Wysłany: Czw 17 Mar, 2005 20:00 Pomocy...Moja rodzina się rozpada...
No więc tak:
rok temu wszystko było pięknie. Kochający rodzice, brat, wspólne spędzane święta. A teraz... Moi rodzice się ciągle kłucą, wyzywają...Niemogę już tego słuchać. Na nic zdają się moje proźby, żeby przestali. Miałam nadzieje że to im przejdzie, przecież się kochali. A le teraz jest jeszcze gorzej. Mój ojciec chyba kogoś ma...ciągle dostaje jakies sms od jakiejś...Dzwoni do niej, niema go czasami całe dnie. Moja mama strasznie go kocha, a teraz mam wątpliwości cczy mój tato co kolwiek czuje do mojej mamy. Najgorsze jest to, ze zanim zaczął się kontaktować z tą kobietą, to powtarzał, jak nas bardzo kocha. A teraz? Szuka jakiś pretekstów żeby wyjść z domu. ( Wszystkim działa na nerwy, krytykuje )Jak tego słucham to mi się nie dobrze robi. Niewiem, ale chyba popadam w jakąś nerwicę. Niedośc, że mój brat zaczął cpać, opuszczać lekcje, kłamać i co najgorsza kraść, to jeszcze ta sytuacja między moimi rodzicami. Niemówiąc już o alkoholu i o gościach którzy pojawiają się częściej niż zawsze. Niewiem co mam robić, Nie moge się na niczym skupić, myslę o sytuacji w domu, żle mi idzie w szkole..( wcześniej było dobrze ) Cały czas łudziłam się że moja sytuacja rodzinna się poprawi. Jednak wczoraj w nocy (kolejna noc zarwana ) mój tato wrócił trochę nietrzeźwy i dzwonił do tej swojej ...Mówił ze ją kocha...nazywał ją "moją myszką" powiedział że jej pragnie..Jak byście się wtedy poczuli? Mnie aż sciskało w sercu, zaczełam pocichu płakać. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Mój kochany tatuś...Jestem na niego okropnie zła, on nie zdradził mojej mamy, również mnie......niewiem jak mu spojże w oczy...Od tamtej nocy jeszcze go niewidziałam. Dzisiaj nic tylko myśle, czy ja mogę coś zrobić. Chcę udawać,że już go tak nie kocham, zacznę go "olewać", i nie rozmawiać z nim tyle co przedtem...wiem że na to zasłużył, ale nie jestem pewna, czy on nie uzna, że już go tu nic nie trzyma, i odejdzie do Niej? Nigdy mu niewybacze, że tak potraktował moją matkę, że nas okłamuje, ale mimo wszystko nadal mi na nim zależy...chciała bym żeby "mój tato" wrócił .
Gabra -Usunięty- Gość
Wysłany: Czw 17 Mar, 2005 20:31
niestety Ty nic na tą sytuacje nie poradzisz,to są sprawy Twoich rodziców.Spróbuj jakos pogadac z ojcem o tym,a jak odprysknie,to juz nic nie poradzisz.Mozesz isc do psychologa choćby szkolnego,ktory moze cie podniesie na duchu.
Ciężka sprawa. Ja (a więc ja, niczego nie narzucam) wywarłbym na ojcu nacisk psychiczny czymś w stylu: "mam prośbę tato. jak już dzwonisz do swojej lafiryndy to rób to po cichu, żeby nie budzić innych", albo "rób co chcesz, tylko nie oczekuj że ktokolwiek będzie ci za to okazywać szacunek".
O bracie nie mów rodzicom. Jeśli do tego dojrzał, porozmawiaj z nim o tym, że jest tobie tak samo trudno jak jemu, i że bez niego sobie nie poradzisz. Może posłucha.
Chce, żebyś wiedziała, że mi przykro.
_________________ "Ból to kwestia nastawienia."
Będę obserwował cię z cienia, aż nadejdzie moment. Ostrożnie zmieniaj świat...
Hail to Kinga for the most wonderful eyes in the forum!
No tu nic sie da zrobić...I ten pomysł z olewanie jest niezły Wypróbuj go! Zobaczymy jak ,,kochany" tatuś zareaguje;) Moze pogadaj z mamą co ona o tym sądzi? Twój ojcec jest okropny-ja tak sądze!! Zdradzić i robić taie świństwa! Moze twoja mama też zacznie go ignorować dawać mu posiłki? Ale najlepiej pogadaj z mamą!
blackLady -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 18 Mar, 2005 16:46
Tak jak napisalo poprzednicy, spróbuj porozmawiać z ojcem, niekoniecznie grzecznie. Może pomoc znajdziesz u szkolnego pedagoga, lub u swojego wychowawcy? Niestety nic nie mogę Ci więcej poradzić, ale wiedz, że współczuję Ci... Może wszystko sie jeszcze ułoży i wróci do normy
Agnieszka -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 18 Mar, 2005 17:06
Przykro mi. Mozesz w tej sytuacji tak jak mowili poprzednicy pojsc do psychologa szkolnego, porozmawiac z mama, bratem (jezeli sie da) JEdynym co moge zrobic to trzymac kciuki aby to sie dobrze ułozyło.
Moim skromniusim zdaniem...Powinnas pogadac z bratem i go wyciagnac z narkotykow, to najwazniejsze...zwroc sie takze do zaprzyjaznionej ci osoby doroslej i pogadaj z nia o sytuacji w domu moze uda jej sie ci pomoc.
Pozdrawiam i zycze powodzenia...wiem ze to nie latwa dla ciebie sprawa, ale trzymaj sie...
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 20 Wrz 2003 Posty: 2143
Wysłany: Nie 27 Mar, 2005 20:54
Hm...Ciezka sprawa...Ale zgadzam sie z Gabra,to sa sprawy Twoich rodzicow tylko i wylacznie, nie obwiniaj siebie i nie "działaj" w tej sprawie bo i tak dużo nie zdzialasz....Cóż mogę powiedzieć...Bardzo Ci współczuję...Brata tak łatwo z narkotyków nie wyciągniesz ale zostawić tak sprawy nie mozesz...Może jednak nie jest tak źle jak myślisz i nie beirze niczego cieższego? Hm...Powiem jedno..>Sytuacja ni do pozazdroszczenia...
hmmm bardzo masz tródną sytuację w domu z tatą i jeszcze twój brat zmienia się na gorsze...napewno porozmawiaj z nim ale nie o tym o czymś innym zobacz czy bedzie miał dla ciebie czas czy bedzie cie słuchał jak sie bedzie zaczowywał..potem możesz z nim po trochu zacząć rozmawiac o tej sprawie..np gdzie dzwonisz w nocy jeśli możesz mi powiedzieć..spokojnie rozmawaj z nim bez emocji...a i nie mów rodzicom a szczegulnie mamie co robi twój brat bo sie eszcze bardziej złamie..wybij te wszystkie żeczy swojemu bratu z głowy...ale najpierw zajmij sieę sprawą taty...powiedz mu że go kochasz i nigdy nieprzestaniesz... powiedz mu że mama cierpi przez niego może poruszy sie mu serce..życze powodzenia trzymaj się niezałamuj się ty może uratujesz rodzine..!!
Tsej -Usunięty- Gość
Wysłany: Czw 12 Maj, 2005 14:20
bravissimo wykwinntnie napisane lecz wątek o bracie rozwiał wszelkie wątpliwości
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach