladzie kiedy wyszlam o którym wspominałam, w tym momencie ojciec zrobil mi haje o to, ze miałam włączony głos w wiezy, i ze leciała jakas muzyka (cicho, bo przy nim nie wolno nawet lekko głośniej puścić).. rozwinęła się krótka rozmowa, prawie odrazu zamieniona w kłotnie, następnie zostałam za to wyzwana od kur* dziwek, szmat i innych takich.. nie chcialam tego przytaczac ale tego wymagalaby sytuacja, bo nie warto o czyms wspominac a potem nie konczyc..
tak i uwazasz ze to ja przesadzam.. jak nie znasz cales sytuacji to prosze, nie madrzyj sie.. bo czasami to nie pomaga..
Cytat:
twój ojciec to głupek nie potrafiacy logicznie rozmawia i uciekajacy sie do epitetów bo nie stac go na nic innego
zeby nie bylo.. ale po czesci niestety tak mysle.. ale jedynie po czesci..
_________________ a życie pozostawie bez komentarza..
No dobrze mamy tutaj przykład może trochę drastyczny dzieci dla zwrócenia uwagi otoczenia tnie się żyletą postawia to trwałe ślady na rękach zadne rozmowy znim czy wizyta u terapeuty nie skutkują co wtedy gdzie ten złoty środek ??? gdzie besteresowe wychownie nonsens co wtedy trzeba zrobić???
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach