Pomogła: 39 razy Dołączyła: 25 Wrz 2003 Posty: 2010
Wysłany: Sro 01 Sie, 2007 13:14
JAAAA!!!!
Niestety nie byłam jeszcze na filmie (ale wybieram się niedługo).
Ahh... piątą część najmiej pamiętam z wszystkich sześciu, więc przynajmiej sobie przypomne ;P
JAAAA!!!!
Niestety nie byłam jeszcze na filmie (ale wybieram się niedługo).
Ahh... piątą część najmiej pamiętam z wszystkich sześciu, więc przynajmiej sobie przypomne ;P
jest 7 części a nie 6 części ksiązek ale 7 część jeszcze nie jest w polsce...
_________________ Harry Potter i Zakon Feniksa w Lublinie w plazie w cinema city od 27.07.2007r.
Pomogła: 39 razy Dołączyła: 25 Wrz 2003 Posty: 2010
Wysłany: Wto 07 Sie, 2007 21:50
Kamil napisał/a:
Akacja12 napisał/a:
JAAAA!!!!
Niestety nie byłam jeszcze na filmie (ale wybieram się niedługo).
Ahh... piątą część najmiej pamiętam z wszystkich sześciu, więc przynajmiej sobie przypomne ;P
jest 7 części a nie 6 części ksiązek ale 7 część jeszcze nie jest w polsce...
Nie, ja nie lubię. Ja kocham! Jestem uzależniona! Mam świra na tym punkcie czy jak kto woli. A Zakon to moja ulubiona część.
Czekałam na ten film z niecierpliwością, a słysząc muzyczkę z filmu czy widząc trailer aż mnie ściskało w gardle. A tu, na początku filmu chciało mi się ziewać. Scena z atakiem dementorów trochę im nie wyszła. Bardzo dużo zostało wycięte, jak zwykle co mnie irytuje. Końcowe sceny... To była rozkosz! Choć było dużo mniej pokoi w Departamencie Tajemnic pokazanych, ale mimo to... Siedziałam idealnie wyprostowana z wrażenia. Choć sama scena śmierci bardzo zła... W całym kinie zrobiło się cicho, ale na mnie zrobiło wrażenie tylko jedno, co oczywiście wypowiedziałam na głos: "To nie była Avada!".
Nie podobała mi się Bella. Nie mówię oczywiście o wyglądzie, bo aktorka świetnie dobrana, to trzeba przyznać. Bardzo mi się nie podobało, że nie było dwóch tekstów, moich ulubionych: scena torturowania Neville i "To Longbottom tak? Miałam okazję poznać twoich rodziców, chłopcze. -BIEM, ŻE BIAŁAŚ!". To było takie... wzruszające? Może źle dobrane słowo, ale w każdym bądź razie chwyta za serce. I drugi cytat: "A wiec dzidziuś go kochał." wypowiedziane po rzuceniu Cruciatus przez Harrry'ego. Wielka szkoda, że tego zabrakło.
Wątek Grimmauld Place też bardzo skrócony. "Obcięta" została również opowieść Hagrida. W książce zajęła cały rozdział, a tu kilka zdań. Żal, że nie usłyszeliśmy o zbzikowanych trollach na polskiej granicy.
Quidditch, a raczej jego brak. Ach, nie było tej bójki po meczu i zabrania Błyskawicy. Wielka szkoda.
Wracając do skróconych opowieści: cały rozdział zajęła rozmowa o przepowiedni (który to rozdział jest jednym z moich ulubionych). I ten wybuch, demolowanie wszystkiego. A tu tylko "Wiem co czujesz, Harry." "Myślę, że pan nie wie" powiedziane najspokojniejszym tonem, jaki dało się usłyszeć. Tak samo jak "wyrzuty" po przylocie do Londynu. To miało być słychać! A nie tylko wszystko takie jakby było najzwyklejszym wyżaleniem się.
Reszta zmian była znośna, choć nie lubię niekanoniczności. A i jeszcze błąd: Cho była na szóstym roku, a tu Hermiona powiedziała, że Cho boi się, że nie zda sumów. Och, przypomniało mi się: za mało Stworka, brak Zgredka i praktycznie Żonglera, nie było wywiadu i randki u madame Pudifoot oraz portretu słodkiej mamuśki Syriusza i Rona i Hermiony prefektów. Mało Tonks i Lupina, którego nie było w straży przedniej. Za mało również dowcipów Weasley'ów i ich ucieczka w trakcie SUMów, zamiast po „widzeniu” z Syriuszem Harry'ego, czego również zabrakło. Natomiast wizja Harry'ego była po nich. Przecież to było na egzaminie z Historii Magii. Wracając do SUMów: nie było egzaminatorów oraz ataku na Hagrida podczas egzaminu z astronomii. Nie wiem za to, dlaczego był przedstawiony wspólny szlaban, którego nie było. Jeśli tak im zależy na czasie, to dlaczego zamiast tego nie dali więcej oklumencji!. No właśnie, nie było myślodsiewni, tylko Protego. Protego w odpowiedzi na Legillimens występowało, tak, ale atak na Snape'a był w myślodsiewni. To wszystko było okropnie skrócone, a Snape nie był "Wycieruchem" tylko "Smarkerusem". Och, i oczywiście za mało Severusa, który się nie zjawił w Londynie, tylko zabrał Potter'a z gabinetu Dumbledore'a. Przecież ta scena rywalizacji między nim a Syriuszem! Toż to było wspaniałe w książce, a tu: brak! I lipa. Jeszcze raz powtarzam: Za mało Severusa! Nikła ilość oklumencji, która była tak ciekawa! Przecież Mistrz Eliksirów dodaje uroku całej serii. Nie potrzebna była scena z karmieniem testrali, zamiast tego mogło być więcej zajęć z „ochrony rzed penetracją z zewnątrz”.
Co jeszcze mi się podobało: pocałunek, choć nie rozmowa przed, bo była za krótka.
Kilka słów o aktorach:
Luna, a raczej Evanna Lynch. Super dobrana! Niestety, nie było naszyjnika z korków od butelek od piwa kremowego i zaśmiewania się z "Nie będę wyglądał jak tyłek pawiana!".
Świetny jak zwykle Jason Isaacs jako Luciusz Malfoy. To jest to! Ten zimny błysk w jego oczach i ten ton, chociaż głos był podkładany.
Emma też bardzo dobra jako Hermiona.
Helena Bonham Carter-Bella. Grała świetnie, tylko tekst miała zły.
Imelda Stauton też niczemu sobie w roli Dolores.
Natalia Tena bardzo dobra, ale małą miała rolę, niestety. Wspaniale gra zwariowaną, wieczną nastolatkę.
Kompletnie nie podobał mi się ojciec Harry'ego, czyli Robbie Jarvis. Przecież blond to nie czarny!
No i znowu "ale" do Syriusza, tzn. Gary'ego Oldmana. Jako aktor: super, ale nie w HP, kto dobierał go do tej roli?! Znowu zachowuje się tak, jakby z całej książki znał tylko tytuł no i oczywiście swój tekst.
Daniel Radcliffe-Harry James Potter. W stosunku do Daniela jak zwykle mam obojętny stosunek. Tylko przeszkadza mi kolor jego oczu. Niebieskie! A tyle razy było powtarzane w książce, że Harry ma zielone oczy. Tyle razy: "Istny James. Ale oczy ma po Lily". Czy na prawdę soczewki są takie drogie?!
Rupert Grint-Ronald Weasley. Wydaję mi sie, że przy Emmie i Danielu lekko gaśnie. Ale taki właśnie jest Ron, więc nie mam się do czego przyczepić.
Ralph Fiennes-Lord Voldemort. I znów... Brak soczewek! Nie no, myśleli, że zamiast czerwonych oczu zrobią mu czerwone obwódki i będzie ok? O nie. Przecież ten szkarłat jest ważny, choćby dla podkreślenia zmian po stworzeniu horkruksów. I do tego zbyt mało straszny.
Michael Gambon-Profesor Albus Dumbledore. Całkowicie mi nie pasuje. Jest zbyt agresywny, a kiedyś sam aktor powiedział, że gra siebie. Dumbledore powinien być miłym, sprawiającym wrażenie lekko stukniętego, nadal młodym staruszkiem. A tu? Jakiś terminator. Widać tylko, że jest potężny.
Maggie Smith-Profesor Minerva McGonagall. I tu jest wszystko ok. Taka ostra "służbistka". Nic nie można zarzucić.
George Harris-Kingsley Shacklebolt. Idealnie dopasowany aktor, tylko może przesadzili z tą "innością" jego szat, ale nie przeszkadza mi to zupełnie. I gra również bardzo dobrze swoją postać.
David Thewlis-Profesor Remus J. Lupin. Było go mało, ciężko oceniać. W każdym bądź razie wydawał się taki słaby, bezbronny i samotny. Remus taki niby jest, ale jednak czegoś mi tu brakowało.
Robbie Coltrane-Rubeus Hagrid. Świetnie pasuje do tej roli. Gra swojego bohatera również bez zarzutu. Jeden z najlepiej grających aktorów w tym filmie.
Richard Macklin-Malcolm i Jason Boyd-Piers Polkiss. Nie wiem którzy to byli, dlatego, ze było czterech towarzyszy Dudley'a, a żaden sie zbytnio nie wyróżniał.
Harry Melling-Dudley Dursley. Grał może osobę trochę, gburowatą?. W końcu taki jest Dudley. Tylko głos był porażką. To jest dubbing, więc tego nie liczę przy ocenie aktora. A i jeszcze jedno: Dudley musi mieć blond włosy, a oni mu zrobili ciemne tak samo jak Petuni, a włosy miał po mamie. No to ma, ale dlaczego nie blond?
Apple Brook-Profesor Grubbly-Plank. Siedziała tylko przy stole w Wielkiej Sali i nie zdążyłam się przyjrzeć.
Jim McManus-Aberforth Dumbledore. HA! Wiedziałam, że barman w Świńskim Łbie to on! Chociaż w filmie była koza! I mają za to u mnie plusa!
Richard Griffiths-wuj Vernon. Wspaniały aktor i wspaniale zagrana rola. Idealny.
Brendan Gleeson-Szalonooki. Tylko jedno "ale": za mało zmasakrowany i powinien mieć siwe włosy. Poza tym: znośny.
Sian Thomas-Amelia Bones. Brakuje tylko monoklu w oku do ideału. Chłodna, nieprzenikniona, jak każda urzędniczka. Szkoda, że nie usłyszeliśmy : "Umiesz wyczarować patronusa? Cielesnego patronusa?"
Oliver i James Phelps-Bliźniacy Weasley. Pięknie zgrani, tak jak na bliźniaków przystało, a co za tym idzie nie do odróżnienia. Najlepiej właśnie chyba grali w tej części. Tak trzymać!
Fiona Shaw-Petunia Dursley. Jak już pisałam przy Dudley'u: kolor włosów! Czy nie mogliby ich przefarbować tak jak Evannie? Gdyby nie ten fakt, nie miałabym zarzutów.
Matthew Lewis-Neville. I znów powtórzę słowo "idealnie", tylko fryzurka nie za bardzo.
Warwick Davis-Flitwick. Taki obojętny dla mnie.
Mark Williams-Artur Weasley. Wszytko byłoby dobrze, gdyby nałożyli mu okulary.
Afshan Azad-Padma Patil i Shefali Chowdhury-Parvati Patil. Nie odzywały się chyba przez cały film, ale wydawały się grać dobrze. Typ urody wspaniały.
Julie Walters-Molly Weasley. Wspaniała. Wręcz można wyczuć tą graną przez nią matczyną troskę, której pani Weasley nie brak.
Kathryn Hunter-Arabella Figg. Ta staruszka miała być lekko świrnięta i stanowcza. A tu nie było ataku puszkami z pokarmem na Mundungusa, zamiast tego słyszymy tylko "Nie chowaj różdżki Harry. Oni mogą wrócić." powiedziane bardzo spokojnym głosem. To stanowczo nie to. Ona miała wręcz krzyczeć! I ten głos. No, ale w końcu podłożony.
Chris Rankin-Percy. Każdy kujon powinien nosić okulary. To oddaje charakter jego kujoństwa. A tu po okularach ani widu ani słychu. I do tego niby zachowywał się służbowo, ale za mało. Powinien być wręcz sztywny!
Emma Thompson-Trelawney. Czy ktoś liczył ile razy powtórzyłam słowo "idealna"? To niech doda jeszcze ten jeden raz. Świetnie gra stukniętą profesorkę, rzekomą "jasnowidzącą". To nawet widać w jej oczach powiększonych poprzez okulary.
Tom Felton-Dracon. Był praktycznie w jednej scenie, bo tych dwóch epizodycznych nie liczę. Taki wredny typ. Po jego samych gestach bez problemu rozpoznamy, jakim typem jest Malfoy. To szyderstwo wręcz z niego emanuje. I te ruchy!
Bonnie Wright-Ginevra. Ginny powinna mieć włosy kręcone. Patrząc na aktorkę można się naprawdę zdziwić, że za córką Weasley'ów uganiają się chłopcy. Zupełnie nie pasuje do tej roli, a do tego nie gra tak, jak powinna.
Jamie Waylett-Vincent Crabbe i Joshua Herdman-Gregory Goyle. Mówiąc szczerze, nie mam pojęcia co o nich napisać. Zbyt dużo się nie odzywają, tak jak Crabbe i Goyle. Może tylko wyraz twarzy mają za mało głupkowaty.
Alfie Enoch-Dean Thomas. Tu nic nie mam do powiedzenia. Raczej nie mogę się do niczego przyczepić. Rola krótka, mówi chyba ze dwa zdania, ale w miarę dobrze oddaje charakter tej postaci.
Katie Leung-Cho Chang. Wspaniała. Delikatna i romantyczna. Nie dziwię się, że Harry się w niej zakochał. Choć to nie była prawdziwa miłość, ale...
Richard Leaf-Dawlish. W sam raz na aurora. Przywodzi na myśl detektywa. Auror jakich mało!
Charles Hughes-Glizdogon, James Utechin-Lunatyk i James Walters-Łapa. Nawet ich nie zauważyłam, gdyż scena była króciutka i wszytko działo się bardzo szybko. Zwróciłam tylko uwagę na Rogacza. Nie rzucili mi się w oczy, więc chyba się niczym nie wyróżniali.
Robert Hardy-Knot. Niby się nadaje, ale czegoś mi tu brakuje (oprócz melonika). Może to coś w zachowaniu? Nie jestem w stanie określić.
Tiana Benjamin-Angelina Jonhson. Nie było Quidditcha, więc i Angeliny nie było zbyt dużo. Wyglądem wydaje sie pasować do swojej roli.
Hugh Mitchell-Colin Creevey. Czy to ten chłopak, którego nazywali Nigelem, wzięty z księżyca? Chyba nie. W takim razie nigdzie go nie dostrzegłam, ale po co by go umieszczali w obsadzie?
Nick Shrim-Zachariasz Smith. Ok, ale za mało "nadęty". Powinien sie zachowywać w stylu "co to nie ja".
David Bradley-Argus Filch. Powiększyli jego rolę o jedną scenę. W sumie nawet mi to nie przeszkadza. Proszę dopisać jeszcze jedno użycie słowa "idealny". Dobrze, że kuśtyka.
Devon Murray-Seamus Finnigan. Czy ja dobrze pamiętam "Kamień" i Seamus miał piaskowe włosy? Nie jestem pewna. Aktor nie gra zbyt naturalnie. Nie podoba mi się.
Alec Hopkins-Smarkerus. Co?! Ja nazwałam mojego Severusa Smarkerusem?! Dobrany świetnie, wygląd ma wspaniały i świetnie gra pokrzywdzonego przez los. Bo taki biedny jest właśnie Sever, którego nikt nie kocha.
Alan Ricman-Severus Snape, Mistrz Eliksirów. Teraz będę się rozpływać. Ricman jest stworzony do tej roli. Tak potrafi grać chłodnego i cynicznego Snape'a, jakby naprawdę nim był. Nawet jego oczy przywodzą na myśl zimne tunele! Zdecydowanie najlepszy aktor w filmie. Potrafi sie poruszać tak, jak robi to Severus, jak nietoperz. Brak słów, aby wyrazić mój podziw.
Film bez wątpienia spodoba się osobom, które książki nie czytały. Niestety, mniej tym, które robiły to więcej niż jeden raz (w tym oczywiście mnie). Na film wybrać się warto choćby dla obejrzenia niektórych aktorów (np. Imelda Staunton, Maggie Smith, Evanna Lynch, Robbie Coltrane, Helena Bonham Carter, Natalia Tena z oczywiście Jason'em Isaacs'em oraz Alan'em Ricman'em na czele).
Polecam książkę, a nie film.
Och, widzę, że z moich wypocin powstała recenzja bez ładu i składu. Nie myślałam o napisaniu recenzji, a że bez ładu i składu, to było do przewidzenia. To-coś-tam-wyżej zostało opublikowane w serwisie HpNews.pl, napisała to ta sama Ewamarchewa (znaczy ja), żeby mnie nikt o plagiat nie posądził.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach