Witam
Czy myśleliście kiedyś o tym że jesteście adoptowani ????
Czy wybaczylibyście rodzicom jeżeliby Wam o tym powiedzieli dopiero jakbyście mieli po naście lat ????
Co sądzicie o ludziach adoptowanych ??
Ja sama nie jestem adoptowana -przynajmniej tak myślę, bo mam za durzo cech wspólnych z rodzicami... Przynajmniej z wyglądu... Ale co by było gdybyście się dowiedzieli przypadkiem... Czy jeśli byłaby taka możliwość szukalibyście biologicznych rodzicow?????? Ja chciałabym zobaczyć ludzi którzy mnie stworzyli... Sama jednak bym się do nich nie odezwała... A myślę, że rodziców którzy mnie wychowali i tak kochałabym bardziej...
A co wy byście zrobili???????? Co o tym myślicie????
_________________ "... Idąc ulicą zauważ biednego kamyka,
jesiennego liścia, zapracowaną mrówkę,
małego wróbelka, jedną chmurkę na niebie,
pierwszą kroplę deszczu na sobie
i uśmiechnij się do siebie
i bądź z siebie dumny,
że potrafisz to wszystko zauważyć..."
No cóż...napewno nie miałabym pretensji do tych"nieprawdziwych rodziców"...ale jakiś lekki żal napewno...że dopiero tera zmi o tym powiedzieli...ale jestem pewna że zrobiliby dla mojego dobra...dlatego tak późno...z rodzicami prawdziwymi spotkałabym się...chciałabym...żądałabym wyjaśnien..co gdzie i dlaczego...ale za moją rodzinę uważałabym tych "sztucznych"...oni by mnie wychowali i mnie chcieliby...a tamci odrzucili...i nie ważne jakie byłyby powody...prawdziwych uważałabym za ciocie i wujka...tylko...ale do nich też bym nie miała pretensji tlyko lekki żal...niewadomo jaka byłaby sytuacja...i nigdy nie myślałam o tym że jestem adoptowana...mam swoje zdięcia za tych malutkich lat...i wiele podobnych cech do rodziców...
Kiedys jak byłam mała to pamietam ze myslałam jakby to było jakby sie okazało ze zostałam adotowana. Ale nie jestem, jestem bardzo podobna do swoich rodziców i do tego jak kiedys szperałam po dokumentach to widziałam m.in. dokumenty dotyczące mojego urodzenia, wiec nie jestem adoptowana na pewno.
Ale gdyby sie okazało ze jednak jestem to na pewno chciałabym poznac biologicznych rodziców, poznać przyczyny ich decyzji. Pewnie miałabym do nich troche żalu, do rodziców którzy mnie wychowywali pewnie też ale jednak dziekowałabym im za to jak mnie wychowali. Czesto bywało miedzy nami nieciekawie ale jednak jestem im wdzieczna za trud jaki poniesli zeby mnie wychowac.
Moze nawet byłabym na nich zła ze powiedzieli mi o adopcji tak późno, ale chyba jednak gdybym sie o tym dowiedziała jako dziecko byłoby mi trudno zyc z ta swiadomoscia ze prawdziwi rodzice sa gdzies daleko i nie ma ich przy mnie. Jednak osoba dorosła inaczej przyjmuje różne rzeczy....poza tym dorosła osoba zazwyczaj juz nie mieszka z rodzicami wiec byloby łatwiej to zniesc niz na codzien z nimi mieszkac i zadreczac sie tymi myslami.
Z reszta nawet byłoby to troche dziwne (przynajmniej dla mnie) ze dziecko wie o tym i ma swiadomosc ze bylo adoptowane....jednak dzieciom nie powinno mowic sie takich rzeczy i w pewnym sensie odbierac im dziecienstwo....tą radość z posiadania rodziców.
I jeszcze jedna istotna sprawa dlaczego nie powinno sie takich rzeczy mówić dzieciom-dziecko nie ma swiadomości i nie zdaje sobie sprawy z tego ze to wszystko było robione dla jego dobra, ono zupełnie inaczej podchodzi do niektórych rzeczy niz osoba dorosła. Nie potrafiłoby tego zrozumiec (dorosłym jest trudno, co dopiero mowic dzieciom które jeszcze nie znaja zycia i nie rozumieja takich rzeczy).
Ale jednak nie powinno sie tej sprawy całkowicie ukrywac-nalezy o tym powiedziec ale w odpowiednim momencie.
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 20 Wrz 2003 Posty: 2143
Wysłany: Czw 05 Lut, 2004 15:50
Ja przyznam sie-cały czas zastanawiam sie nad tym,czy jestem adoptowana. Ale w sumie to nielogiczne-mam siostrę bliźniaczkę. Moi rodzice musieliby się bardzo postarać,żeby wziąć mnie dokładnie w tym samym dniu, kiedy Aga się urodzila i wmówić wszytskim,ze to bliźniaczki. A w ogóle-jeśli moja mama była w ciazy, to po co im jeszcze jeden dzieciak z sierocińca, taki jak ja? Ale to daje duzo do myślenia ja i moja sistra wcale nie jesteśmy podobne nawet jako siostry a co dopiero blixnaiczki... Jednak jakbym się o tym doiwiedziała to(chociaż moze to dziwnie zabrzmieć) cieszyłabym się. Że mnie z tamtad wzięli. Bo mogłam już nigdy nie mieć szansy na normalne dzieciństwo. Nie miałabym do nich żalu. Raczej wyszłabym z domu na 2 godziny i przemyślała to wszytsko. A jakby jakiś żal był-to tylko odrbinka. Dlatego,że mi nie powiedzieli. A biologicznych rodziców nie chcialabym poznać. Po co? Już zawsze chciałabym,żeby było jak do tej pory- pani Z. jest MOJĄ mamą i tak już będzie. Pan Z. jest moim tatą i tak już bedzie. Wychowałam się u nich i chociaż nie byliby moimi biologicznymi rodzicielami,zawsze bymm do nich mówiła "tato,"mamo".
gdybymmja sie dowiedziała ze jestem adoptowana to niewiem co bym zrobiła napewno przez jakiś czas nieprzytulała sie do rodziców kturzy mnie wychowali ale sama niwiem ale jednego jestem pewna ja adoptowana nie jestem
Cos w tym jest...każdy w pewnym wieku chyba zastanawia się nad tym czy czasem nie był adpotowany bo ja też kiedys nad tym myślałam i nawet ghrzebałam w papierach..(nie jestem adoptowana) osobiście uważam że najlepiej jesty powiedzieć dziecku o tym jak najwcześniej i przyzwyczajac go do tego. Ja gdybym była adoptowana chciałbym dowiedziec sie o tym jak najwczesniej. Dziecko gdy dowie się o tym dopiero w wieku kilkunastu lat może dostac pewnego szoku. A tym bardziej gdy samo się o tym dowie grzebiąc np. w papierach. A dużo osób to robi. Gdybym była adoptowana i dowiedziała się o tym tak późno mialabym pewnien uraz dop rodziców...żal ale tylko lekki bo jednak zrobili dla mjie dużo: wzięli mnie pod opiekę...i bhyli dla mnie rodzicami...takto siedziałabym w sierocińcu. Ale kochałabym cih napewno tak jak swoich rodziców..swoich własnych. Kontaktu z moimi prawdziwymi rodzicami bym chyba nie szukała. Jeśli zostawili nmnie mieli do tego jakiś powód. Albo moja matka zaszła w ciąże przypadkiem, albo była bez serca i uważała że dziecko to tylko dodatrkowy problem.Co prawda problemem bmogła być tez sytuacja finansowana, ale myśle że lepiej zostawić dziecko przy biednej matce niż oddać do sierocińca. Moich [przybranych rodziców kochałabym jak prawdziwych bo oni mnie wychodzwali, oni patrzyli na moje pierwsze kroki i słuchali pierwszych słów a nie biologiczna matka...ona nie była w tak ważnych momentach przy mnie i prędzej do niej miałabym uraz niż do moim przybranych rodziców. Mówiłabym do nich nadal mao i tato a nie wujku i ciociu i nigdy bym ich nie opuściła.
_________________ "Dzisiaj rano obudziłam się z krzykiem - śniło mi się że żyję..."
Stasiu Gość
Wysłany: Sro 07 Kwi, 2004 09:08
Adoptowanie dziecka do wspaniała rzecz dla dziecka. Alternatywą jest w tekiej sytuacji pozostawanie całkowicie samotnym. Biologiczni rodzice odrzucili swoje dziecko, skoro tak postąpili to po co ich szukać.
Uważam,że o wiele wiecej milości trzeba aby pokochać obce, adoptowane dziecko niż swoje własne. Swoje się ma, czasami przez przypadek, z przymusu. Obce dlatego że chce się je mieć, że chce sie mu poświecić swój czas i siły. Do tego trzeba o wiele wiecej milości.
ja chyba nie jetem adoptowany, ale moja mama ma obraczke z reki mojego brata (jak sie urodził w szpitalu dajo) a mojej nie ma ciekawe dlaczego, ale za to jest duzo z djec jak byłem mały to chyba wychodzi na to ze nie jestem adoptowany
korbka -Usunięty- Gość
Wysłany: Sro 07 Kwi, 2004 13:26 Oj nie wiem, nie wiem...
Jakbym sama siem dowiedział o tym , że jestem adoptowana to może trochem miałabym żalu do swoich przybranych rodziców... Bo w końcu mi nie powiedzieli, że nie ejstem ich biologicznom córkom. Ale gniewałabym siem na nich tylko troszeczkemi tylko chwilkem, bo w końcu to oni mnie wychowali i chcieli mi zaoszczędzić bólu z tym, że moi rodzice mnei porzucili.. A co do biologicznych rodziców to jush by było inaczej.... Porzucili mnie więc nie som moimi rodzicami-oni mnie tylko stworzyli a nie wychowali, a to jest zasadnicza różnica.... Jednakże chciałabym ich poznać i dowiedzieć siem dlaczemu mnei porzucili... Bo może być jeszcze tak, że po prostu nie mieli pieniędzy i musieli mnie oddać Nio ale nic nie mogę twierdzić na ten temat, bo nie jestem adoptowana.,. Raczej nie!! Trzymajcie siem!! Buziaczki
Hmm... Gdybym się dowiedziała, że jestem adoptowana to bardzo chciałabym odnaleźć swoich bilogicznych rodziców. Chciałabym się dowiedzieć czemu mnie zostawili. Co było przyczynął. I od tego co by mi odpowiedzieli zależałoby, czy im wybacze. Co do moich ,,przyszywanych" rodziców, to napewno utrzymywałabym z nimi kontakt. Nawet chyba bym raczej z nimi nadal mieszkała. Nie potrafiłabym zostawić ich dla kogoś, kogo znam od kilku, kilkunastu dni.
Ja nie jestem adoptowana. wiem o tym. Jestem tego w 100% przekonana. Tylko, że kiedyś usłyszałam (albo mi się przesłyszało) jak mama rozmawiała o czymś z koleżanką i nagle powiedziała coś takiego: ,,Ni to nie w tym roku! w tym to ja przecież PORONIŁAM" i właśnie nie wiem czy to było ,,poroniłam" czy ,,urodziłam". Boje się spytać o to mame... boje się, bo jeśli się nie przesłyszałam...
ja bym sie nie obraził gdybym był adoptowany. i nie miał bym zalu do rodziców ze mnie oddali czy cos. takie zycie, a jakie zycie taki rap w nim zawarte jest wszystko jestem z tych mc co pieprza jak człowiekowi ciężko.
no cóż to musi dla nie których bólem ale co to za ból jak nikt tego dziecka nie chciałby zaadeptować całe dzieciństwo w domu dziecka?/ tak jak Michał Wiśniewski bo jego matka była pijaczką a ojciec zmarł i michał wylondował w domu dziecka...
_________________ <Świat jest przepiękny,lecz smutny jeżeli każdy będzie o siebie dbał i się kochał wtedy zapanuje pokój>moje gg 1639597 e-mail alena579@buziaczek.pl
Nikt Gość
Wysłany: Wto 29 Cze, 2004 13:29 Ja ma taką koleżankę...
Ja mam taką koleżankę, która została adoptowana, kiedy miała 6 lat. Wszystko dobrze pamięta i kiedy się wspomina o domu dziecka od razu zaczyna płakać. Opowiadłą mi (ja jej wcale nie chciałam słuchać), że jej dawni "rodzice" wylewali na nią wrzątek, bili paskiem i innymi przedmiotami, pili... Została zaadoptowana razem z młodszym bratem. Kiedyś w pierwszej klasie podstawówki kradła wszystko nam. Nawet nauczycielce wyjęła pieniądze z portfela. Teraz jest bardzo wrażliwą i miłą koleżanką. Widać, że jest szczęśliwa w nowej rodzinie (ma rodziców z wypchanymi forsą portfelami i rozpieszczają swoje dzieciaki).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach