Mówiąc prościej zadanie "stworzyc kamien tak ciezki, ze nie bedzie w stanie go uniesc" jest nielogiczne bo to że "bóg jest wszechmogący" zaprzecza temu, że "nie będzie w stanie czegoś zrobić", w tym przypadku unieść kamienia.
R2, Altruista nieco inaczej podchodzi do problemu. Tj. 'niereligijnie'.
To, co przedstawił wydaje się oczywiste... Aczkolwiek w pewnym sensie mógł stworzyć ten kamień. Skoro jest wszechmogący, to ma moc pozwalającą mu ograniczyć samego siebie. Wszechmogący, mogący stworzyć przedmiot, którego nie może unieść. Skoro jest wszechmocny to może sobie 'zażyczyć' takiej właśnie właściwości...
To mi przypomina złotą rybkę... Nieważne. W każdym bądź razie, wszystko zależy od interpretacji zagadki .
_________________ Carpe diem, quam minimum credula postero.
Horacy
***
KoFfAjMy SiĘ mIŁoŚcIoM bOŻ0-PoKeMonOwOm !!! YoŁ!!!
Irony is my mother...
***
Femme Fatale, dziękuję Ci za te piękne zdjęcie w moim profilu :*. Masz gust, dziewczyno :*.
R2 -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 19 Lis, 2004 23:44
Napisze ot już po raz enty.
Wszystkich doskonałości boga człowiek nie jest w stanie poznaćani zrozumieć. Człowiek jest istiotą podrzędną. Nie mam ochoty się więcej produkować, chcecie porozmawiać zapraszam na gg
Gdybyś zagłębił się trochę w lekturę pisma św lub durnego katechizmu zrozumiałbyś co mam na myśli.
biblie przeczytalem w calosci raz, wybrane fragmenty po kilka razy. Calkiem ciekawa, ale dosc plytka ksiazka. Katechizmu nie tknalem, i nie tkne, jest mi to zbedne.
Cytat:
Wszechmogący, mogący stworzyć przedmiot, którego nie może unieść. Skoro jest wszechmocny to może sobie 'zażyczyć' takiej właśnie właściwości...
tylko ze to przeczy jego wszechmocy. A jako ze moze wszystko, to nie moze stworzyc tego, i 'udoskonalic sie' zeby moc podniesc kamien, bo nei mozna byc 'bardziej wszechmocnym' czy 'mniej wszechmocnym'
R2 napisał/a:
Napisze ot już po raz enty.
Wszystkich doskonałości boga człowiek nie jest w stanie poznaćani zrozumieć. Człowiek jest istiotą podrzędną.
zabraklo ci tu 'moim zdaniem'
_________________ I wiped a silver bullet tear
and with every tear a drem
R2 -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 19 Lis, 2004 23:58
W takim razie napisze to w taki sposób. Bóg może podnieść kamień którego podnieść nie może (pokrywa się [cenzura] NIEPRAWDAŻ?!). Identyczna sprzeczność i ułożenie zdań. Nie rozumiesz? To dobrze bo nikt wg wiary katolickiej nie jest w stanie tego pojąć i niech tak [cenzura] zostanie.
spokojnie, nie tak ostro, bo sobie kabacik zaplujesz. Jeszcze raz, powoli - co to jest bog, czemu akurat katolicki, co do tego maja dogmaty KK? A zdanie ktore napisales jest calkiem proste i sprzeczne - dowodzi braku czegos takiego jak istoty wszechmocne, w tym bogow, bo sa nielogiczne.
Cytat:
bo nikt wg wiary katolickiej nie jest w stanie tego pojąć i niech tak *nie wyrażaj się* zostanie.
ehh, a jak ja chcialem ten caly kult przemianowac na Kosciol Wiszacego Zyda Patrona Ignorantow to nie bylo posluchu :/
_________________ I wiped a silver bullet tear
and with every tear a drem
R2 -Usunięty- Gość
Wysłany: Sob 20 Lis, 2004 00:14
Wziąłem przykład katolickiego (Jest jeden więc wsszystko jedno)Moje zdanie jest tak samo proste i sprzeczne jak twoje. Jestem ateistą, pisze na wstępie to czego sie dowiedialem czytajac pismo sw i katechizm (z czystej ciekawosci)
Podam inny przykład matematyczny, wiec mniemam bedzie logiczny do zrozumienia.
Mamy prostą A. Jak pewnie wiesz prosta nie ma ani poczatku ani konca. W takim razie czy prosta A moze byc dluzsza od prostej B? W matematyce pojecie nieskonczonosci jest nieskończone i nie ma zadnej wiekszej liczby.
Co do tego czy Bóg jest wszechmogący...moim zdaniem, zreszta nie tylko moim, Bog nie jest wszechmogacy, poprostu jest Istotą, Duchem, który może znacznie więcej od człowieka. Jest doskonalszy od człowieka. Dlatego ludzie nazywaja go wszechmogacym. Potrafi chociażby stworzyć życie, świat. Bóg to Stwórca. Ale czy może wszystko? Nie sądzę.
Czy Bóg podniesie kamień, którego nie będzie mógł podnieść? Przyjmując że Bóg jest wszechmogący podniesie każdy kamień.
A czy Bóg istnieje? Tego nie wiem. Stworzył świat. Czasem lepiej jest w niego wierzyć, myśleć sobie że jak sie do niego pomodli to nam pomoże. Jednak zazwyczaj jest to oszukiwanie siebie i wmawianie sobie czegoś, że jak sie pomodle do Boga to moje problemy znikna...
No i polecam lekturę Kociej Kołyski...tam dwóch ludzi także sworzyło religię na nowo powstałej niepodległej wyspie. Z drugiej jednak strony, chyba dobrze ze jest religia. Gdyby jej nie bylo, gdyby przyjete było i namacalne że Bóg jest, byłoby inaczje, nie byłoby dyskusji, kłótni. Ludzie mieliby wszystko pokazane jak na widelcu, nie musieliby się zastanawiać co wieczór nad sensem istnienia, nad istnienem Boga i nad przeznaczeniem. Mysle, ze religia jest potrzebna w tym całym mechanizmie...moze ostatnio nie, kiedy wiąże się już to z zachłannością księżulków i pogonią tych 'sługów Boga' za forsą, ale mimo wszystko cały mechanizm jest chyba dobry...ostatnio przyjmuje to zły kierunek, ale ktos kto to wszystko wymyslil [bo bynajmniej nie wierze w takiego Boga, jakiego ukazuje kosciol, nie wierze i nie chce miec nic wspolnego z kosciolem] miał naprawde dobry pomysł, życie w niepewności jest dobre, należy samemu dojść do tych wszystkich zagadek życiowych. A zdawanie się na Boga też nie jest złe, ale jest to już dopisywanie samemu historii...powiedzmy modle sie zeby dostac piatke ze sprawdzianu, dostaje 4, to sobie sam wymysle ze sie za krotko modlilem. To juz takie zycie w troszke wyimaginowanym swiecie. Nie mowie ze jest to do konca zle.
Dobra, napisalem cały stek bzdur, wszystko pewnie ze sobą nie ma sensu, no ale coz, mam nadzieje ze to pogrubione ostatnie zdanie, ktore wlasnie pisze, bedzie chociaz w miare madre ;]
Wziąłem przykład katolickiego (Jest jeden więc wsszystko jedno)Moje zdanie jest tak samo proste i sprzeczne jak twoje. Jestem ateistą, pisze na wstępie to czego sie dowiedialem czytajac pismo sw i katechizm (z czystej ciekawosci)
Podam inny przykład matematyczny, wiec mniemam bedzie logiczny do zrozumienia.
Mamy prostą A. Jak pewnie wiesz prosta nie ma ani poczatku ani konca. W takim razie czy prosta A moze byc dluzsza od prostej B? W matematyce pojecie nieskonczonosci jest nieskończone i nie ma zadnej wiekszej liczby.
W matematyce prosta nie posiada na płaszczyźnie euklidesowej takiej własności jak "długość". "Długość" jest własnością odcinka prostej. Toteż ten przykład jest bez sensu. Aha, i prosta jak najbardziej może mieć początek i koniec(i może to być ten sam punkt), w geometrii rzutowej jest to bardzo istotne.
Aha, i szermowanie argumentem o "niepojmowalności" Boga może się okazać dość zgubne - skoro bowiem nie da się go pojąć, to jaką wartość ma Biblia, która przecież jest właśnie próbą zinterpretowania jego czynów? Katechizm Kościoła Katolickiego pominę milczeniem.
Jeżeli o mnie chodzi, to po pierwsze nie widzę powodu by Bóg, jakkolwiek by go tu nie definiować, miał się stosować do zasad logiki ludzkiej. Po drugie, przedstawiony paradoks jest właściwie pytaniem "Czy Bóg jest do tego stopnia wszechmocny, by móc własną wszechmoc anulować, i co to nam mówi o samym pojęciu 'wszechmoc'?". Spróbuję teoretycznie przedstawić jak mógłby wyglądać szkic przypadku, w którym wszystko działa:
1. Weźmy Boga. Niech jego współczynnik wszechmocy () będzie a. Teraz wprowadźmy także współczynnik mocy, rozumianej jako ilość czystej energii jaką Bóg ma do dyspozycji poza własną wszechmocą. Niech będzie on równy b.
(Wychodzę z założenia że jeśli nadać człowiekowi właściwość "wszechmoc", to będzie on w gruncie rzeczy podobny do Boga w tym kontekście. Może to lepiej wyjaśni co rozumiem przez "moc" którą tu wprowadziłem.)
2. Bóg próbuje stworzyć kamień, którego nie będzie w stanie podnieść. W tym celu używa własnej wszechmocy, by anulować ją samą, a jednocześnie wytworzyć kamień(w wyniku aktu tworzenia kamienia wszechmoc z definicji nie ulega zmianie). Wszechmoc po tym procesie opisze równanie a - a = 0.
3. Następnie Bóg próbuje podnieść kamień korzystając ze swojej mocy b. Wystarczy teraz, aby kamień był na tyle ciężki, by energia potencjalna siły grawitacji nań działającej była większa od energii b. Dla wszechmocnego Boga stworzenie takiego kamienia nie przedstawiałoby najmniejszego problemu. Toteż - jak widać Bóg nie może podnieść stworzonego kamienia, ale w żaden sposób nie przeszkadza to jego wszechmocy.
To co opisałem powyżej jest tylko schematem myślowym, ale pokazuje przykład takiego zdefiniowania pewnych pojęć, by paradoks przestał być paradoksem. Jak widać nie jest to więc wcale tak "logiczne" i proste, jak by się mogło wydawać.
P.S. Wcale nie uważam że Bóg ma jakieś "współczynniki wszechmocy" czy inne takie rzeczy. To jest tylko abstrakcyjny kontrprzykład.
_________________ I ze zgrozą pojąłem, że zazdrościć zdolnym
Temu, co w otchłań biegnie z skwapliwością wściekłą,
I, własną krwią pijany, po życiu mozolnym
Na śmierć przeniósłbym mękę, a nad nicość piekło.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach