Gdy mam stres to poprostu się stresuję i koniec. Nie staram się temu zaradzić. Gdy mam dół, objadam się słodyczami, słucham smutnej, wzruszającej muzyki i gapię się w niebo nocą, co jeszcze bardziej pogarsza mój stan. Ale nie wiem czemu, czuję, że przygnębienie to moja nieodłączna część, której nie chcę się pozbyć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach