Wysłany: Pon 21 Cze, 2004 10:31 Jak to mozna wytlumaczyc ??
No wiec tak (nie lubie pisac nowych tematow, bo mi to glupio wychodzi, ale sie postaram, zeby jakos wyszlo ) - moj problem dotyczy biustu. Kilka miesiecy temu kupilam sobie stanik rozmiaru 70 A i byl nawet dobry (moze nie do konca ale byl fajny to go sobie kupilam). Ale niedawno zauwazylam, ze jest na mnie za duzy i to o wiele. Jak nigdy. Zmierzylam swoj starszy stanik i to samo-za duzy chociaz niewiele. Dlaczego tak sie moglo stac ? Czy moze to miec cos wspolnego z tym, ze schudlam ostatnio 3 kg ? No ja juz calkiem nie wiem, bo to by bylo nienormalne, nikomu sie nie kurcza piersi Wytlumaczy mi to ktos ?
_________________ Nie martw się, jutro będzie gorzej !
wydaje mi sie że to ma związek z utratą wagi.na pewno mierzyłaś obwód pod biustem a to w przypadku utraty bądź przybrania na wadze zmienia sie gdyz tam jest także zlokalizowana tkanka tłuszczowa.nie musisz sie niczym przejmować.dobierz sobie odpowiedni rozmiar stanika i utrzymuj stałą wagę.
Wysłany: Pon 21 Cze, 2004 17:50 Re: Jak to mozna wytlumaczyc ??
Lavile napisał/a:
No wiec tak (nie lubie pisac nowych tematow, bo mi to glupio wychodzi, ale sie postaram, zeby jakos wyszlo ) - moj problem dotyczy biustu. Kilka miesiecy temu kupilam sobie stanik rozmiaru 70 A i byl nawet dobry (moze nie do konca ale byl fajny to go sobie kupilam). Ale niedawno zauwazylam, ze jest na mnie za duzy i to o wiele. Jak nigdy. Zmierzylam swoj starszy stanik i to samo-za duzy chociaz niewiele. Dlaczego tak sie moglo stac ? Czy moze to miec cos wspolnego z tym, ze schudlam ostatnio 3 kg ? No ja juz calkiem nie wiem, bo to by bylo nienormalne, nikomu sie nie kurcza piersi Wytlumaczy mi to ktos ?
a co masz koło taknki miesniowej piersi? no właśnie tłuszcz. sie nie dziw ze chude babki maja mały biust a te tezniejsze maja wiekszy.
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 20 Wrz 2003 Posty: 2143
Wysłany: Pon 21 Cze, 2004 21:44
"Ot, tak sobie" przytyć po prostu się nie da. A obżerać się kategorycznie zabraniam-zawsze źle się to kończy. To przychodzi samo z dojrzewaniem. Najważniejsze,żebyś sie teraz nie odchudzała.
Jednak szkoda, ze nie potrafie przytyc... Zna ktos sposob na przytycie ? Bo mi sie to nie udaje
ale zasadniczo jesli masz genetycznie uwarunkowane bycie szczupłą to nie przytyjesz chocbys nie wiem ile zjadła. no ale próbuj, poprostu zacznuij jeść słodycze, ale nie tak na maxaa tylko wiesz tabliczke czekolady i jakies tam chrupki czy cos. wszak słodycze najbardziej tuczą alb zacznij sie stołowac w mc donaldzie:)
_________________ widać że nosze są słabe
KleO -Usunięty- Gość
Wysłany: Wto 22 Cze, 2004 11:25
Biust masz mniejszy przez utratę wagi. W którymś z temtów napisałaś mi o swoim pożywianiu się i nie było ono zbyt dobre. Zamało jesz. Mówisz jeszcze, że nie dasz rady? Dasz, tylko pewnie CI wiele rzeczy nie smakuje i każdy by dał radę. Jeśli już nie możesz, to czuć to w żołądku, a nie w ustach! To jest złudzenie...
Serio nie potrafie tyle i tak jesc, zeby przytyc. Mozliwe, ze mam to uwarunkowane genetycznie... Czekolady jest nie moge, bo mi po niej wyskakuja krosty U mnie w miescie McDonalda nie ma Ogolnie slodyczy malo jjem, bo mnie po nich strasznie zeby bola (mam strasznie wrazliwe ). No nie wiem, czy mi duzo rzeczy nie smakuje. Poprostu mi sie [u:]nie chce[/u:]. Zawsze bylam chuda, ale ostatnio to mi zaczynaja sie zebra pokazywac Ale to tez na tle psychicznym, bo zawsze jak mnie cos wkurzy czy sie buntuje to nie jjem, ale i tak tego nikt nie zauwaza, dlatego jeszcze mniej jjem, zeby ktos na mnie uwage swoja szanowna zwrocil, bo sie "paletam pod nogami i wszycy mnie maja gdzies" (moze oprocz mamy, ale ona i tak udaje, ze niczego nie widzi). I tak to jest... Ze dostaje schizow jak mam wage w normie, chociaz tak naprawde chcialabym przytyc i wygladac normalnie to nie potrafie, bo i to mnie chamuje. I taka jest prawda, moze to i glupie, sprzecznosci, ale niestety...
_________________ Nie martw się, jutro będzie gorzej !
Po pierwsze z kad ty to mozesz wiedziec, co ? Wrozka ? Nawet jak tak to zla. Bo wszystkie zeby mam zdrowe. Nie wmawiaj mi czegos, co nie istnieje, ok? Jak nie wiesz to sie nie odzywaj. Dentysta nie jestes. Jakbys wiedzial to chodze i do dentysty i do ortodonty i jakos by mi chyba powiedzieli, ze zab mi sie psuje. Ale ty wiesz lepiej, ze WSZYSTKIE mi sie popsuly. Ale gadasz od rzeczy. Najpierw sie zastanow.
_________________ Nie martw się, jutro będzie gorzej !
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 06 Cze 2003 Posty: 2867
Wysłany: Czw 24 Cze, 2004 07:49
Lavile napisał/a:
Serio nie potrafie tyle i tak jesc, zeby przytyc. Mozliwe, ze mam to uwarunkowane genetycznie... Czekolady jest nie moge, bo mi po niej wyskakuja krosty U mnie w miescie McDonalda nie ma Ogolnie slodyczy malo jjem, bo mnie po nich strasznie zeby bola (mam strasznie wrazliwe ). No nie wiem, czy mi duzo rzeczy nie smakuje. Poprostu mi sie nie chce. Zawsze bylam chuda, ale ostatnio to mi zaczynaja sie zebra pokazywac Ale to tez na tle psychicznym, bo zawsze jak mnie cos wkurzy czy sie buntuje to nie jjem, ale i tak tego nikt nie zauwaza, dlatego jeszcze mniej jjem, zeby ktos na mnie uwage swoja szanowna zwrocil, bo sie "paletam pod nogami i wszycy mnie maja gdzies" (moze oprocz mamy, ale ona i tak udaje, ze niczego nie widzi). I tak to jest... Ze dostaje schizow jak mam wage w normie, chociaz tak naprawde chcialabym przytyc i wygladac normalnie to nie potrafie, bo i to mnie chamuje. I taka jest prawda, moze to i glupie, sprzecznosci, ale niestety...
właśnie na takich psychicznym tle powstaje choroba anoreksji która jest u ciebie bardzo możliwa, buntujesz sie i nie chcesz jeść, a potem jesz jeszcze mniej chodź nie chcesz... to jest podloże doskonałe do rozwinięcia się anoreksji, spróbuj porozmawiać z kimś dorosłym, z mamą że tego nie zauważa, może z psychologiem (teraz już nie szkolnym bo koniec roku)
_________________ a życie pozostawie bez komentarza..
Tak, pogadaj z psychologiem. A co on mi niby powie ? Bo co to za problem, praktycznie zaden. A tak przy okazji to bylam raz u takiej babki i mi powiedziala, zebym sie zastanowila z czym do niej przyjsc , zeby mi mogla pomoc (bo jezyka w gebie zapomnialam :]). I co ? czy warto mowic jej o tym, ze myslalam o zabiciu sie ? I ze dlatego moja mama nie chciala sie przeprowadzic do wiezowca ? I wogole, ze sie zalamywalam, ze sie za bardzo balam sobie cos zrobic ? Jedynie jak myslalam wtedy o mamie to tylko sobie poryczalam i nic sobie nie probowalam robic. A wkurza mnie jeszcze, ze wszycy uwazaja mnie za taka durna kujonke, ktora non stop siedzi w domu i kuje lub przed kompem. A co ja mam robic jak kumpli nie mam ? Probuje udowadniac, ze zaden ze mnie kujon, bo sie nie ucze wcale, ale mi to nie wychodzi, bo mimo, ze sie 'nie ucze' to siedze cicho na lekcjach i dobre mam stopnie. I sie zamykam w domu i w sobie. I nie potrfie przezwyciezyc swojej dobijajacej mnie niesmialosci. Nie potrafie rozmawiac o uczuciach. Przez neta przynajmniej rozmawiam z ludzmi, bo ich nie widze... Mam jej to powiedziec ? Czy sobie odpuscic ? Bo sie zastanawiam, czy wogole do psychologa isc, bo nie mam z czym... Tylko sie zglebie...
_________________ Nie martw się, jutro będzie gorzej !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach