Przyjaznie sie od jakiegos czasu z mojego sasiada synkiem, ktory ma 4 latka. Bardzo lubie sie z nim bawic... a raczej on ze mna
Jego Babcia-wspaniala kobieta o bardzo duzym sercu-czyli Mama mojego sasiada niezyje od pazdziernika. Dla wszystkich to bylo zaskoczenie... Ja uswiadomilam sobie to co sie stalo, tak do konca dopiero jakis tydzien temu... Mam do siebie wyzuty sumienia, ze nie poszlam na jej pogrzeb-w koncu byla czlowiekiem ktorego znalam o 8 lat...
Szlam jakis tydzien temu z Marcelkiem na lody... Tydzien temu Pan Dominik-Tata Marcelka musial niestety uspic staruszke-psinke, poniewaz byla bardzo chora...
I Marcelek do mnie powiedzial "Wiesz, ze juz nigdy nie zobaczysz Kiarki?? Babcia Ninka(Babcia) jest teraz szczesliwa bo jej psinka jest z nia w niebie". To zdanie rozbroilo mnie. Łzy polecialy, ale musialam sie powstrzymac bo bylismy na srodku ulicy... Mam wielki zal do siebie, ze dopiero teraz do konca uswiadomilam sobie, ze Pani Nina nie zyje... Kompletnie mnie zdanie Marcelka rozwalilo... Nie potrafie sie pozbierac. Caly dzien potrafie chodzic i plakac kiedy tylko sobie przypomne to zdanie lub chociaz ostatni moment kiedy widzialam Św.p. Panią Ninę ostatni raz....
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 06 Cze 2003 Posty: 2867
Wysłany: Czw 10 Cze, 2004 10:56
bardoz podobnie miałam po śmierci mojej babci (była ona w lipcu czy sierpniu u.r.) na pogrzebie gdy zobaczyłam ją w trumnie w jedym z pokoi jej domu tak płakałam że kilka osbó musiało mnie uspokajać ponieważ mogłąbym się chyba udusić włansym płaczem, zawsze kiedy myślałam o babci wiedizałam że jej już nigdy nie będzie, że już jej nigdy nie zobacze (o Boże nawet teraz sie rozpłakałam a myslałam że już mi przeszło) kochałam moją babcię jednak kiedy widziałam jak zasypywali jej trume zimią ( nie potrafie o tym mówieć, oto moje gg 2891618 może chciałabyś porozmawiać bo jakoś nie umiem tego napisac na forum...
_________________ a życie pozostawie bez komentarza..
ja tam po śmierci babci nie płakałem, poniewaz trzeba twardym być a nie dawac sie ponosic emocjom. choc wiem ze z kobietami jesttrudniej, tzn im jest trudniej takie rzeczy przebolec. jak to sie mówi: czas leczy rany.
Doskonale Cię rozmumiem. Niedawno zmarła moja sasiadka. Była przemiła starszą panią ( no może z tą przemiła to przesadzam , no ale w każdym bądź razie czasami była miła) . Też płakałam po jej śmierci. Ale teraz się pozbierałam. Mówisz że masz wyrzuty sumienia bo nie byłaś na pogrzebie. Powinnas to nadrobić. Mozesz kiedyś wybrać się z tym chłopczykiem na cmentarz i pomodlić się za nią. A z resztą nie potrzebnie masz wyrzuty, bo chyba nie wiedziałaś o pogrzebie. Musisz się pozbierać. Jeżeli płaczesz ciągle po śmierci sąsiadki, to co będzie jeśli umrze Ci ktoś z rodziny ( oczywiście nie życzę Ci tego ) ???
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach