Wysłany: Czw 17 Lis, 2005 19:56 mój charakter a rodziców
No więc , dręczy mnie takie uzasadnienie, że po rodzicach dziedziczymy charakter , nie tylko przez genetykę, ale i .. codzienne zachowanie . Uczymy się od nich żyć i radzić sobie w życiu no i "wynosimy z domu" cechy , które posadają nasi rodzice.
Ale tu nasuwa się myśl .. źle się z moją " rodzinką "czuję , nie potrafimy ze sobą gadać , po prostu denerwują mnie . NIE SĄ IDEALNI Boję się, że ja też taka będę, jak oni .. Czy to prawda ? Np. moja mama jest straszną domatorką.. czy to możliwe, że wychowa sobie imprezowiczkę ? Jest jakaś szansa, że będę zupełnym przeciwieństwem moich rodziców... ?
PS: Starałam się pisać jasno, ale jestem wkurzooona
Może myślicie, że to jest banalny problem no ale mam nadzieję, że dostanę jakieś sensowne odpowiedzi
Wysłany: Czw 17 Lis, 2005 20:10 Re: mój charakter a rodziców
Martynka napisał/a:
(...)NIE SĄ IDEALNI (...)
A kto jest? (mały ot ;p)
_________________ "You are not a beautiful and unique snowflake. You are the same decaying organic matter as everything else. We are all part of the same compost heap"
Pamiętaj, nie jesteś twoim postem na forum...
Wysłany: Czw 17 Lis, 2005 20:16 Re: mój charakter a rodziców
Napastnik napisał/a:
Martynka napisał/a:
(...)NIE SĄ IDEALNI (...)
A kto jest? (mały ot ;p)
No... Po prostu moi rodzice... Tylko . A powinni być, AŻ
edit: aaa głupia nie zrozumiałam o co Ci chodziii !
No.. nikt nie jest.. raczej ... Chociaż czasem emocje potrafią podpowiedzieć,czy uważa się kogoś za idealnego
Ostatnio zmieniony przez Martynka dnia Czw 17 Lis, 2005 20:37, w całości zmieniany 1 raz
stotka -Usunięty- Gość
Wysłany: Czw 17 Lis, 2005 20:16
ale wytlumacz mi, dlaczego na sile chcesz byc inna od nich?
moze po kolei...
owszem, niektore cechy sie dziedziczy [np. upartosc, upor w dazeniu do celu, podobnie jak umiejetnosci]. jednak czlowiek jest na tyle indywidualny, ze podczas swojego zycia ksztaltuje sie sam. sa wartosci ktorych sie trzyma, ktore nabyl w domu. sa tez takie, z ktorych zrezygnowal... to, jaka bedziesz zalezy od Ciebie. sama sie kszaltujesz, sama poznajesz co jest dla Ciebie dobre. oczywiscie nie mowie, ze jutro wstaniesz i bedziesz miala pomysl na zycie, co i jak... dlatego czesto bunty domowe, grozby pod adresem rodzicow sa poprostu smieszne. dzialamy w amoku, 'nienawidzimy ich', bo np. nie puscili nas na koncert. i chcemy zeby ich kazda, najmniejsza czesc 'zasiana' w nas przestala w nas byc, nie chcemy miec z nimi nic wspolnego...
dlatego tez rodzice tak silna reka nas wychowuja [dobra, nie nas, a mnie...]. nie chca, zebym zmarnowala sobie zycia glupim podejsciem nastolatki, dla ktorej matka jest 'be' bo krzyczy nań gdy ta ma zle oceny, czy cos w ten desen... czekaja, az bede na tyle 'rozumna', dojrzala i odpowiedziala, az sama zaczne rozumiec swoje bledy i przestane sie unosic nieuzasadniona duma...
no i jeszcze jedna sprawa - malo ktory nastolatek czuje sie w domu dobrze. buntuje sie, bla bla, uwaza swoich rodzicow za zlych, bo cos tam.
no i tak - matka domatorka moze miec corke imprezowiczke, bo to od corki zalezy czy bedzie wolala chodzic na imprezy czy siedziec pod kocem z ksiazka w rece i kubkiem herbaty z sokiem malinowym w drugiej (mrr ^^).
no i - NIKT NIE JEST IDAELNY. nie ma idealow, nikt nim nie moze byc. ani ty nie jestes idealna, ani twoi rodzice. nikt nigdy nie bedzie idealny. i zrzedzenie, ze 'powinni' byc idealni jest nie na miejscu;/
Faajnie . Ale jeśli chodzi o to bunotwanie ( aaj , bo mama mi nie pozwoliła iśc na koncert , albo przyczepia się, że mam złe oceny ) to nie chodzi mi właśnie o taką banalną złość, że coś mi zabronili albo coś w tym stylu . Tylko że jak moja rodzicelka kochana chce mnie wychować na szarą myszkę, to jak niby mam nabyć tą otwartość do ludzi ?
A co do tej idealności .. To miłośc czasem sprawia, że nawet gdy poznaliśmy już tej drugiej osoby wady to i tak jest dla nas idealna . (jak to dziwnie zabrzmialo ;/ )
stotka -Usunięty- Gość
Wysłany: Czw 17 Lis, 2005 20:56
tak, nie przecze, ze jak sie w kims zakocham, to tak osoba jest idealne. ale potem wszystko wychodzi na zewnatrz, piersze milosne uniesienia moze i nie wyplukuja charakteru na zawnatrz, ale on i tak wyjdzie...
i cos, co uwazam: nie ma szarych myszek. kazdy jest na tyle indywidualny, ze nie jest szary. sa osoby, ktore sie tym nie szczyca - ze sluchaja takiego czy takiego zespolu, ze maja takie czy takie buty, lub widzialy taki i taki film. usilne dazenie do bycia 'kims' jest bezcelowe... i na pewno nie chca cie wychowac na 'szara myszke', tylko na normalnego czlowieka. nie wymagaj, zeby ci proponowali farbowanie sie na rozowo, czy cos w ten desen...
i jeszcze jedno - wartoscia do ludzi nie jest bycie 'kims'. wartoscia do ludzi jest bycie soba. wyeksponowanie zalet, umiejetnosci, ktore moga budzic podziw... a nie zachowywanie sie glosno, flirtowanie z kim popadnie itd.
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Pią 18 Lis, 2005 09:03
Czasami odnoszę wrażenie że ludzie nadal uczą się z chłopskich legend...
Oczywiście że nie musisz być taka jak Oni. Dziedziczy się CHARAKTER (np. upartość), a nie sposób zachowania, bycia. Moi rodzice są ludźmi bardzo otwartymi. Mój brat również, ja natomiast wolę cień swojego mieszkanka. I co? Jestem inny niż rodzice*. To, jaka jesteś zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Rodzice mogą na to mieć wpływ, poprzez kształtowanie twojego charakteru, ale jeśli jesteś w stanie powiedzieć tutaj, iż uważasz, że "nie podoba" Ci się zachowanie rodziców, to raczej wielkiego wpływu na twoje "imprezowanie" nie będą mieli.
no coz, rodzice nie moga nigdy wplynac do konca na charakter dziecka... heh, nie chcesz byc "Szara myszką"... najlepiej poprostu bądź sobą nie staraj sie na sile "wybic", bo t bez sensu.
i sporobj zrozumiec swoich rodzciow, chca cie wychowac na porzadnego czlowieka. kiedys to zrozumiesz:P
_________________ Możesz być gdziekolwiek, kiedy twoje życie nagle się zaczyna... kiedy otwiera się przed tobą przyszłość. Na początku możesz nawet nie zdawać sobie z tego sprawy... ale to się już stało.
Wydaje mi się, ze charakter w dużym stopniu dziedziczymy po rodzicach (rodzicu). Ja zauważam u siebie dużo cech ojca, trudny i nerwowy charakter i pewne niezrozumiałe dla wszystkich poczucie humoru, z rodzaju tych, co rozumie tylko autor i najbliższe grono jemu podobnych cechujace sie tym, ze jak już zrozumie ktoś inny to się obrazi.
No i raczej nie trzeba tak całkiem sie odcinać od tych cech, bo z naturą nie wygrasz. Lepiej je jakoś złagodzić, nauczyć się je kontrolować, spróbować użyć na swoją korzyść. No i musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, czy te cechy rodziców są niepożądane według większej liczby osób, czy tylko ty widzisz je negatywnie.
Pomogła: 55 razy Dołączyła: 18 Mar 2005 Posty: 5646
Wysłany: Nie 12 Lut, 2006 10:06
po rodzicu dziedziczysz charakter ,czy tego chcesz czy nie, na pewo kazdy z nas znajdzie cos wspolnego. tylko ze i my i otoczenie tez mamy na to wplyw.
Można na to spojżeć z innej strony- moją filozofią.
Jesteśmy z rodzicami od urodzenia ( chociaż są wyjątki). Jesteśmy dziećmi, mieszkamy z rodzicami- pierwsza sprawa. Dostosowujemy się nie mając zabardzo rozwiniętej "własnej" osobowości. Dorastając uczymy się wszystkiego od rodziców- myślenia, akceptowania, krytykowania itd.
Później przychodzi dojżewanie psychiczne a jeszcze później duchowa rewolucja. Duchowa rewolucja jest idealnym wiekem psychiki człowieka na kształtowanie sumienia. Kiedy odpowiednio ukształtujemy sumienie mamy wielkie sznase na wyzbycie się tych "gorszych" cech które od rodziców otrzymaliśmy
_________________ <i>There is no dark side of the moon, really.
Matter of fact it's all dark.</i>
Jeśli by było tak jak mówisz, to wszyscy powyżej określonego wieku byliby w wyniku tej rewolucji idealni. NIe ma czegoś takiego jak duchowa rewolucja, charakter może zmieniać się, ewoluować, ale nie podlegać rewolucyjnym zmianom. Jeśli ktoś nagle, z dnia na dzień staje się innym człowiekiem, to musi to byc wywołane naprawdę znaczącym wydarzeniem, traumą. Z reguły są to zmiany na gorsze. Zresztą, rewolucje z reguły przynoszą więcej złego niż dobrego.
Bardzo się ciesze ze poruszyła Cię moja filozofia.
Duchowa Rewolucja- każdy ją przechodzi w pewnym wieku. Ale nie zawsze sie orientuje i to,że ktoś ją przechodzi nie znaczy ze łatwym jest wyzbycie sie złych cech. Niełatwe-ale możliwe
_________________ <i>There is no dark side of the moon, really.
Matter of fact it's all dark.</i>
mietek -Usunięty- Gość
Wysłany: Pon 13 Lut, 2006 16:55
Ja tam czasmi mysle ze jestem adoptowany... bo moj charatker bardzo sie rozni od charakteru rodzicow:P
Pomogła: 55 razy Dołączyła: 18 Mar 2005 Posty: 5646
Wysłany: Wto 14 Lut, 2006 08:15
jest cos takiego jak gen recesywny i dominujacy (bodajze) jeden sie ujawnia, drugi nie, dlatego wlasnie nie ma sie wszystkich cech po rodzicach, niektore "uaktywnia sie" w drugim pokoleniu
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach