Wysłany: Nie 20 Cze, 2004 11:01 Jestem Beznadziejna
Jestem całkowicie beznadziejna, nie mam życia...
Wszystkie przyjacióki, które miałam opuściły mnie, nienawidzą mnie... Nie mam w klasie życia. Zapewne te, które mnie jeszcze lubią troszeczkę, pójdą w ślady tamtych za ich namową... Nie wiem, jak mam egzystować. nie robię nic złego, nic, co mogłoby kogoś skrzywdzić... Nigdy nie pragnęłam czyjegoś nieszczęścia, zawsze wszystkich kochałam... Nie wiem dlaczego tak się dzieje, może rzeczywiście jestem do kitu... Nie jestem jakaś strasznie brzydka, nawet dobrze się uczę... A jednak. Jednak nikt nie darzy mnie przyjaźnią. Staram się, nawet bardzo. Ale nic mi nie wychodzi. Pomóżcie mi...
Nie mozesz tak o sobie mysleć
jestes fajną i miłą dziewczyną.
Może być wiele powodów dla których nie chcą się z tobą przyjaźnić
a może po prostu sa wredne i czegoś ci zazdroszczą.
Musisz uwierzyć w siebie.
Nie pozwól żeby te guwniary zniszczyły ci zycie.
Znajdziesz nowe koleżanki.
Zapisz się np.na jakieś zajęcia pozalekcyjne albo do jakiegoś klubu sportowego.
Tam znajdziesz dobrych kumpli.
Porozmawiaj tez o tym z mamą wyżal się nie trzymaj tego w sobie.
_________________
Smutna... 155 Gość
Wysłany: Nie 20 Cze, 2004 11:11
O... Na zajecia pozalekcyjne to ja chodze... Taaak... :) Ale koleżanki stamtąd nie mają czasu sie ze mną spotykać... Chodzą do innych szkół...
ja jestem kłębkiem nerwów...
a z mamą porozmawiam...
thx :) na Was można liczyc... kocham Was
Wysłany: Nie 20 Cze, 2004 15:41 Re: Jestem Beznadziejna
Smutna...155 napisał/a:
Jestem całkowicie beznadziejna, nie mam życia...
Wszystkie przyjacióki, które miałam opuściły mnie, nienawidzą mnie... Nie mam w klasie życia. Zapewne te, które mnie jeszcze lubią troszeczkę, pójdą w ślady tamtych za ich namową... Nie wiem, jak mam egzystować. nie robię nic złego, nic, co mogłoby kogoś skrzywdzić... Nigdy nie pragnęłam czyjegoś nieszczęścia, zawsze wszystkich kochałam... Nie wiem dlaczego tak się dzieje, może rzeczywiście jestem do kitu... Nie jestem jakaś strasznie brzydka, nawet dobrze się uczę... A jednak. Jednak nikt nie darzy mnie przyjaźnią. Staram się, nawet bardzo. Ale nic mi nie wychodzi. Pomóżcie mi...
zasadniczo za bardzo dramatyzujesz. nikt nie jest do konca sam. musisz sie odpowiednio nastawić, spojrzec pozytywnie na zycie. choc w polsce to przychodzi z trudnoscią, ale niemniej musisz myslec pozytywnie. sie nie [przejmuj innymi bo oni nic do twojego zycia nie mają.
heh
te damskie problemy
ostatnio wsrod dziewczyn (przynajmniej u tych co znam) jest branie spraw w swoje rece
tzn
bierzesz jakis pret metalowy i idziesz przywalic dla kilku
a te ktore oszczedzisz bede sie z toba qmplowac , zobaczysz
jest jeszcze 2 wyjscie
przeczekaj przez wakacje i wszystko bedzie good
i sie nieprzejmuj
P.S. niemusisz pozabijac tamtych dziewczyn , wystarczy ze dostanie po brzuchu lub po nogach
heh
te damskie problemy
ostatnio wsrod dziewczyn (przynajmniej u tych co znam) jest branie spraw w swoje rece
tzn
bierzesz jakis pret metalowy i idziesz przywalic dla kilku
a te ktore oszczedzisz bede sie z toba qmplowac , zobaczysz
jest jeszcze 2 wyjscie
przeczekaj przez wakacje i wszystko bedzie good
i sie nieprzejmuj
P.S. niemusisz pozabijac tamtych dziewczyn , wystarczy ze dostanie po brzuchu lub po nogach
stwierdzam fakty nie wymyslam
taka rzeczywistosc
nie tylko ja ja tworze
moze poprostu zaduzo bajek sie naczytalac o szczesliwym zakonczeniu i o tym ze wszystko da sie zalatwic dyplomatycznie
yhm
mozna
ja bym mial tych ludzi gleboko w dupie
ale patrze ze dla niej bardzo zalezy na tych "kolezankach"
wiec gdyby kilka walnela to chociaz czesc by odzyskala
Nikt Gość
Wysłany: Wto 29 Cze, 2004 13:14 Nie wiem co poradzić...
...ale wiem, co ci mogę odradzić. Najgorsze, co możesz zrobić w tej sytuacji to stracić wiarę w siebie, myśleć, że jesteś beznadziejna i się poddać. Ja też byłam w takiej sytuacji (jak czytałam ten post to tak, jakbym czytała to, co sama kiedyś napisałam). Zrobiłam tak jak ty. Zaczęłam myśleć, że jestem głupia, nikt mnie nie lubi i poddalam się, bo nie miałam siły walczyć. Straciłam przez to wszystkie moje pozostale przyjaciółki i koleżanki, które były mi bardzo bliskie. To mnie osłabiło. Zaczęłam nawet chorować. Dostałam wysokiej gorączki i cały tydzień przeleżałam w łóżku, łykając antybiotyki i dostając zastrzyki. Ale ten tydzień bez gapienia się na koleżanki i kolegów dobrze mi zrobił. Odpoczęłam od nich i zaczęłam walczyć. Zaczęłam od tego, że zdobyłam nową koleżankę na zajęciach pozalekcyjnych. Rozmowy z nią i wygłupy postawiły mnie na nogi i sprawiły, że z cichej, zamkniętej w sobie i smutnej dziewczyny stałam się znowu wesołą i otwartą. Potem powoli koleżanki znowu zaczęły wracać, zdobyłam nowych przyjaciół. Teraz są wakacje i nie widuje sie zabardzo z tą moją koleżanką z zajeć, ale mam już dużo innych przyjaciół i wiem, ze przez te 2 miesiące poradze sobie bez niej. Nie poddawaj się i nie marniej. Bądź zawsze uśmiechnięta, bądź optymistką. Przez wakacje ogranicz swoje kontakty z innymi. Odpocznij od nich, przemyśl, nabierz radości życia. Udaci sie, na pewno!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach