Pośród liści zwiędłych
Zasiada do wieczerzy
Ono. Swiatło nocy, dnia Księżyc.
Gwiazdy we mgle skopiowane w skanerze.
Ono wstaje.
I nagle
Dłonią świetlistą
Miecz wydostaje.
Miecz ten czarny jest
Lub brązowy. Lub szary...
Nie wiem, ciemno, nie widać dokładnie.
I tu wśród drzwew koń ukazuje się kary.
Rozpędzony, miecz wytrąca Mu z ręki...
Ono ręki nie ma, pomyłka...
Krócej mówiąc, miecz spada na ziemię.
A na niego - liści ściemniałych przesyłka.
Ono miecz podnosi, konia uspokaja.
Rękę umieszcza na antycznym uchwycie.
Miecz w Jego piersi, potem w piersi konia...
Teraz, bez nadziei - beznadziejne życie...
_________________ Emancipate yourselves from mental slavery
None but ourselves can free our minds.
Ostatnio zmieniony przez Keśka dnia Sob 09 Paź, 2004 20:38, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach