Dokłądnie na weselu też mozesz sobie tańczyć w sukni slubnej... ja kościelnego miec nie chce, bo skoro nie jestem wierząca to na kija mi to, a tylko w sumie obrażam wiarę, chodzeniem i nie wierzeniem po budynku, przyzekaniem czegoś co mi jest na kija... moi rodzice też nie chcieli koscielnego, ale by dziadkowie nie zapewnili im pomocy na początku
Śluby kościelne w 99% są wyprute z jakiejkolwiek duchowości. Liczy się jak panstwo młodzi byli ubrani, jak ksiądz powiedział kazanie (a długośc i jakość kazania jest uzalezniona od wpłaty- przynajmniej w Toruniu- 2 tyg temu byłem u kumpeli na ślubie więc się podowiadywałem paru rzeczy bo moze ja też kiedyś...niedługo...), ile razy sie walnął w międzyczasie (kumpela uboga więc się ksiądz nie przygotował. Pomylił imiona, nie poświęcił obrączek...organista zagrał Ave Maryja jak juz para młoda opuściłą kościół bo pił herbatkę w zakrystii), jakie potem były prezenty itd.
Dla mnie, od kiedy sakramenty zrobiły się płatne (bo ciężko dziś dostać jakikolwiek sakrament za darmo), stały się sprowadzeniem moralności do biznesu, posługi do usługi. W przypadku małżeństwa to po prostu odpłatna moralizacja kopulacji i tyle. Zresztą popatrzcie na pierwsze komunie- co jest dla dziecka ważniejsze- komunia czy prezenty?
A religii ze szkół nie wycofają, bo za religię w kościołach płaciły kurie a w szkołach opłaca podatnik. Tysiące katechetów wziąc znów na swój garnuszek? A w życiu...
Co do dobrowolności to nie wiem jak jest teraz, ale gdy ja chodziłem religia była jako przedmiot wpisana w pismo urzędowe jakim jest dziennik szkolny, figurowała na zwykłym świadectwie szkolnym a nie oddzielnym (czyli nawet szukając pracy człowiek jest zmuszony ujawniać swoje wyznanie na śwadectwie maturalnym), a za nieobecności na religii wychowawca urządzał piekło, i dobrowolność uczęszczania na ten przedmiot nie miała miejsca. Z rozczuleniem wspominam religie w kościele. Zakonnice prowadzące zajęcia, fajny klimat, czasem przenosiliśmy się do kościelnej kapliczki, czasem szliśmy na spacer do parku...Zajęcia tam były o religii a nie stanowiły mieszanki godziny wychowawczej, religii i plotek z życia szkoły. I pierwsza komunia znaczyła więcej niż nowy komp, rower, komórka itp.
Otwieracz -Usunięty- Gość
Wysłany: Wto 02 Sie, 2005 00:31
Jeśliby za pewne usługi się księdzu nie płaciło, to z czego by żył?
robal - dobrze gadasz. Zarowno slub, jak i lekcje religii zatracily swoja celowosc. Kiedys [damn, gadam jakbym starym piernikiem byl] ludzie wierzacy brali slub koscielny bo czuli taka potrzebe, bylo to wazne dla ich duchowosci, za to teraz, kiedy pytam znajomych, ktorzy biora/brali ostatnio slub, po co robili sobie koscielny, to slysze 'bo wypada' 'bo rodzina chciala', w nielicznych przypadkach 'bo xxx by mnie zabila jakby sie nie mogla w sukni slubnej pokazac', a chyba nie o to chodzi... Religia w szkolach to wogole dno, poracha i farsa, nie ma nawet co o tym gadac, i o ile sam fakt nauczania 'jak byc dobrym katolem' mi nie przeszkadza, o tyle robienie tego za moje, wyjatkowo ateistyczne, pieniadze - juz nie.
Otwieracz napisał/a:
Jeśliby za pewne usługi się księdzu nie płaciło, to z czego by żył?
z tego co mu wpada na tace od tych kilkuset osob z parafii?
_________________ I wiped a silver bullet tear
and with every tear a drem
Ant0n -Usunięty- Gość
Wysłany: Wto 02 Sie, 2005 22:07
Otwieracz napisał/a:
Jeśliby za pewne usługi się księdzu nie płaciło, to z czego by żył?
Rozumiem rowne oplaty, ale kosciol to teraz chyba najbardziej lapowkarska instytucja..
Otwieracz -Usunięty- Gość
Wysłany: Wto 02 Sie, 2005 22:51
Taca idzie na utrzymanie budynków i świeckich pracowników parafii. Osobiście uważam, że księża powinni zarabiać głównie na działalności gospodarczej, ale niestety nie wszystkich stać.
KleO -Usunięty- Gość
Wysłany: Sro 10 Sie, 2005 19:42
Jechowi są uczciwymi ludźmi (spotkałam się z takimi i tak mówią) i żyją z własną wiarą nie nakłaniając innych do niej. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to pomagają. Po prostu są wyznania innej wiary, ale to nie znaczy, że są źli i gróźni.
Christine fan -Usunięty- Gość
Wysłany: Sro 10 Sie, 2005 20:12
KleO napisał/a:
żyją z własną wiarą nie nakłaniając innych do niej.
Nie liczac Jechowitow ktorzy przylaza do drzwi,sa natretni jak muchy i probuja naklaniac innych do swojej wiary,ale juz w natretny sposob.Nic tylko siarczyscie kopnac w dupsko i zamknac drzwi przed nosem.
KleO -Usunięty- Gość
Wysłany: Sro 10 Sie, 2005 20:58
Nom... takim to nagadać prosto z mostu na jego nachalność i już
Christine fan -Usunięty- Gość
Wysłany: Sro 10 Sie, 2005 22:39
Najskuteczniejsza metoda...Przyszli po raz 11 w tygodniu,wtedy nie wytrzymalem,obrzucilem ich kilkoma wiazankami(bynajmniej nie kwiatow),zamknalem drzwi przed nosem,a moze na nosie,i to zadzialalo.
Śluby kościelne w 99% są wyprute z jakiejkolwiek duchowości. Liczy się jak panstwo młodzi byli ubrani, jak ksiądz powiedział kazanie (a długośc i jakość kazania jest uzalezniona od wpłaty- przynajmniej w Toruniu- 2 tyg temu byłem u kumpeli na ślubie więc się podowiadywałem paru rzeczy bo moze ja też kiedyś...niedługo...), ile razy sie walnął w międzyczasie (kumpela uboga więc się ksiądz nie przygotował. Pomylił imiona, nie poświęcił obrączek...organista zagrał Ave Maryja jak juz para młoda opuściłą kościół bo pił herbatkę w zakrystii), jakie potem były prezenty itd.
Dla mnie, od kiedy sakramenty zrobiły się płatne (bo ciężko dziś dostać jakikolwiek sakrament za darmo), stały się sprowadzeniem moralności do biznesu, posługi do usługi. W przypadku małżeństwa to po prostu odpłatna moralizacja kopulacji i tyle. Zresztą popatrzcie na pierwsze komunie- co jest dla dziecka ważniejsze- komunia czy prezenty?
A religii ze szkół nie wycofają, bo za religię w kościołach płaciły kurie a w szkołach opłaca podatnik. Tysiące katechetów wziąc znów na swój garnuszek? A w życiu...
Co do dobrowolności to nie wiem jak jest teraz, ale gdy ja chodziłem religia była jako przedmiot wpisana w pismo urzędowe jakim jest dziennik szkolny, figurowała na zwykłym świadectwie szkolnym a nie oddzielnym (czyli nawet szukając pracy człowiek jest zmuszony ujawniać swoje wyznanie na śwadectwie maturalnym), a za nieobecności na religii wychowawca urządzał piekło, i dobrowolność uczęszczania na ten przedmiot nie miała miejsca. Z rozczuleniem wspominam religie w kościele. Zakonnice prowadzące zajęcia, fajny klimat, czasem przenosiliśmy się do kościelnej kapliczki, czasem szliśmy na spacer do parku...Zajęcia tam były o religii a nie stanowiły mieszanki godziny wychowawczej, religii i plotek z życia szkoły. I pierwsza komunia znaczyła więcej niż nowy komp, rower, komórka itp.
LOL! Nie wiedziałam że sakramenty w kościele katolickim są płatne! O_o
A zresztą, co mnie to. Nie jestem katoliczką.
KleO -Usunięty- Gość
Wysłany: Sob 13 Sie, 2005 09:57
Mm... to kim jesteś? :> Tzn. jeśli wolno zapytać.. Nie urażając..
Pomogła: 55 razy Dołączyła: 18 Mar 2005 Posty: 5646
Wysłany: Sob 13 Sie, 2005 10:13
w kosciele wiele rzeczy jest platnych, msze jak sie zamawia, sluby, itd.. i nie ktore nie koniecznie sa oficjalnie platne.. po prostu sie daje ile sie chce.. ale ksiadz potrafi powiedziec ze dana kwota to za malo.. w
A największą durnotą jest płacenie za mszę św. za zmarłych, to jest przesada, około dwie dychy trzeba dać, żeby ksiądz przeczytał w kościele nazwisko zmarłego. Być może idzie to na potrzeby kościoła, ale ten kościół do którego chodzę to poracha, ciągle brak kasy na remonty, a po każdym remoncie jest tam jeszcze okropniej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach