Wysłany: Pon 31 Sty, 2005 21:48 Aż mi się żyć nie chce(bez kitu)
Qrde.. Mój problem jest nast.:
A więc poznałam zzzzaaaajebi**** chlopaków na obozie(nie byli wcale jacys przystojni czy coż, ale mi sie podobali.to jest dla mnie byli przystojni, zresztą nieważne). Chodzi o ich charakter. Jeden był lwem a drugi to panna. A ja też jestem lwem więc po paru dniach zaóważyłam że Bartek(nie ten o którym ciągle gada Ida) jest do mnie strasznie podobny. Jest wręcz taki sam jak ja. No i raz jedziemy sobie gondolką z Szymonem i nast. dialog:
-Ej, Agata..
-No,co. Mów, Szymek.
-Bo Bartek..
-Taaaak??
-On sie.. no on sie.. no sie.. no zakochal no sie.
-Hymp.. Ja pierdziele...
-No.. Ty wogule wiesz co on robi? Leży na łóżku i rozmażonym glosem mówi rzeczy typu: jakie ona ma ładne oczy itp. Wogóle nie ma innego tematu niż ty wieczorami.
-hehe..
-A jak on już zaczyna te4 swoje słynne "wiecie co?" to już wiemy co powie, czyli:"ona jest taka ładna" itp.
no więc ja byłam fakt faktem cała happy ale jakoś.. jakoś to tak ukrywałam.. Aż raz podsłuchałam pod ich drzwiami:
-O czym, Szymek, z nią gadałeś?(to był Bartek)
-aaa... o różnych rzeczach..
-No powiedz!
-Różne rzeczy i mnie więcej nie wypytuj.
-aa.. wiecie co(bo w pokoju był jeszcze jego młodszy brat-Jasiek)
-taa.. wiemy..
-Nie.. poprosze ją o chodzenie!
-Na pewno powie ci "nie". Na stówę.
-hmm.. pewnie tak..
Chwila ciszy i nagle Bartek jakby do siebie:
-Powiem!
Nie powiem...
Powiem jej! POWIEM!
nie..
-Ej, Jasiek, Bartek znowu gada do siebie(to szymon mówi)
i śmiech.
Jeszcze następnego dnia Bartek na stoku mi powiedzial:
-Ej, Agata!
-No!-zatrzymałam się bo akurat mialam zamiar zrobić 180 w powietrzu(tego mnie szymek uczył, taki rodzaj trików na nartach)
-Wiesz jaka baka! wczoraj graliśmy w 5 minut prawdy!
-taak.. no i?
-pytałem się Szymka czy mu się Agata(czyli ja) podoba. I on mówił że nie, a teraz jek jechalem z nim gądolą to mi powiedział że cholernie.
-Hmm.. Ja pierdziele...
Potem mnie bartek dogonił na dole przy gądolach.
-Ej! Co miało znaczyć te "ja pierdzile".
-Bo ja wiem...-i się zamyśliłam.
Potem jechaliśmy gądolami i rozmawilam z bartkiem:
-Ej, o co wogule chodzi(to ja pytam)?
-Ale.. co?
-No.. wiesz o co mi chodzi..
-Ale.. szymek ci chyba to mówił.
-No nie wiem czy właśnie o to chodzi.
-Powiem ci moze jutro.
-Ale jutro.. jutro jest wyjazd..
-To ci jutro powiem..
No i fakt faktem chloapk sie we mnie na maksa zakochal no i ja w nim. A ja mieszkam w gdyni a on w pruszczu gdanskim i to nie jest daleko wiec.. mysle ze bysmy mogli sie spotkac tylko mam numer szymka, a nie bartka. I.. on.. sie nie pytal o moj numer wiec sobie myslalam ze mnie juz.. nie.. lubi(?). Co mam robić?
_________________ i znów zadaje sobie pytanie...: czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?
Pomogła: 45 razy Dołączyła: 19 Kwi 2004 Posty: 2212
Wysłany: Wto 01 Lut, 2005 14:49
Zrób pierwszy krok Jeżeli na prawdę się w nim zakochałaś i zależy Ci na nim to zadzwoń do tego Szymka i poproś o numer Bartka...Porozmawiacie sobie...Umówicie się na spotkanie ( jeżeli mowisz, że mieszkacie blisko siebie to myślę że nie będzie problemu...). Potrzebna Wam jest szczera rozmowa....Dopiero wtedy będziesz wiedziala, czy on coś do Ciebie czuje...
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 21 Kwi 2003 Posty: 1093
Wysłany: Wto 01 Lut, 2005 14:57
Znasz takie przysłowie "kochaj i szalej i nie myśl co dalej"? Radze Ci, weź je zastosuj W Miłości wszystkie chwyty dozwolone . Dowiedz się od Szymka (tak?) numer tego Bartka (to on sie w Tobie zabujał?) i pogadaj z nim, tak jak powiedziała Nina. To ważne - teraz nie możecie stracić kontaktu. A jeśli mieszkacie blisko, to się świetnie składa, bo możecie zrobić jakis taki zlot czy coś i tam się zobaczyć, pogadać na żywo .
Niom popieram moje poprzedniczki... Może jeśli wiesz że on sie w Tobie bujnął to sprobuj zrobic jakis pierwszy krok... Zadzwon do Szymka i poproś o numer Bartka i sie jakoś umowcie... Może tak po prostu na takie spotkanie żeby sie zobaczyc po obozie... I wiesz może sie potem to jakos ułoży... ... Życze powodzenia!!!
_________________ ==> ...::: JeSt Mi SmUtNo JeSt Mi ŹlE Bo TaK BaRdZo KoChAm CiĘ :::... <==
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 20 Wrz 2003 Posty: 2143
Wysłany: Wto 01 Lut, 2005 21:12
Bez przesady to chyba nie powód do "nie-życia"
Podpisuję się pod dziewczynami. Zadzwoń do Szymusia(mój kumpel to Szymon i zawsze mówie do niego Szymuś :>) i powiedz,że chcesz zorganizowac takie spotkanko obozowiczów To dobry pretekst,zeby spotkać się z...Bartkiem?
Mróweczka
ja nie cie mówie! Ile on miał planów żeby ten.. np. powiedział mi że ma na oku jakąś dziewczynę(co było nie prawdą i miało we mnie wzbudzić "zazdrość", szymek mi powiedzial). Chcial jeszcze zeby szymek sam ze mną pogadał o nim i potem mu powtórzył co ja o nim mówie..
_________________ i znów zadaje sobie pytanie...: czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?
Pomogła: 39 razy Dołączyła: 25 Wrz 2003 Posty: 2010
Wysłany: Sob 05 Lut, 2005 18:59
Nie ma to jak para "nieśmiałców" hehe . Zrób coś kobieto bo nigdy się nie zejdziecie . Wiem że łatwo powiedzieć. Ale to może byś Twoja ostatnia szansa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach