Wysłany: Pią 25 Lip, 2003 20:45 My, czyli jacy jesteśmy...
My, czyli jacy jesteśmy... O miłostkach, problemach i codziennym życiu
Dzieci i Nastolatków.
Książka napisana przez forumowiczów. Opowiada o życiu, problemach, rozterkach i miłościach dzieci, młodzieży, a nawet dorosłych.
A najlepsze jest to, że... każdy może coś dopisać !!!
To otwarta książka dla wszystkich. Każdy może dołączyć do nas i pisać. Zaczynamy tworzyć coś wspólnie. Zupełnie obce dla siebie osoby chcą razem coś zrobić. Nie da się określić gatunku literackiego i zamknąć tego w sztywne ramy. To zresztą domena dorosłych. My będziemy pisać, co chcemy i jak chcemy. Nikt nie będzie karał nas za błędy ani niczego dyktował. Będziemy mieszać gatunki literackie, fikcję z prawdą i wszystko, co zechcemy.
Zaczynamy...
_________________ Pijemy za lepszy czas
za każdy dzień, który w życiu trwa
za każde wspomnienie, co żyje w nas
niech żyje jeszcze przez chwilę
---
http://www.dziecionline.pl/pomoc
Ostatnio zmieniony przez ToJa dnia Wto 29 Lip, 2003 20:37, w całości zmieniany 1 raz
Dzisiaj był bardzo upalny dzień... jak wszystkie już od ponad tygodnia.
Nudziłam się niemiłosiernie. Cały dzień spędziłam na czytaniu pisemek typu: "Kubuś Puchatek i przyjaciele" mojego braciszka. Przeczytałam też całą książkę, którą wypożyczyłam sobie, aby czytać przez trzy tygodnie.
Wstałam bardzo późno więc ani się obejrzałam, a był obiad.
Zjadłam dwa naleśniki i leniwie poszłam do pokoju...
Włączyłam komputer i zaczęłam przeglądać forum. Odpowiedziałam na kilka nowych postów. "Ależ te nastolatki mają problemy", pomyślałam czytając kolejny temat z serii: "Miałam chłopaka, a on mnie zostawił, co teraz mam zrobić ?"
Nagle zadzwonił telefon. Jestem domową sekretarką, więc podniosłam szybko słuchawkę:
- Halo ?
- Cześć Iśka ! To ja Stefa, masz chwilkę czasu po południu ?
- Cześć... nie raczej nie mam czasu, bo miała do nas przyjść ta ciotka z Parkowej.. jak ona miała na imię... zaraz, zaraz Józefina chyba.
- Acha, szkoda - przyjaciółka trochę jakby przygasła.
- Ale możemy się przejść po mieście około 20:00.
- Dobra ! To przyjdę po ciebie, pa.
- Pa !
Ciotka Józefina zamiast przyjść o 16:00, przyszła o 19:00. Potargała mnie rrochę za policzki, wypiła kawę, wypaliła chyba całą paczkę papierosów i poszła.
Punktualnie o 20:00 stefa zadzwoniła do drzwi.
- Hej, już idę - powiedziałam.
Poszłyśmy w stałym kierunku. Tzn w kierunku domu w którym mieszka Marek - chłopak do którego Stefa wzdycha już od początku roku.
Szłyśmy już koło kościoła, kiedy przed nami przeszedł piękny szatyn z kręconymi włosami i cudownie błękitnymi oczami.
Nagle coś w głowie mi zabrzęczało. Zcięło mnie z nóg. Upadłam. Zaczęłam chyba śnić, ale wkrótce sen o namiętnych pocałunkach z szatynem skończył się, bo Stefa oblała mnie lodowatą wodą.
- Szczęście, że byłyśmy tak blisko Ośrodka Zdrowia, bo zdążyłam cię tam zawlec - powiedziała.
- Ale, co się ztało ?
- Zemdlałaś, zupełnie nie wiadomo z jakiego powodu ! Ale dobrze też , że ten chłopak mi pomugł, niósł cię aż tutaj zpod kościoła.
- On mnie niósł - zapytałam, jakbył była gdzieś daleko od tego miejsca.
- Tak, co ci jest ? Źle się czujesz ?
- Zakochałam się ! - krzyknęłam, a ludzie z poczekalni spojrzeli na mnie jak na głupią.
Nena -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 25 Lip, 2003 22:32
- Cicho być! - krzyknęła jedna siedzących w poczekalni dziewczyn zdejmując z uszu słuchawki. Wyraźnie nie zlewała się z tłumem - cała ubrana była na czarno, i te jej wielkie żółte oczy. Widocznie siedziała tu już długo i odstawiła kilka podobnych numerów, bo żaden człowiek siedzący w poczekalni na nią nie spojrzał. Popatrzyła na nas wściekła, ale zaraz z powrotem włożyła do ucha słuchawkę i zajęła się lekturą pisma o tytule Metal Hammer.
- Ale ona mroczne, nie ? -powiedziała mi niemal do ucha Stefa.
- No - mówiłam nadal dość nieprzytomnie...
- A co z tą twoją miłością ?
- Ledwo się zakochałam, a ty już chcesz mi dokuczyć !
- Ale ty chyba nie wiesz kto to był !
- No dalej zabij mnie swoimi przypuszczeniami, to napewno Elvis Presley -powiedziałam załamana.
- Nie ! Gorzej !!! To był Wojciech Majowski!
- Co ?! - znowu krzyknąłam, a mroczna dziewczyna spojrzała na mnie jak na potwora.
Do domu wróciłyśmy około 23:30. Mama stała już w oknie cała w maseczce ujędrniającej cerę suchą, a tata w szlafroku stał na schodach.
- Co ty sobie wyobrażasz... -już chciał zacząć karcące kazania.
- Zemdklałam !
Ostatnio zmieniony przez Iśka dnia Nie 27 Lip, 2003 15:08, w całości zmieniany 1 raz
Nena -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 25 Lip, 2003 22:52
- Zemdlałaś? Jak to się stało? - zapytałam mama jakby dowiedziała się, że coś przeskrobałam.
-No... po prostu. To pewnie przez ten upał... - nie byłam chyba zbyt wiarygodna, bo nie czuję się dobrze kiedy muszę oszukiwać rodziców. Ale jakbym miała IM powiedzieć o tym że się zakochałam?
Ojciec widocznie mnie wyczuł, bo powiedział sarkastycznie:
- Oczywiście. Ale późno już idź spać. - nie martwili się widocznie o to co się potem stało. Przyczepili kilka miesięcy temu Stefie etykietkę "Odpowiedzialna" więc gdziekolwiek chodzę z nią, nie martwią się o mnie. Bardzo ją lubią, jednak nie bardzo znają prawdę. Owszem, Stefa jest odpowiedzialna, ale...
Czasami jest nieobliczalna. Tak to chyba odpowiednie słowo. Kiedyś na byłyśmy na spacerze. Szłyśmy gadając i w pewnej chwili usłyszałyśmy za plecami głosy. To była grupka podpitych facetów. Szli za nami od pewnego czasu. Od czasu do czasu któryś rzucał jakiś tekst skierowany pod naszym adresem. Spojrzałyśmy na siebie i przyspieszyłyśmy kroku. Oni też. Zaczynałyśmy się bać. Na ulicy jak na złość było pusto. Zaczepki były coraz bardziej świńskie. W pewnej chwili przy przejściu między bloki zobaczyłyśmy kilku chłopaków. Jak na komendę odetchnęłyśmy z ulgą. Nie na długo! Gdy byłyśmy bliżej do naszych uszu dotarły pojedyńcze słowa laski, zabawimy się itp. Nogi się pode mną ugięły. Nie wiedziałam, w którą stronę mamy iść. Nadal na ulicy było pusto. Na chwilę zwolniłyśmy kroku. Ci za nami byli coraz bliżej. Nagle poczułam jak Stefa łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę chłopaków przed nami. Zgłupiała! – Pomyślałam, – ale biegłam za nią. Gdy stanęłyśmy obok chłopaków Stefa powiedziała do nich:
- Cześć chłopcy! Słuchajcie jakieś łajzy idą za nami od pewnego czasu. Zaczynamy trochę się bać. Możecie nas odprowadzić do domu?
Chłopcy zgłupieli. Dosłownie szczęki mi opadły. Jeden z nich odpowiedział: - Jasne, nie ma sprawy dziewczyny.
Do domu miałyśmy niedaleko. Odprowadzili nas i pożegnaliśmy się krótkim „cześć”. Stefa krzyknęła jeszcze za odchodzącymi chłopcami „dziękujmy”. Uśmiechnęli się i poszli.
Dlaczego? – Spytałam Stefy. Nie musiałam nic dodawać. Wiedziała, o co pytam. To nieźle działa - odpowiedziała Stefa.
Co nieźle działa? Tym razem nie wiedziałam, o co jej chodzi.
No działanie przez zaskoczenie roześmiała się Stefa. Widziałaś ich miny? Zbaranieli, gdy poprosiłam ich o pomoc. I nie bałaś się ich? Ja umierałam ze strachu. Przecież słyszałaś, co gadali pod naszym adresem.... A było inne wyjście? - przerwała mi pytaniem Stefa.
Byłam wykończona tą przygodą. Marzyłam już tylko o kąpieli i sporej dawce snu. Zresztą i tak zrobiło się późno. Pożegnałyśmy się.
_________________ Pijemy za lepszy czas
za każdy dzień, który w życiu trwa
za każde wspomnienie, co żyje w nas
niech żyje jeszcze przez chwilę
---
http://www.dziecionline.pl/pomoc
Ostatnio zmieniony przez ToJa dnia Sob 26 Lip, 2003 10:51, w całości zmieniany 2 razy
Weronika Gość
Wysłany: Sob 26 Lip, 2003 10:34
Następnego dnia zadzwoniła Stefa i powiedziała że nie może przyjść bo ma kłopoty w domu. Ja odłożyłam słuchawkę i nawet nie pytająć sie o zdanie wybiegłam z gomu do Stefy.
Zal mi jej było kiedy zobaczyłam że pokoje są takie puste tylko pokój rodziców pozostał. Co to? - Zapytałam
- Rodzice mówią że sie przeprowadzamy dalej od was.
- Ale to dlaczego został pokój rodziców - zdenerwowana zapyałam
- Nie wiem sama sie ich zapytaj odpowiedziała
Nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Włączyłam kompa i weszłam na forum. Przyszło mi namyśl żeby napisać posta. Ale po chwili zrezygnowałam. Co niby miałam napisać? Moja koleżanka wyjeżdża. Pomóżcie, bo nie wiem, dlaczego? Przecież nikt na forum tego też nie wie. Nie… to nienajlepszy pomysł. Muszę cierpliwie poczekać. Rozbolała mnie głowa. Po chwili zasnęłam…
Nie wiem jak długo spalam. Nie patrząc na zegarek rzuciłam się do telefonu. Wystukałam numer do Stefy. Nikt nie podnosił słuchawki…
_________________ Pijemy za lepszy czas
za każdy dzień, który w życiu trwa
za każde wspomnienie, co żyje w nas
niech żyje jeszcze przez chwilę
---
http://www.dziecionline.pl/pomoc
Nena -Usunięty- Gość
Wysłany: Sob 26 Lip, 2003 22:42
Wyjrzałam ze smutkiem przez okno, ale automatycznie cofnęłam głowę. Na krawężniku przed moim domem stała tamta mroczna dziewczyna ze szpitala i zamyślana, bez cienia wściekłości jak w szpitalu, wpatrywała się w 2 piętro mojego domu. Po głowie krążyły mi gorączkowe myśli "Skąd wie, że to mój dom?? Czego chce?? Co robić" W tym czasie ona nieco opuściła wzrok i popatrzyła w moje okno, dokładnie na mnie tymi strasznymi, żółtymi oczami.
Nena -Usunięty- Gość
Wysłany: Nie 27 Lip, 2003 14:50
Rozdział drugi: Dziwna znajomość.
Nie wiem co mnie przygnało pod ten dom. Nie był specjalnie orginalny, żebym nigdy takiego nie widziała. Owszem, był ładny, ale... mało ładnych domów w naszym mieście? Raczej nie. Szczególnie, że ta dzielnica była szczególnie zadbana i brzydkie domu były tylko stare i opuszczone. Gapiłam się więc na ten dom, nie wiedząc co robić.
I nagle w oknie zobaczyłam ją. Tą krzykliwą ze szpitala. Widocznie zbaraniała, bo nie cofnęła się, tak jak to robią dzieciaki, które pukają w okno, a kiedy się na nie spojrzy odwracają wzrok. Myślałam, ze robią tak każdemu, ale myliłam się. Robiły to tylko gdy szłam ja, albo ktoś taki jak ja. Bały się mnie, ale chciały mnie rozdrażnić. W tej dzielnicy jest mało takich jak ja. Chyba nie chcą, żeby ludzie na ich temat plotkowali. Ja już się do tego przyzwyczaiłam i do tego czasu wystarczyło mi towarzystwo tej nielicznej grupy metali w tej dzielnicy. A własnie - do czasu...
No, ale cóż... Teraz tkwiłam nadal pod tym domem.
Ona znowu się pojawiła. Spojrzała na mnie, ale teraz już odważnie. A wtedy... uśmiechnęłam się do niej. Nie wiedziałam co robię. Na miłość Boską, przecież ja jej nie znosiłam. To właśnie ona była jedną z moich największych przeciwniczek !
Ja patrzę na drzwi, a z nich wychodzi... nauczycielka ! Podchodzi do mnie i mówi:
- Idź stąd ! Tylko zamieszanie tu robisz !
- Mamo, NIE !!! -krzyknęła z przerażeniem dziewczyna z okna.
Nagle wszystko zamarło. Przestała mówić nauczycielka. Przestała mówić dziewczyna. A ja stałam i patrzyłam na nie, nie wiedząc, co mam zrobić. Czułam się jakbym stała pomiędzy bijącymi się lwami.
Dziewczyna zaczęła szybko wyjaśnieć, wciąż stojąc w oknie.
- Mamo, nie rób nic jej, ona jest wporządku, to nie ona...
- Zejdź natychmiast na dół i wszystko mi wytłumacz !
Dziewczyna posłusznie zniknęła w oknie...
Nie wiem co mną się kierowało, ale zaczęłam uciekać... Biegłam tak szybko, że wokół wszystko się rozmazywało. Za sobą słyszałam głosy:
- Dziecko, co ty robisz !
- Mamo, łapmy ją !
Należały one do matki i córki... Nie wiedziałam, że pani Kowalska, ta sórowa nauczycielka, która żadnej kartkówki jeszcze nie przepuściła, jest matką tej dziwaczki ...
Przewróciłam się... Zwichnęłam kostkę. O nie ! TYLKO NIE TO !!!, krzyknęłam do siebie w duchu.
- Coś jej się stało - usłuszałam przerażony głos dziewczyny.
- Nic ci nie jest - matka już do mnie podbiegła.
- Nie wiem, chyba mam zwichniętą kostkę - zachrypiałam...
P.S. Sorrki, że tak tragicznie, ale jakoś tak wyszło ...
Nena -Usunięty- Gość
Wysłany: Nie 27 Lip, 2003 15:25
Pani Kowalska nie lubiła mnie z tego samego powodu co wszyscy którzy mnie nie lubili. Uważała mnie za satanistkę. Dlaczego? chyba jedyny powód to to, że ubierałam się na czarno. Nie chodziłam do szkoły w makijażu. Byłam grzeczna. Przed 21 marca zmianiałam w szkole glany na trampki. Na czarne, to fakt, ale trampki. Ale ona mnie nie lubiła. Moja klasa pełna była metali i gotyków, którzy chodzili w pełnym rynsztunku do szkoły. Delikatnie mówiąc nie byli też zbyt grzeczni. Ale ona uwizięła się akurat na mnie.
A teraz kolejny raz miałam trafić do szpitala. Dopiero co z tamtąd wyszłam. Odbiarałam kuzynkę, to fakt, ale mimo wszystko nie lubiłam tam nigdy być. Cały biały i smutny. I ten zapach. Ale nie miałam siły gołgać się dalej. Czekałam, co za chwile nadejdzie...
I nadeszło... Otrzymałam bardzo surowy wyrok od lekarza:
- No to przez 2 tygodnie masz spokój ze szkołą...
- Świetnie - wyrwało mi się... Pani Kowalska spojrzała na mnie jak na obślizgłego robala. Ona patrzyła tak na wszystkich znienawidzonych uczniów...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach