Ale teraz mam dylematy. Jedni mówią: daj szansę, inni nie dawaj.
To robię tak. I daję szansę i nie daję. On myśli że go nie kocham. A on mnie kochha. Podobno mu sie snilam kiedysa tam i wogole to juz.. 3 miechy sie we mnie kocha. Na walentynki dal mi bombonierkę z se
rduszkiem i napisem że o mnie mysli i ze jestem kims szczególnym dla niego i jeszcze cos tam pisalo A ja mu ani na urodziny nic nie dalam, ani na walentynki, ani mu zyczen nie zlozylam ale nic. Zimna jak głaz. On się tak stara
_________________ i znów zadaje sobie pytanie...: czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?
EEE. Tu nie ma co dyskutować. Skoro Bartek to trzeba się z nim umówić. Bartkom można wierzyć-gwarantuje
A tak szczerze- nic do stracenia nie masz. Olać zawsze zdążysz. W każdym razie zwykle lepiej żałować że coś nie wypaliło gdy się staraliśmy, niż że się nawet nie spróbowało.
ja wiem... Zaufam mu, ale wiem ze nie będę płakać jak odejdzie;)
Bo raczej za niego nie wyjdę Więc jest to związek.. na max pare miechów. Ale przecież żeje się tym co jest teraz no nie;) ja tam nie patrzę na przyszłość. Przynajmniej w tych kwestiach.. Ostatnio mnie przytulił i powiedział do ucha szeptem:kocham cię..
Qrde.. Fajne uczucie. A ja mu na to: Super. hehe... ZIMNA baba ze mnie no i wogóle kocha dawać mi buziaki w policzek.. Nawet zaóważyłam że chce w usta ale.. prawda jest brutalna.. ja sie nie umiem calowac no i tyle. jakieś tam "tańce języków". Nic z tego nie kumam. I nie kumam jak można wkładać swój język do czyiś ust i się tym podniecać. I że to niby taki "romantic". Hehehe... Ja jerstem chyba bez uczuć wyższych.. Ale coś jest w tym chłopaku co zmusza mnie do zakochania się w nim.. Ale się opieram temu.. Czy warto? Potem mogę zalować.. A ja trudno przychodzę ROZSTANIA
_________________ i znów zadaje sobie pytanie...: czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?
Pomogła: 29 razy Dołączyła: 14 Wrz 2002 Posty: 2694
Wysłany: Nie 20 Lut, 2005 13:20
Kenai14 napisał/a:
ja wiem... Zaufam mu, ale wiem ze nie będę płakać jak odejdzie;)
Bo raczej za niego nie wyjdę Więc jest to związek.. na max pare miechów. Ale przecież żeje się tym co jest teraz no nie;) ja tam nie patrzę na przyszłość. Przynajmniej w tych kwestiach.. Ostatnio mnie przytulił i powiedział do ucha szeptem:kocham cię..
Qrde.. Fajne uczucie. A ja mu na to: Super. hehe... ZIMNA baba ze mnie no i wogóle kocha dawać mi buziaki w policzek.. Nawet zaóważyłam że chce w usta ale.. prawda jest brutalna.. ja sie nie umiem calowac no i tyle. jakieś tam "tańce języków". Nic z tego nie kumam. I nie kumam jak można wkładać swój język do czyiś ust i się tym podniecać. I że to niby taki "romantic". Hehehe... Ja jerstem chyba bez uczuć wyższych.. Ale coś jest w tym chłopaku co zmusza mnie do zakochania się w nim.. Ale się opieram temu.. Czy warto? Potem mogę zalować.. A ja trudno przychodzę ROZSTANIA
Bedzie dobrze ... pierwsze zwiazki tak zazwyczaj wyglądają jak ja sobie przypominam to smiac mi sie chce z samej siebie i z mojego partnera
Całowanie ? jesli nie masz ochoty to tego nie rob ... wszystko w swoim czasie
A co do Dominiśki ... Hym taaa kropki są bardzo interesujące .... nieprawdaz ??
Ale coś jest w tym chłopaku co zmusza mnie do zakochania się w nim.. Ale się opieram temu.. Czy warto? Potem mogę zalować.. A ja trudno przychodzę ROZSTANIA
Przytocze teraz pewne zdanie: "A funny thing about regret is, there is better to regret something you have done, then to regret something you have'nt done." Czyli w krótkim tłumaczeniu: Lepiej żałować czegoś czegoś co się zrobiło (jednak wiedząc, że się tego spróbowało), niż żałować czegoś czego się nie zrobiło. Weź sobie to zdanie do serca...
_________________ "You are not a beautiful and unique snowflake. You are the same decaying organic matter as everything else. We are all part of the same compost heap"
Pamiętaj, nie jesteś twoim postem na forum...
ja wiem. Jakbym się wogóle za to wszystko nie brała teraz bym o nim tak dużo nie myślała... To już za późno bo już decyzja podjęta i nawet jakbym chciala sie tym wszystkim nie przejmować to by nie wyszło ostatnio się wszystkim przejmuję: czy puszcza mi sygnały,. czy pisze, czy chce sie spotykać. Jak coś z tych punktów nie jest spełnione mam dołai.. cierpię na duszy. Chociaż nie daję tego po sobie poznać.. Tak na prawdę jestem kłębkiem bólu i smutku. A spotkania z Bartkiem tylko chwilowo to uśmiercają. Czy tego nie przerwać..? To jest dziwne wiem, ale takaj est prawda
_________________ i znów zadaje sobie pytanie...: czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach