Według ostatnich danych, w wyniku akcji sił specjalnych w Biesłanie w Osetii Północnej zginęło 150 zakładników a 250 jest rannych. Wśród zwłok wynoszonych z budynku są ciała dzieci.
Agencja Interfax pisze, że wszyscy żywi zakładnicy zostali już ewakuowani z budynku. Agencje piszą, że wśród 200 osób, które zostały hospitalizowane, jest 180 dzieci.
Rosyjskie władze oceniały ilość zakładników na ponad 300, ale dziś rosyjska prasa pisała, że w budynku mogło być nawet 1000-1500 osób. Ambulanse wciąż zabierają rannych z miejsca zdarzenia.
W czasie szturmu zbiegło 13 terrorystów. Część uzbrojonych terrorystów uciekła do miasta. Telewizja NTV podała, że dwie terrorystki z komanda w Biesłanie przebrały się w stroje pielęgniarek, a co najmniej jeden z napastników w strój sportowy i próbowali wtopić się w tłum.
W rejonie budynku, w którym następnie ukryli się terroryści, słychać strzały z dział czołgowych.
W budynku samej szkoły, który - jak zapewniały rosyjskie media - miał już zostać zdobyty przez siły specjalne, wciąż słychać strzelaninę - poinformowała państwowa agencja rosyjska RIA "Nowosti". "Wbrew doniesieniom, że napastnicy opuścili szkołę, jest jasne, że część z nich wciąż znajduje się w środku i ostrzeliwuje się" - skomentował korespondent agencji.
Szturm rozpoczął się około godziny 11.30. Rosyjski minister spraw wewnętrznych zapewnia, że nigdy nie było planu zajęcia szkoły siłą.
Zakładnicy uciekali ze szkoły nago lub w bieliźnie. W pierwszym momencie uciekinierzy zaczęli pić wodę, są wyraźnie wycieńczeni. Wiele dzieci jest zakrwawionych. - Nie wiemy co się z nimi stało, wyprowadzano ich z budynku administracji, było dużo krwi - mówi świadek.
Według niego, wkrótce po wyprowadzeniu dzieci, terroryści otworzyli ogień do tłumu. - Poszła seria, padliśmy na ziemię, na szczęście nikomu nic się nie stało - powiedział.
Ranny, na szczęście niegroźnie, został reporter TVN 24 Wiktor Bater, który znajduje się na miejscu zdarzenia.
Chcieli niepodległej Czeczenii
Porywcze domagali się niezależności Czeczenii. Prezydent Osetii Północnej, Aleksandr Dzasochow, wyjaśnił, że podczas rozmowy z mediatorem, byłym prezydentem Inguszetii, Rusłanem Auszewem, porywacze powiedzieli, że Czeczenia musi być państwem niezależnym od Rosji
-Jeszcze dziś rano Dzasachow mówił też - zaznaczając, że mówi to szczerze - iż możliwość użycia siły nie jest rozważana
Dobijali rannych
- Terroryści dobijali rannych, zabijali mężczyzn stawiających opór, a dwie kobiety wchodzące w skład komanda już pierwszego dnia wysadziły się w powietrze - mówiła dziś zakładniczka uwolniona wczoraj ze szkoły w Biesłanie.
- Terrorystów było około 30. Wszyscy to mężczyźni. Na początku były z nimi dwie kobiety - szahidki, ale natychmiast wysadziły się w powietrze w szkolnym korytarzu razem z kilkoma mężczyznami-zakładnikami - opowiada 27-letnia Zalina Dżandarowa, była zakładniczka. Mówi też o warunkach, jakie panują w szkole. - Ludzie leżą jeden na drugim. Mężczyznom kazano wybić szyby, bo w sali gimnastycznej, gdzie nas zgromadzono, nie byłoby czym oddychać - relacjonowała.
Dlaczego wybrali Osetię?
Większość mieszkańców Północnej Osetii to prorosyjscy wyznawcy prawosławia. Ponadto Osetia to baza wypadowa rosyjskich wojsk, stąd nieraz dywizje wdzierały się do Czeczenii.
- W Osetii Północnej stacjonuje bardzo dużo wojsk rosyjskich, to rosyjska baza wypadowa - mówi Maciej Falkowski z Ośrodka Studiów Wschodnich. W związku z tym - jak podkreśla - trudno mówić o sympatii między Czeczenami a Ostetyjczykami. Falkowski przypomina, że wielokrotnie komanda czeczeńskie przekraczały granicę Osetii i atakowały bazy wojskowe.
Na to nakłada się konflikt Osetii z Inguszetią, kolejną kaukaską republiką, gdzie dominuje islam. Ten konflikt przerodził się w wojnę 12 lat temu. Teraz Ingusze, podobnie jak Dagestańczycy, popierają Czeczenów.
- Prawdopodobnie wśród tych bojowników, terrorystów, którzy zajęli szkołę, jest wielu Inguszy - mówi Falkowski. - I to jest w pewnym sensie uderzenie skierowane przez Inguszy i Czeczenów, którzy są bardzo blisko związani ze sobą - dodaje.
Ta sytuacja popycha więc Osetię coraz bardziej w ramiona Rosji. Bez dotacji płynących z Kremla republika nie mogłaby istnieć. Średnia pensja nie przekracza tam 50 dolarów.
elfkaNenar -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 03 Wrz, 2004 15:26
Według mnie to wszystko wina władz Rosji. Własnym (wielkim krajem) nie potrafią żądzić tak aby było dobrze, wszyscy wiedzą jaka tam jest bieda, a trzymają wciąż pod władzą państewka, które jako same po wojnie po kilku latach były w owiele leszym stanie niż pod panowaniem Rosji.
Wszyscy na pewno słyszeli i ciągłych wojnach w Czeczenii. Wczoraj w telewizji były pokazywane zdjęcia. Nie dziwię się Czeczeńczykom, że chcą wolności za wszelką cenę. Ja na pewno także bym tak postępowała.
Tavion Gość
Wysłany: Pią 03 Wrz, 2004 20:05
Najbardziej szkoda mi tych młodych, czeczeńskich dziewczyn. ..
Rosjanie zabili im rodziny... męża, matkę, ojca. Często rodzeństwo zostaje porywane i młoda dzewczyna żyje sama.
Jest zagubiona, żyje w smutku, z dnia na dzień rosną jej obawy - Czy Rosjanie wybiją moją wioskę? Czy dożyję jutra?
Często po takich wioskach poruszają się czeczeńscy 'psycholodzy' - są oni związani z grupą terrorystyczną. Dłuższy czas zapoznają się z Czeczenką, widząc że życie traci dla niej sens.
Potem proponują zemstę na Rosji... może zostać szahidką...
Szahidki to młode dziewczyny - 20 -35 lat. Po przejściach. Jednym słowem, samobójczynie.
Wysadzają się w powietrze w czasie zamieszek.
Jeśli zgodzi się, zostanie wywożona w góry, czy pod ziemię - szkolona.
Prawdziwa szahidka, jest inteligentna, całkiem dobrze się ubiera. Po co?
Żeby nie zwrócić na siebie uwagi w Rosji. Prawdziwym honorem dla szahidek jest śmierć - wysadzenie się i pomszczenie bliskich.
W szkole były 2 szahidki. Przebrały się za pielęgniarki. Podobno wysadziły się w wąskim korytarzu, modląc się.
Pamiętacie pewnie akcje w moskiewskim teatrze. Działało tam aż 18 szahidek. Zginęły 3, reszta wysadziła się.
Cytat:
Na ich twarzach malował się spokój. Nawet radość. Zaznały spokoju, są szczęśliwe. Są, tam gdzie są. Nie nam w to wnikać.
To opis informacyjny, podczas tamtych wydarzeń.
Najczęściej szahidki zakładaja ładunki na nogi, zakrywając to długą szatą, zasłaniając się czarnymi, lub ciemno-niebieskimi zasłonami na twarz. Często noszą plecaki z ładunkiem atomowym. Zwane są czarnymi wdowami.(tłumaczyłam na początku - straciły męża w wojnie)
Przykro mi się robi. Naprawdę. Łzy napływają mi do oczu. Robią to samowolnie, oczywiście. Mają świadomość że mordują. Ale one tego tam nie uważają - to dla nich zaszczyt.
To młode dziewczyny - bardzo często wykształcone. Wojna odebrała im sens życia.
Dlatego zgadzają się na to.
Cytat:
Szahidki od czasu tragedii na Dubrowce zabiły już na Północnym Kaukazie i w Moskwie co najmniej 200 osób. Ile dokładnie - nigdy się nie dowiemy, bo nie dowiemy się, czy za kierownicą kamaza, który załadowany setkami kilogramów materiałów wybuchowych eksplodował w Groznym czy Gudermesie, siedział mężczyzna, czy kobieta. Z kierowcy zostały przecież tylko strzępki.
Skąd biorą się szahidki, zwane najczęściej "czarnymi wdowami"? Oficjalna propaganda rosyjska odpowiedź zna od dawna. Rzecznicy Kremla czy Federalnej Służby Bezpieczeństwa opowiadają o arabskich werbownikach, którzy w zabitych dechami czeczeńskich wioskach szukają najlepiej niedorozwiniętych, a już na pewno naiwnych, nieznających świata dziewcząt. Zabierają je do ukrytych w górach obozów i narkotykami, hipnozą, tajemnymi rytuałami islamskimi zamieniają w zombie, bezmyślne, pozbawione uczuć maszyny do zabijania.
Ale jest i druga wersja. Kiedy po sierpniowych zamachach na koncercie w Tuszyno i w restauracji na ul. Twerskiej milicja rozpoczęła akcję pod kryptonimem "Fatima" i usiłowała łowić w Moskwie "czarne wdowy", gazety centralne jedna po drugiej dawały czytelnikom praktyczne porady, jak rozpoznać szahidkę.
I tu już nie było mowy o niedorozwiniętych fanatyczkach. Najważniejszym wyróżnikiem podkradającej się do Moskwy terrorystki-kamikadze - jak pisały gazety, powołując się na "ekspertów" z FSB - jest to, że straciła na wojnie męża i innych bliskich. Im więcej zabitych w rodzinie, tym kobieta "bardziej pasuje". Szahidka - wedle tego opisu - powinna mieć od 20 do 35 lat, "europejską powierzchowność", ubierać się modnie. Wyższe wykształcenie "wzbudza dodatkowe podejrzenia".
Zwraca uwagę to, że ten "poradnik" jest absolutnie niepraktyczny. Bo jak, zobaczywszy spacerującą po Starym Arbacie elegantkę, można się domyślić, że wszyscy jej krewni spoczywają na cmentarzu w Urus-Martanie, a na pogorzelisku jej rodzinnego domu wala się na pół zwęglony dyplom Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego. Ten "wizerunek wroga" więcej mówi o antyczeczeńskich fobiach przerażonych atakami terrorystycznymi moskwian, niż pomaga im rozpoznać niebezpieczeństwo. Ludmiła Aleksiejewa, przewodnicząca Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, nazwała go "rasistowskim".
Jest w nim chyba jednak ziarno prawdy - motyw zemsty osobistej.
Asia Gilszurkariewa, jedna z szahidek, które wzięły udział w ataku na teatr na Dubrowce, w czasie obu wojen czeczeńskich straciła jednego po drugim dwóch mężów. Jej 13-letni brat "przepadł bez wieści", gdy zamaskowani ludzie w mundurach uprowadzili go z domu.
Siostry Ajszat i Chadiszat Ganijewe straciły dwóch braci. Ich starsza siostra Fatima, tak samo jak brat Asi, "przepadła bez wieści". One same zostały uprowadzone z domu przez żołnierzy rosyjskich. Kiedy kilka dni później wróciły, nikomu nie chciały powiedzieć, co oni z nimi robili. Wkrótce zniknęły znowu i krewni rozpoznali je wśród pokazanych w telewizji szahidek zabitych przez alfowców szturmujących teatr na Dubrowce.
Zulichan Elichodżajewa, jedna z dwóch kobiet, które wysadziły się w Tuszyno, też dwa razy wpadała w łapy wojskowych.
Zarema Mużychojewa, zanim poszła do restauracji na ul. Twerskiej z plecakiem naładowanym trotylem, straciła na wojnie prawie całą rodzinę.
Anna Politkowska, reporterka "Nowej Gaziety" (jej portret opublikowaliśmy w "Wysokich Obcasach" 27 kwietnia 2002 r.), brała udział w negocjacjach z terrorystami, którzy przez trzy dni przetrzymywali ponad 800 zakładników na Dubrowce. Ona jedyna - jak to określa - "po babsku" rozmawiała tam z 18 dowodzonymi przez Mowsara Barajewa szahidkami.
- One nie były najemniczkami, lecz ochotniczkami - zapewnia dziennikarka. - Barajew przygotowywał atak kilka miesięcy. Rozpuścił wici, że wybiera się na Moskwę, i sypnęli się do niego chętni. Miał z kogo wybierać, jak komisja przy egzaminach na prestiżową uczelnię. Te "czarne wdowy", które były z nim na Dubrowce, to nie żadne tam przeszkolone zawodowe terrorystki, tylko zwyczajne kobiety. Prawie wszystkie miały dzieci. Ale nie można powiedzieć, że miały rodziny. Ich mężczyźni zostali zabici przez nasze wojsko. Każda z nich miała więc swoje osobiste porachunki z Rosjanami. Każda z nich przyjechała do Moskwy na coś w rodzaju prywatnej wojny. I każdy następny komendant, który rozpuści wici, będzie miał mnóstwo ochotniczek - zapowiada Politkowska.
Ale "prywatną wojnę" gotowe są prowadzić nie tylko czeczeńskie wdowy. Dla bardzo wielu żołnierzy i dowódców rosyjskich jest to również ich prywatna wojna.
Pułkownika Jurija Budanowa, dowódcę 160. Pułku Czołgów skazanego niedawno za to, że porwał, zgwałcił i zamordował 18-letnią Czeczenkę, świat ujrzał pierwszy raz w prawosławne Boże Narodzenie 2000 roku. Stojąc przed kamerami I programu telewizji rosyjskiej, powiedział, że są święta i że niby należy się jednać nawet z wrogami, więc on też ma dla tamtych swój podarek. Odwrócił się do stojących obok dział i wydał komendę: "Ognia!". Już wtedy widać było wyraźnie, że ten człowiek jest chory z nienawiści. Moi koledzy, którzy byli z Budanowem na wojnie, opowiadali mi potem, że pułkownik pozwalał im na wszystko, bo - jak mawiał - nie ma takiej kary, jakiej nie powinien ponieść każdy "czech" (tak rosyjscy wojskowi pogardliwie nazywają Czeczenów) za to, że oni zabijają "naszych".
Budanow siedzi, ale takimi samymi emocjami kierują się setki innych pułkowników, majorów, kapitanów, tysiące żołnierzy walczących na Kaukazie.
I te prywatne wojny napędzają krwawe koło przemocy, które z Kaukazu dotoczyło się do Moskwy.
Zobaczie na jej oczy. Nie są fanatyczne, czy dzikie. Są spokojne. Jakby przeczuwała co się z nią stanie za 40minut...
Nie chcę zamieszczeć tu linka do pokazania ciała martwej szahidki (tylko górna część ciała, zdjęcie nie jest krwawe) która wysadziła się na koncercie w Rosji. Miała 18 lat. Zabiła 6 chłopców i dziewczyn w jej wieku.
Leży tam spokojnie, na plecach. Jakby spała. Jest śliczna - ciemne włosy, ładne dłonie.
Na jej ustach, tak jak na wielu poprzednich szahidkach, maluje się uśmiech....
Ja przeczytałam tylko wypowiedz Efkinenar i Tavion ( tak sie odmienia ? ) . Niewiem wogule po co ludzią wojny ? Nie mogą zyc w spokoju ? Fajnie by było ... Tavion ... mozesz mi podac link tej szahidki ktora się zabila , przez PW jak nie chcesz to . Niewiem czy to jest w tym temacie , ale słyszeliscie o tej szkole w ... Osseni ? jakos tak :p . Co o tym myslicie ?
Tavion Gość
Wysłany: Pią 03 Wrz, 2004 21:20
Malvina, to jest właśnie o tej szkole ;(
elfkaNenar -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 03 Wrz, 2004 21:45
Ta opowieść o szachidkach jest taka smutna, a zarazem chciałabym wiedzieć więcej o nich, chyba zacznę przetrząsać ten temat. Tavion czy mogłabyś mi na PW wysłać to zdjęcie.
Nie wiem czemu, ale te kobiety mają w sobie pewną siłę... coś co mnie ciągnie do ich tematu
Uzbrojeni terroryści w piwnicach szkoły w Biesłanie przetrzymują nadal 20 zakładników - podały rano rosyjskie łużby bezpieczeństwa, cytowane przez agencję Kyodo.
Według tych źródeł, grupka terrorystów zabarykadowała się w suterenie biesłańskiej szkoły. Informacji tej nie potwierdzają inne źródła
Według przedstawicieli rosyjskich służb bezpieczeństwa, w szkole, prawdopodobnie właśnie w podziemiach, jeszcze wczesnym latem w czasie wakacyjnego remontu zgromadzono materiały wybuchowe.
Tavion Gość
Wysłany: Sob 04 Wrz, 2004 12:12 Kraina Kamikadze
Wiadomość, że wśród terrorystów, którzy zajęli szkołę w Północnej Osetii, są kobiety-samobójczynie, na nikim nie zrobiła większego wrażenia - stały się one stałym elementem wojny czeczeńskiej.
Zarina Alichanowa, absolwentka szkoły baletu, opowiadała tylko o śmierci męża. Ramzan walczył w elitarnej Gwardii Narodowej, dostał się w zasadzkę na początku "drugiej" wojny czeczeńskiej, próbowała go ciężko rannego wytaszczyć z pobojowiska. Umarł na jej rękach, miała do siebie żal, że sama przeżyła.
Co dalej się stało z Zariną, nie wiadomo - kto ją znalazł, kto namówił i kto przeszkolił. 12 maja 2003 roku wsiadła do wyładowanego materiałami wybuchowymi kamaza - ciężarówka z dużą prędkością wdarła się przed budynek FSB w Znamienskoje w północnej części Czeczenii. Po kamazie został pięciometrowy dół, wokół leżało 60 trupów, 300 osób zostało rannych.
Po Zelimchana, męża Luizy Gazujewej, Rosjanie przyszli rok po ślubie. Obchodziła urzędy, wystawała w kolejkach, wszystko na próżno. Rosyjski oficer Gejdar Gadżyjew spławiał ją bardzo długo, za którymś razem jednak wybuchnął: "Sam, tymi rękami, zabiłem tego twojego męża". Czuł, że jest bezkarny. Nie był. W listopadzie 2001 spotkała go na ulicy, odbezpieczyła granat, oboje zginęli na miejscu.
O kobietach takich jak Luiza i Zarina w Rosji mówiono kiedyś "czarne wdowy", dziś coraz częściej nazywa się je "szahidkami" -od arabskiego słowa, którym islamscy bojownicy w Palestynie, Libanie czy Czeczenii nazywali i nazywają swoich "bohaterów" -terrorystów- samobójców i poległych w walce z wrogiem.
W całej historii wojny w Czeczenii było ich kilkadziesiąt - za każdą z nich ciągnie się jakaś tragedia, zabity mąż, brat, zniszczone życie. 18 z nich weszło w skład oddziału Mowsara Barajewa, gdy w październiku 2002 obwiązane ładunkami wybuchowymi przez ponad dwie doby pilnowały zakładników w moskiewskim teatrze na Dubrowce, zanim nie zginęły od kul rosyjskiego specnazu.
Nie wiadomo, kim była 15-letnia dziewczyna, która wraz z dwoma mężczyznami, prawdopodobnie ojcem i bratem, spowodowała zamach na budynek promoskiewskich władz w Groznym 27 grudnia 2002 r. Zginęły wówczas 72 osoby. Nic nie wiadomo o kobiecie, która wysadziła w powietrze autobus z żołnierzami i zabiła 20 Rosjan.
Pierwsze "szahidki", jak Hawa Barajewa, która 7 czerwca 2000 roku w Ałchan-Jurcie zabiła siebie i kilkunastu rosyjskich żołnierzy, stały się dla separatystów bohaterkami, o których śpiewa się pieśni, wiele ich następczyń do dzisiaj pozostaje nieznanymi.
W całej historii "szahidek" tylko raz udało się jedną z nich zatrzymać żywcem. Zarema Mużachojewa została złapana w centrum Moskwy z ładunkiem wybuchowym. Przy jego rozbrajaniu zginął technik FSB. Przed sądem spokorniała, twierdziła, że zmuszano ją do dokonania zamachu, a sama zamierzała się poddać. Mimo to dostała 20 lat; Sąd Najwyższy Rosji utrzymał w tym tygodniu wyrok w mocy.
Jedna "szahidka" wciąż pozostaje na wolności i od kilku dni napawa Rosję bladym strachem. To kobieta, która według mediów miała wchodzić w skład czteroosobowej grupy wysłanej na akcję pod koniec sierpnia. Dwie jej towarzyszki to najprawdopodobniej kobiety, które wysadziły się w samolotach pasażerskich, zabijając w ubiegłym tygodniu 90 osób, trzecia we wtorek miała dokonać samobójczego ataku w pobliżu moskiewskiego Dworca Ryskiego - dziewięciu zabitych.
Co dzieje się z nieznaną "szahidką"? Najprawdopodobniej przygotowuje kolejny z serii zamachów, po którym znowu Rosja będzie liczyć trupy. "Terrorystka nie będzie długo czekać" - alarmuje dziennik "Kommiersant".
Rodzice placza za dziecmi a ciekaw jestem ilu z nich glosowalo za Putinem. Czyli takze za wojna .
W Czeczeni zginelo o wiele wiecej dzieci niz w tej szkole teraz. No i gineli jescze dorosli.
Jesli chce sie zwracac uwage na ofiary wojny nalezy zwracac uwage na obie strony.
Pozdrawiam
_________________ "Chlop co tabaki nie zazywa baba sie nazywa"
"Kto sie wczesnie z lozka zbiera ten wczesnie umiera" - Rincewind
Chociaż złapali większość terrorystów bo Putnin kazał, obstawić granice Osetii.
elfkaNenar -Usunięty- Gość
Wysłany: Pon 06 Wrz, 2004 21:56
Ja tak jakoś bardziej współczuję czeczenm niż osobom z Osetii. Na pewno ktoś z nich głosował na Putina i to nie jedna osoba, a wiele z nich raczej nie poszło do urn, gdyby wszyscy glosowali na lepszych kandydatów, a nie Putina i nie lezeliby i by mówili "Niech się stanie wola boska", to może by było inaczej, a po za tym najlepszą obroną jest atak, a więc Czeczeni atakują.
Szahidki - ostatnio trochę slyszałam o wybuchu samolotów (chyba 3) sprawcami były kobiety, które miały ładunki wybuchowe przywiązane do nóg.
Wszędzie gdzie giną ludzie, a przede wszystkim dzieci jest tragiczne. Czeczeńców nazywa się terrorystami. OK! Ale wcale nie jestem pewna czy nie robiłabym tak samo jak oni gdyby zabili moją rodzinę. Ich dzieci też giną. Słyszeliście, co ruscy robią? Zrzucają z samolotów zabawki-pułapki. Czeczeńskim dzieciom urywa ręce, nogi... Niech ruscy dadzą im jeść zamiast faszerować kulkami to nie bedą mieć z nich wrogów. To, że zdecydowali się na taki krok jak w Osetii świadczy tylko o ich desperacji. To ludzie, którzy bronią swoich rodzin i niezależności. Są gotowi na wszystko w obronie swoich racji. Być może i mnie by nie obchodziły dzieci ludzi, którzy zabili moje dzieci. Jakoś świat zapomniał o Czeczenii. Wielka Ameryka nie ma tam interesu? W Iraku jest ropa, to warto było zrobić wojenkę. Czeczenia nie jest warta ich zainteresowania, więc niech sobie radzą sami. No to radzą jak umieją... A Rosja ma teraz powody do radości i niezły powód do zabijania ich. Wszyscy widzą czeczeńców jako terrorystów, bandytów, którzy mordują dzieci. Można ich teraz tłuc i nikt się za nimi nie ujmie...
_________________ Pijemy za lepszy czas
za każdy dzień, który w życiu trwa
za każde wspomnienie, co żyje w nas
niech żyje jeszcze przez chwilę
---
http://www.dziecionline.pl/pomoc
To jest glupie .. Z tymi zabawkami co napisała ToJa... przeciez te dzieciaki nie są niczym winne ... To nie ich wina że sie urodziły w " złym " panstwie ... Najlepiej byłoby gdyby był pokoj i to na zawsze ... Po co komu wojny :/
Dzień dobry.
Niedawno na lekcji historii omawialiśmy tę sprawę. Czy wiecie ile LICZYŁ naród Czeczenów przed mordowaniem? Coś ponad milion ludzi. Deg podał straty. To jest prawie 20% narodu brutalnie wymordowane. Mężczyźni ginęli często w torturach. Kobiety gwałcono, dopiero potem zabijano. Tam się nie rodzą Czeczeni. Tam często rodzą się malutcy, niewinni, ale Rosjanie. Rosja prowadzi politykę eskterminacji narodu. Teraz ma znakomity pretekst, by swoją politykę dalej prowadzić, jeszcze śmielej. Jak wiemy z historii, największym ludobójcą na świecie był Józef Stalin. Co robi Putin?... Dalej: Absolutnie nic nie może usprawiedliwić w moich oczach takiej zbrodni, jaką uczyniono w Osetii. To jest Obrona. To jest działanie przeciw Rosji, która eksterminuje naród. Ale tak samo jak NIC nie usprawiedliwia Rosjan, nic nie może usprawiedliwić Czeczenów. Życie ludzkie w Rosji ma swoją cenę. A owszem, ma. Tyle, że jest po prostu tanie. A liczbie ofiar w zamachu bym nie wierzył. Prawdziwa ich liczba jest zapisana i leży gdzieś tam w biurku u Putina...
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach