Na pewnym forum stworzyliśmy jakby RPG. Tz. pisaliśmy opowiadanie razem, ale nie, że każdy zastanawiał się nad każdym zdaniem tylko, że ktoś pisał kilka zdań, następna osoba nasepne kilka zdań itd... taki styl pisania był bardzo ciekawy. Głównymi bohaterami RPG byliśmy my czyli piszący to. Ja mogę zacząć.
Był ciemny, burzowy wieczór. Elfka Nenar znowu nie wiedziała co ze sobą zrobić. Błąkała się bezwiednie po pokoju, który co chwile rozjaśniały błyskawice. Z zamyślenia wyrwało ją skomlenie psa, który chciał wyjść załatwić się.
-Lara spokojnie- powiedziała Nenar przymilnym głosem- za chwile burza się skończy to wyjdziemy.
Niestety pies nie posłuchał. Nenar narzuciła na siebie kurtkę i wskoczyła w buty i wyszła przed blok. Gdy spóściła psa ze smyczy ten szybko pobiegł w kierunku łaczki.
-Lara stój! Czekaj! Nie wolno!- krzyczała nenar biegnąc za psem.
Nagle zrobił się ciemno i zawiał mocny wiatr. Gdy następna burza rozjaśniła niebo Nenar była w zupełnie innym miejscu, w jakimś lesie...
Tak. Burza zawsze przerażała i jednocześnie ciekawiła Iśkę... Trzeba przyznać. Mieszkanie w zimnym, ciemnym lesie też nie podobało sie jej.
W ogóle Iśce wiele się nie podobało... nawet jej chłopak (uważała, że jest przygłópem). Ale wszyscu już przywykli di dziwacznych humorków Iśki (mama zawsze powtarzała: "Dziewczyna dorasta").
Gdyby srebrna błyskawica nie przecięła granatowego nieba Iśka uznałaby burzę za skończoną. Wzięła do ręki książkę i udawała, że czyta. Nie czytała. Wsłuchiwała się w odgłosy za oknem. Kap-kap -kapanie deszczu, puchu -sowa, miał -kot...
Te głosy były tak monotonne, tak przerażająco monotonne...
Kap-kap -kapanie deszczu, puchu -sowa, miał -kot, hau-hau -szczek psa...
Co !? Przecież w promilu około kilometra nie ma psów ! Skąd on się tu wziął !? Myślała gorączkowo... W końcu postanowiła wyjżeć przez okno... z aparatem na zębach zawołała "Kto tam?" i zdała sobie sprawę, że jeżeli pies nie ma właściciela, to się nie odezwie. Modliła sie więc, zeby nie usłyszeć żadnego głosu...
Ale stało się. Usłyszała.
Nena -Usunięty- Gość
Wysłany: Sob 06 Wrz, 2003 22:47
- Dlaczego ogrzewanie wysiadło w takiej chwili! - denerwowała się Nene. Trzęsła się z zimna pod czarnym kocem i z włączonymi wszystkimi lampami (żeby ściągnąć jak najwięcej ciepła). Po chwili i lampy zgasły. Czarny i tak pokój stanął w ciemnościch... Nene uważała, że póki jest w domu, burza jest ok. No chyba, że wysiądzie prąd czy coś w tym stylu. Burza jej się podobała. Swoją pierwszą burzę jaką pamiętała, zobaczyła w Chorwacji. Mała, 4 letnia dziewczynka stała na balkonie, przyglądając się ciekawie jak na morzu coś się dzieję... Chmury na ułamki sekund rozświetlały pomarańczowe błyskawice... Ale bezgłośnie. Taką burzę Nene zapamiętała na zawsze. Wprawdzie już nigdy nie była ona taka jak wtedy, ale ta naprawdę robiła wrażenie.
Iśka pomyślała, że gdyby jakiś wojskowy usłyszał jej problematyczne rozmyślanie, roześmiałby się do bulu brzucha...
Iśka zawsze bała się wyolbrzymiać problemy, więc je zmniejszała. Nawet ze złamanej i piekielnie bolącaj nogi starała się cieszyć.
Teraz stała jak wryta i wsłuchiwała się w monotonię dźwięków za oknem.
"Musiało mi się przesłyszeć" pomyślała. Usiadła spowrotem na łużku i teraz naprawdę zagłębiła sie w lektórze...
W końcu postanowiła iść spać.
Przez długi czas nie mogła zasnąć... Była zdenerwowana, więc jak zwykle w takich sytuacjach powtarzała jeden ze swoich ulubionych wierszy...
- Właśnie -powiedziała cichuteńko do siebie- czym ja się tak denerwuję?
Alice siedziala na krzesle kolo okna i patrzyla sie zaciekawiona na blyskawice ,miala na ramieniu czarnulke,(czarna chomiczka Alice)Nie bylo prawie jej widac bo pokuj byl ciemny i ponury.Nagle pojawila sie ogromna blyskawica a po niej bardzo glosny grzmot,Alice przestraszyla sie i czarnulka spadla z jej ramienia na podloge,Alice probowala wlaczyc swiatlo ,nieudawalo sie bo wysiadl prad.Czarnulki nie bylo widac ani slychac ...Alice obmacywala na slepo podloge zeby zlapac czarnulke ale to nie pomagalo...
_________________ Haha! Wrucilam! Dzieci.Best mi sie "odnudzilo
elfkaNenar -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 12 Wrz, 2003 15:59
Chodzi o to by osoby piszące doprowadziły do wspólnego spotkania siebie w opowiadaniu i prowadzeniu bohaterów przez to co wymyślą. Jak pisze kilka osób to opowiadanie jest urozmaicone i ciekawsze.
Zobaczyła w oddali dom. Rozejrzała się jeszcze raz czy nie ma gdzieś jej psa, ale widziała tylko w oddali jakąś sylwetkę zwierzęcia biegnącą do światła.
-Lara- zawołała Nenar.
Zwierze odwróciło się i zaszczekało gdy następny piorun rozświetlił niebo. Teraz już wiedziała, że to jej pies. Pobiegła za nim i znalazła się pod cziymś domem. Zastukała.
-Słucham- rozległ się przerażony dziewczęcy głos.
-Nazywam się nenar i jestem tu z moim psem. Tak szczerze to nie wiem czemu tu jestem.
W drzwiach przekręcił się zamek.
Mróweczka sedziała znudzona na swojej kanapie. Nie nawidziła burzy. Nie można było wtedy spotkac sie z przyjaciółmi...Nikt nie mógł przecież wyjść z domu w burzę. Snupi zaczął drapać w dzrzwi dziewczyny. Powoli poczłapała się w ich kierunku i otworzyła. Pies miał podkulony ogon i wlókł sie powoli. Widać było,że boi się burzy. Za nim do pokoju wbiegła kotka . Mróweczka zawsze zastanawiała sie,czy to coś znaczy,czy to po prostu przypadek,że ma czarnego kota. Nie,to nic takiego. W koncu Sonia była z nia 8 lat i nigdy nic większego nie zbroiła. W burzę zawsze Mróweczke dopadał senny nastrój. Położyła sie pod koc na kanapie. Pod koc weszła Sonia a Snupi położył sie w nogach dziewczyny. Nie minęło nawet 5 minut,a Mróweczka usnęła.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach