Witam
Jestem tu po raz pierwszy i nie wiem jak to wszystko opisać i wogle nie wiem gdzie indiej mogłabym znaleźć poradę.Nie jest to pytanie wstydliwe ani... jakieś takie dziwne.Poprostu trudne i dla mnie i dla mojej przyjaciółki.Otóż:
W czwartek miałyśmy lekcje i moja qmpela zapomniała czegoś z domu i zadzwoniła do mamy żeby jak może to żeby jej przyniosła i zamiast niej odebrał jakiś gościu,lekarz. Powiedział że jej mama nie może rozmawaić bo jest w tej chwili na badaniu, karetka przywiozła ją do szpitala bo zemdlała miała coś z sercem.Gagacia strasznie sie przestraszyła i zaczełą zamartwiać i płakać( któżby nie zaczął??).Zaczełam ją pociszać ale co jej moghłam powiedzieć??wszystko będzie dobrze?? Nie martw się?? To wcale nie pocieszenie, nie wiem co ja chciałabym usłysześ no nie wiem, to jest trudne. Jej mama miałą już dwie operacje na serce dziisj ma trzecią.Martwię się razem z Gagacią ale co będzie jeśli jej mama...umrze?? Co jej mam powiedzieć jak sie zachować?Przecierz nie mogę jej powiedzieć że będzie dobrze bo...nie będzie... No co ja mam zrobić?
kradziejka -Usunięty- Gość
Wysłany: Sob 24 Wrz, 2005 20:10
musisz ją zrozumieć, już nawet nie mówić jej ciągle że będzie dobrze nic sie nie stało itp, ale przebywać z nią, może w jakiś sposób zajmować jej czas, aby o tym niemyślała [niemówie tu o jakiś mega wesołych zabawach ale np. spacer zakupy ], żeby sie nie zamartwiała, i dowiedz się wywnioskuj z jej zachowania czy chce o tym rozmawiać czy nie, jeśli nie to rozmawiaj z nią dużo ale nie o tym, o wszystkim nie o sensie życia śmierci chorobach szpitalu i o tym co sie może jej kojarzyć, a jeśli chce to porozmawiaj poważnie ale raz czy dwa nie więcej nie roztrząsaj tematu, powaznie powiedz ze ma w tobie oparcie pomożesz wysluchaj
i najważniejsze - czy dasz rade jej pomagać wspierać ją? bo jak nie jeśli czujesz że ta choroba ciebie tesz rusza i moze niedasz rady to nawet niepróbuj poszukaj kogoś silniejszeho psyhicznie bo na końcu obie sie załamiecie
Gabra -Usunięty- Gość
Wysłany: Sob 24 Wrz, 2005 20:12
nawet o tym nie mysl oO'
powiedz,że moglo byc gorzej,ze nie jej wina,że niech twoja kolezanka sie nie poddaje..
Tsej -Usunięty- Gość
Wysłany: Sob 24 Wrz, 2005 22:50
jesli jestes bliską koleżanką...to będziesz musiała być bardzo czesto w jej towarzystwie...slicznie też byłoby pozyczyć swojej mamy czasem...co przez to rozumiem...twoja mama na pewno będzie wiedziała co zrobić...cos jakby od czasu do czasu przygraniać na noc koleżanke i w sumie tyle a i jeszcez nigdy nie pozwalać jej odmawiać, chyba że da bardzo wyraźnie znać że nie
Pomogła: 13 razy Dołączyła: 25 Lis 2004 Posty: 809
Wysłany: Nie 25 Wrz, 2005 00:12
Gabra napisał/a:
nawet o tym nie mysl oO'
powiedz,że moglo byc gorzej,ze nie jej wina,że niech twoja kolezanka sie nie poddaje..
nigdy nie mow, komus komu zmarl rodzic, ze moglo byc gorzej - bo gorzej byc nie moze...ja zawsze uwazalam, ze sa gorsze rzeczy niz smierc- teraz wiem, ze nie ma nic gorszego niz smierc jednego z rodzciow......moze dlatego, ze dopuki rodzice zyje to wydaje sie nam niesmiertelni.....naprawe wierutna bzdura.....wiec mowienie, ze moze byc gorzej jest moim skromnym zdaniem, zupelnie nie na miejscu...
i tak jak wszyscy przede mna mowili to i ja powiem - najwazniejsze jest poprostu przebywanie, zajmowanie czasu i cierpliwosc.....
Frigg ma racje. Mówić, że gorzej być mogło to swinstwo, bo nawet jeśli mogło, to człowiek nie jest w stanie wyobrazić sobie w takiej chwili gorszego scenariusza.
Najlepiej takiej osobie zajmować czas - nie na zasadzie użalania się nad nią i składania wiecznych kondolencji, bo od tego ma wujków, ciocie, sąsiadów i wszystkich dookoła, ale poprzez zajmowania jej uwagi, udowodnienia, że nie cały świat się zawalił, że są w nim jeszcze elementy, dla których warto się czasem zapomnieć. Można zabierać taką osobe na spacer, zapraszać do domu choćby na obiad przy którym nie panuje grobowy klimat, zabierać do kina na jakieś płykie romansidło (bo na komedie nie wypada), czy choćby zagonić do pomocy przy robieniu zapraw na zimę itp.
Mam jeszcze oboje rodziców, ale jak swojego czasu z miałem doła do jądra Ziemi to znajomi dla poprawy nastroju przynieśli mi szczeniaka który pozwolił mi uciec myslami od kłopotów. Moze szczeniak to nie zawsze dobry pomysł, bo to duży kłopot, ale chocby mała myszka czy świnka morska moze człowieka wyrwać z doła - pozwolić uwolnic mysli.
Pomogła: 55 razy Dołączyła: 18 Mar 2005 Posty: 5646
Wysłany: Nie 25 Wrz, 2005 22:07
a ja nie rozumiem ciebie.. jej mama nie umarla? powinnas ja wspierac teraz, kiedy najbardziej tego potrzebuje, medycyna poszla na przod i sa duze szanse ze wyjdzie z tego, wiec po co od razu z gory zakladac ze bedzie zle..
Agnieszka -Usunięty- Gość
Wysłany: Pon 26 Wrz, 2005 21:51
Tez to zauwazyłam, nie mysl pesymistycznie. Wspieraj ja teraz kiedy mama zyje i pomagaj w tych trudnych chwilach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach