Wysłany: Sro 06 Sie, 2003 11:49 Przyjęcie do Buntowniczek
Nic nie szkodzi - odpowiedziała Genia.
- Drogie Buntowniczki! - powiedziała najwyższa z Buntowniczek. - Właśnie przyjełyśmy do naszego grona nową Buntowniczkę! Silver, podejdź tutaj!
Wyszłam na sam środek pokoju a wszyscy powitali mnie oklaskami. Byłam szczęśliwa że wreszcie należę do nich. Genia uśmiechnęła się a potem poznała mnie z wszystkimi członkami stowarzyszenia. Uczestniczyły w nim prawie same dziewczyny - był tylko jeden chłopak o imieniu Marcin. Marcin był wysokim brunetem o zielonych oczach i ładnym uśmiechu. Ogólnie mówiąc był bardzo miły i ładny. Spytałam się go co rodzice mówią na jego czarne ciuchy i skurzaną kurtke..a on na to że nie ma rodziców bo zginęli w wypadku samochodowym jak był mały...smutne... otrząsnełam się i starałałam wrócić do poprzedniego, wesołego nastroju. Gdy wszyscy już wrócili na swoje miejsca rozmawialiśmy o historii stowarzyszenia...podobno istnieje już ono od 3 lat a założyła je Genia. Na koniec wypiliśmy orenżadę i wszyscy zaczęli powoli się rozchodzić do domów...Zostałam sama z Genią.
- Zostajesz tu czy wracasz do domu? - spytała
- Zostaję...chyba - mruknęłam
- Rób jak chceż...ale ja muszę wrócić do domu.
- Wiem ...ale ja po tej kłotni wole nie wracać.
- Wiesz co? Weź się w garść i pomyśl!! Gdy nie będziesz wracać tak długo tylko pogorszysz sprawe!!
-Może i masz racje...
Posiedziałysmy jeszce chwile a potem podjęłam decyzje że jednak wracam. Szłam z Genią w ciszy, ciemną ulicą...zatrzymaliśmy sie przy moim mieszkaniu.
-Powodzenia - krzyknęła.
-Do jutra- odpowiedziałam.
Stanełam i odetchnełam głeboko...bałam się co będzie kiedy rodzice zobacza że wróciłam..
_________________ "Dzisiaj rano obudziłam się z krzykiem - śniło mi się że żyję..."
Niepewnym krokiem postawiłam noge przed drzwiami mojego domu. tyryryrt- rozległ sie dźwięk dzwonka od domu.
I nagle z drzwi wychiliła się mama. Wyglądała jakoś inaczej.
Rozmazany makijaż. Oczy całe czerwone. W pogniecionym ubraniu.
KOCHANIE! - usłyszałam nagle strasznie głośny pisk.
Mamusiu - odpowiedziałam i łzy napłyneły mi do oczu. - przepraszam.
To ja ciebie przepraszam. Ja i ojciec... Gdy wybiegłaś z domu... i nie było cię tak długo zrozumieliśmy, że nie jesteś już małą dziewczynką. Zaczynasz dorastać a my traktowaliśmy cię nadal jak naszą małą córeczkę z kokardą we włosach. Zrozumieliśmy, że potrzebujesz więcej swobody a my powinniśmy tobie zaufać. Musimy wzajemnie sobie ufać.
Nie będziemy cię wypytywali gdzie byłaś. Jeśli zechcesz sama nam opowiesz. Obiecaj nam tylko, że jeśli będziesz miała jakiekolwiek kłopoty powiesz nam o tym. Wtedy wspólnie zastanowimy się, co zrobić i poszukamy jakiegoś rozwiązania.
BArdzo sie cieszyłam, że mama nie krzyczała tylko powitała mnie tak miło...w sumie może i dobrze,że uciekłam...takto moja sytuacja nie poleprzyłaby sie i nadal by traktowali mnie jak dziecko.. - myślałam.
Weszłam do domu...odetchnęłam głeboko i usiadłam na fotelu...rozmawiałam chyba z godzinę z mamą. Nie powiedziałam jej o stowarzyszeniu buntowniczek ale wszystko sobie wyjaśniłysmy. Byłam szczęsliwa, że wróciłam i że wszytko zaczynało wrcać do normy. Obiecałam mamie że już nigdy nie uciekne...
Na wieczór przyszedł ojciec...on nie był tak miły jak mama, ale widac było że żałuje tego jak mnie traktował wczesniej, powiedział mi że moja decyzja o ucieczce była głupia...ma racje, była głupia...ale potrzebna...
_________________ "Dzisiaj rano obudziłam się z krzykiem - śniło mi się że żyję..."
Byłam zadowolona ze swojej ucieczki.Następnego dnia jak zwykle poszłam o 16:00 na spotkanie.
Czarownice siedziały.Siedziały i zamyślone patrzyły gdzieś w dal.Geni wśród nich nie było.
-Co jest? - zapytałam
Genia westchnęła cicho.
-Genowefa się zakochała -mruknęła w końcu któraś
-Genia się zakochała? -nie wierzyłam własnym uszom
-Tak - westchnęła inna
-Gdzie teraz jest? - zapytałam natychmiast
-Przechadza się ze swoim chłopakiem - odparła wysoka dziewczyna o bardzo gęstych czarnych włosach
-Chyba zamierza odejść od naszego stowarzyszenia -bąkneła inna
-Co?!? - krzyknęłam
-Nie mówiła nam ale tak myślimy - wyjaśniła wysoka
-To ja idę do domu - powiedziałam.I poszłam
_________________ I'm going nowhere...Could be, I'm already there?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach