No więc...Niedługo Sylwester...Co Wy robicie tego dnia? Lubicie to "święto"? Gdzie je spędzicie? Jakie są Wasze postanowienia na Nowy Rok 2005? Jaki był Wasz najlepszy a jaki najgorszy Sylwester?
Kiedy na innym forum pojawił się ten topic wszyscy pisali "uwielbiam Sylweq,jak zwykle spędzę go z qmplami"...A ja musiałam się wyłamać...Dla mnie zarówno 31 grudnia jak i 1 stycznia jest normalnym dniem(z tym,że budzę się później). Jak zwykle spędzę go albo z rodzicami albo ze znajomymi rodziców...Znowu to samo. Oczywiście jak ktoś mnie zaprosi to nie,nie,nie...Bo oczywiście coś mi się stanie,bo coś tam...Nawet jak ta osoba mieszka ulicę dalej...Jak zwykle będzie to samo-wrócę o 2 do domu,pooglądam trochę TV i pójdę spać...I będę musiała oglądać te debilne fajerwerki,sztuczne ognie Ludzie się bawią a ja jak zwykle muszę siedzieć w domu.
Co do postanowień-wolę nie. Zawsze jest to samo-będzie tak,będzie siak a nigdy nie wypala. No,jedno mi się udało Pozbyłam się dzięki temu 'nałogu'
Ale najbardziej chciałabym się:
1.Bardziej przyłożyć do nauki(taaa....co roku tak jest...)
2. Przestać śmiać się z naszej ukochanej katechetki p. Marysi
3. Poprawić z zachowania...i bardziej dogadywac z mamą...
Najlepszy sylwester-jeszcze przede mną. Najgorszy? Chyba wszystkie jakie do tej pory były.
Sylwester... Ja spędzam go podobnie, choć nie zawsze. Moja mama jest przewrażliwiona na punkcie mojego bezpieczeństwa. A jak spędzę tego Sylwka? Jeszcze nie wiem. Mama i errm... Ojczym idą na imprezę, ojciec pewnie też. Nie wiem, pewnie pójdę do przyjaciółki i razem coś wykombinujemy. Sama w domu siedzieć nie będę. Najgorszy Sylwester... O tak, pamiętam aż za dobrze. Przyjechała do mnie ciotka z drugiego końca Polski i musiałam siedzieć przy stole caały wieczór, bo nie wypadało mi iść. Ciagle zadawała pytania i była taka miła, że mnie muliło. To było dobre kilka lat temu, ale pamiętam to jak dziś. A najlepszy? Hmm... Sama nie wiem. Dobrze wspominam Sylwestry z dzieciństwa, kiedy rodzice zapraszali do siebie znajomych ze swoimi dziećmi.
Co do postanowień:
1. Być milsza.
2. Lepiej się uczyć.
3. Przestać być leniwym nierobem. XD
4. Nie chodzić na wagary.
5. Ogółem być lepsza, bardziej pracowita, nie ironizować, nie doprowadzać ludzi do białej gorączki, przestać się wszystkim przejmować... Mogłabym wymieniać w nieskonczoność.
No, ale to chyba tyle. ;]
Ja go pewnie spędzę..ehh..w domq...z qmpelkami albo u qmpelek...moja mama też jest przewrażliwiona na pukcie mojego bezpieczeństwa..ale trochę się powypruwam że nie będę siedzieć w domq i już...w tym roku chyba przyjdą do mnie koleżanki ( rodzice pójdą do znajomych ( nienawidze z nimi chodzic NIGDZIE! ) albo ktoś przyjdzie do nich i wtedy już nie będzie tak happy..) dzień sylwestra mi też mija normalnie..wstaję troszkę później...najlepszy sylwester...chyba jeszcze przedemną...najgorszy ? Nie wiem...nie były one wcale takie złe...Ja mam kilka postanowień co do nowego roku...ale się prawdopodobnie nie spełnią...ja w te bajki nie wierzę...
1. Mniej się kłucić z mamą...przynajmniej o 3/4...czyli nie codziennie tylko co 4 dni...albo w ogóle..
2. PoPrawić stopnie w szkole...chcę mieć pasek na koniec roku szkolnego...i zachowanie przynajmniej bdb.
3. Chciałabym poznać jakiegoś cudownego chłopaka ( ale ze mnie marzycielka )..hee...być królewną mieć księcia itp. ( nie no z tym może troszkę przesadziłam..chociasz..) mieć karetę, mieszkać w pałacu...ahh...
Nie no ten ostatni punkcik to troszkę taki nie do spełnienia...chociasz te życzenia w ogóle nie są do spełnienia...Nop...a mój sylwester...to ja chcę aby był udany...przeważnie kładę się spać koło 5 lub 6 nad ranem...ii następnego dnia śpie do 14..hihi...
Ja mam załobę...także pewnie będę siedzieć w domciu z rodzicami przed TV
A co do postanowien noworocznych - oto one:
1. Założyć ten obleśny aparat na zęby
2. Nie kłócić się z przyjaciółmi tak często
3. Nie dostac Walentynki.....
Tavion Gość
Wysłany: Nie 21 Lis, 2004 17:41
Żałobę? Uuu...
Ja pewnie spędze go z kolegami/kumpelami. Albo w domu, z chłopakiem Albo wersja awaryjna - ojciec porwie mnie do Londynu -_-
Chciałabym, żeby 2005 rok był piękny. Wszystkie wojny zostały przerwane. A może w 2005, będzie jakiś Armaggedon?
Moje postanowienia:
1. Nauka - więcej się uczyć,
2. Zdać maturę,
3. Poznać więcej wspaniałych ludzi,
4. Polecieć do Australii,
5. Przejść Neverwinter Nights!
Hm ... Sylwester
No cóż niestety jest tak że moi rodzice maja bzika na punkcie bezpieczeństwa. Jak swego czasu chodziłam na 18-nastki i imprezy różne ... to moja mama nie mogła zasnąć i wyobrażała się że mnie albo zgwałcili, albo jeszcze cos gorszego ... jak nie ma mnie w domu ... to nie może zasnąc No cóż ... mam nadzieję że to sie zmieni.
Sylwester hm ... mam nadzieje że nie spedze go w tym roku w domciu, zanudzając się tragicznie.
W tamtym roku byłam z bratem i jego żona i córa w Radomsku u rodziny (mam tam wielu znajomych) i tam spędziłam sylwestra. A że nie było moich rodziców to miałam luzik. Hehe ... i mogłabym zaliczyć tego sylwka do jednego z lepszych.
Co do postanowień ... życzeń ... marzeń ...
Nie będę pisać ... chcę żeby się spełniło udało ...
Moge jedynie napisac że jest to zwiazane ze szkołą, miłością, rodziną, domem, Noidem ;* i wieloma innymi sprawami ...
no sylwester.. zazdroszcze tym którzy gdzie sobie idš albo co.. w tym roku sylwek miał być u mnie, ale po nieoczekiwanej zmieniae planów prawdopodobnie dostane szlaban na urzšdzenie go i dodatkowo na spędzeniu go gdziekolwiek indziej niż z rodzicami... a moje postanowienia? nie mam, jakos nie wydaje mi się żeby to było aż tak ważne..
_________________ a życie pozostawie bez komentarza..
Ja mogę się założyc, że będę siedziec w domu z rodzicami...i grupką ich znajomych. Przyjde przed komp..i będe się nudzic.. jak dobrze pojdzie to może będe mogła zaprosic kogoś..:// A jak nie to pozostaje komp i ogldanie fajerwerek i zazdroszczenie tym którzy mogą się bawic.
Postanowienia moje nigdy się nie spełniają.. więc nie ma sensu wymyslania ich
Ja na sylwestra:
- nie śpię do 12.00
- siedze z rodzinką w domu
- otwieramy szampana <alkocholowego>
- puszczamy fajerwerki
Czyli zero znajomych !! ...
Narazie rodzinny sylwester mi wystarczy
Noid Gość
Wysłany: Nie 21 Lis, 2004 19:51
A ja w Sylwka jadę w góry Na moje szczęście mam bardzo wyrozumiałych rodziców, zawsze albo gdzies do kumpli szedłem lub u mnie była jakaś impreza. Co do najgorszego Sylwestra to było w 1998r. kiedy to o 24:30 musiałem już iść spać i wogóle było strasznie nudno (bo z rodzicami) A najlepszy był na pewno rok temu. U mnie w domku, wolna chata, kilku gości i impreza się kręciła, jak zaczęliśmy 31 grudnia o 22 to skończyliśmy 1 stycznia o 16 a jeżeli doliczyć 2 stycznia to już wogóle wypas. Ale mam nadzieję, że w tym roku będzie jeszcze lepiej Hm... co do życzeń to jest bardzo dużo rzeczy, których nie chcę mi się wymieniać
A ja najprawdopodobniej pójdę do koleżanki obok... sesese :DJej tata zawsze ma duuuuuuużo fajerwerków i innych pierdół...w ogole Karwiny to niby takie z a d u p i e niby,a ogni jest duzo zawsze=]=]=]A do której wytrzymaliście w zeszłym roku????Ja do 3:00
_________________ Wakaaacje!Znów będą wakaaacje! xD
do której wytrzymałam w zeszłym roku hm... położyłam się o 7 (a raczej wpół 8 bo jadłam jeszcze ciasteczka z psiapsiółš [byłymy u znajomej, wiecie taki babski sylwestrerek 5 czy 6 osóbek]) a wstałam wpół 9 i to mi już wystarczyło na całe dwa dni =D potem położyłam sie dopiero 1 wnocy nastepnego dnia bo fane filmy w tv leciały hyhy
_________________ a życie pozostawie bez komentarza..
Gość
Wysłany: Pon 22 Lis, 2004 09:02
ja po prostu siadam sobie na łużku i pije szampana
Rok temu wytrzymałam chyba do 4:00. Musze się przyznać,że moi rodzice też są bardzo przewrażliwieni.... Wiem,że to dobrze no ale bez przesady,jak wychodziłam na dwór W LATO to musiałąm być w domu o 18:00 lub 19:00...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach