Pomogła: 55 razy Dołączyła: 18 Mar 2005 Posty: 5646
Wysłany: Nie 15 Sty, 2006 17:12
Shaunri napisał/a:
nasty - ...Amen - Bardziej nie skomentuję, bo głupoty jakie piszesz są tak porażająco kretyńskie, że głowa mnie boli... Te dane skąd? Koleżanki Ci powiedziały?
to co mowie opieram na swoim oraz znajomych doswiadczeniu. jakos nie widze zeby wszyscy do okola byli jakimis totalnymi cpunami niemogacymi sie bez dragow obejsc. a wrecz przeciwnie, trzeba znac umiar. to raczej wy niemajac jakies dobrej wiedzy, mowicie ze po tym sie mozna uzaleznic po takim czasie a po tym po takim, tylko ze to nie zalezy od narkotyku ale od psychiki.
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Nie 15 Sty, 2006 17:19
HA HAAAA trafiłem - Znajomi! Wiedziałem! Po prostu wiedziałem! Znajomi! Huhuhuuu <radosny jak cholera> - Trafiłem! No... Większego komentarza nie trzeba, no nie? Znajomi - Gówniana wiedza, gówniane rozmowy, dzieciarnia, bachory co chcą byc dorosłe, gówniarze inaczej mówiąc i durne pomysły we łbach (No offence...)
mała wredna - Chodziło mi o mój błąd a nie twój ; )
PS: Ostatnio usłyszałem pojęcie cyber sex.. ; ) To tak do tematu internetu ; )
PS 2 (Nie mogę się oprzec): Era ciemnoty jeszcze nie odeszła...
marihuana uzależnia psychicznie, dlatego mogą ją zapalić raz czy dwa osoby tylko o silnej psychice i wyrobionym samoopoanowaniu. jesli ktos nie czuje sie na silach to po co probowac? z reszta maryśka jest o NIEBO mniej uzalezniajaca niz jakikolwiek inny narkotyk. w tmy przypadku zgodze sie z nasty girl.
p.s. pisze to na wlasnym przykladzie a takze wielu innych. sama zapalilam tylko RAZ, wzielam kilka buchów i jakos mnie wcale nie ciagnelo do tych doznan, a minelo ponad pol roku.
_________________ Możesz być gdziekolwiek, kiedy twoje życie nagle się zaczyna... kiedy otwiera się przed tobą przyszłość. Na początku możesz nawet nie zdawać sobie z tego sprawy... ale to się już stało.
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Nie 15 Sty, 2006 18:56
Taaa, zaczyna się chwalenie kto ile wziął, a ja pochwalę się że w życiu nie miałem w rękach narkotyków, ba! Nawet fajek zwykłych - I mnie nie ciągnie...
To że jest "mniej uzależniająca" nie mówi że nie uzależnia.
Spoko widze że poszedł teraz temt o narkotykach:p ale widzem ze nie mam sie o co martwic w tej sprawie.....A co do tego czy to ma sens czy nie ma to sie zastanwiam włansioe teraz:(....wkurzaja mnie niektore uwagi mojego kolgei dobrego kolegów:/ np. przd chwila wracałam z kolezankami z meczu w kosza:p i ida za nami i tam m.in. moj kolega a jego koledzy starsi o rok od nas cos tamm o idzie laska XXXXXXX albo idzie twoja laska XXXX patrz to chyba ta 2 co nie?? a on cos tam zamknij sie ale te uwagi sa wkurzajace:/...........Juz sama niewiem czy ma to sens czy dac sobei spokoj jak widzem duzo osob mowi ze motamy albo cos:/ .....kolenzka nawte na GG mnbei sie pyta czy chodze znim bo tak ludzie mowia:/ a mnie to nie obchodzi co ludzie mowia tylko ja tak długo nie wytrzymam , wkurzaj amnei te uwagi i wogolee czy to ma sens????? buu:( Mozecie pisac ze pisze głupoty czy cos ze ale mam problem spoko piszcie sobie ale mam nadzieje ze ktos cos napisze madrzejszegho rownież a jak ma pisac jakies głupie uwagi co do mojego postu to niech nie czyta!!!!
marihuana uzależnia psychicznie, dlatego mogą ją zapalić raz czy dwa osoby tylko o silnej psychice i wyrobionym samoopoanowaniu. jesli ktos nie czuje sie na silach to po co probowac? z reszta maryśka jest o NIEBO mniej uzalezniajaca niz jakikolwiek inny narkotyk. w tmy przypadku zgodze sie z nasty girl.
p.s. pisze to na wlasnym przykladzie a takze wielu innych. sama zapalilam tylko RAZ, wzielam kilka buchów i jakos mnie wcale nie ciagnelo do tych doznan, a minelo ponad pol roku.
Sraty taty [cenzura] w kraty, juz mi takiej ciemnoty nie wcisniesz. Marihuana uzaleznia tak samo jak papierosy, jak kokaina, amfa itepe. [cenzura] wiedzą ci, ktorzy mowia ze jest nieszkodzliwa, nie uzaleznia, w ogole, siodme niebo zdrowe i cacy.
Jak sama ja wyprodukujesz, z czystych ziaren z amazonii, sama ja zawiniesz i bedziesz palila tak jak pala rdzenni mieszkancy, to moze bedzie zdrowa.
Kupiona to smiec, gdzie jedno wypalenie jest rowne 1,5 paczki papierosow.
I najwidoczniej jedno wielkie GÓWNO wiesz o życiu, choredusze, skoro takie farmazony piszesz.
Shaunri - ja sie nie chwalilam. To akurat byla moja najwieksza glupota i najchetniej wymazalabym to z zyciorysu.
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Nie 15 Sty, 2006 21:26
Nie, nie, nie Tremere, ja nie o tobie mówiłem.
Wracając do tematu - weraa:
Pytasz czy to ma sens (Dobra, już się nie będę śmiac)... Moim zdaniem sens mogłoby miec, sam byłem w podobnej sytuacji, może nieco "dojrzalszej". Może objaśnię czym miałaby się różnic od twojej:
Pierwsze to wiek, ale to mniej ważne, druga rzecz, moim zdaniem ważniejsza, to sama idea niezobowiązującego "towarzystwa" (Cokolwiek byś sobie wymarzyła pod tym słowem, seks, samo całowanie, obmacywanie itp. itd.). Czym się różni? Mianowicie my zdawaliśmy sobie sprawę z tego co robimy, obydwoje chcieliśmy tego, i było to z góry przez nas ustalone. Szczerze było powiedziane - Nie chcemy żadnych stałych związków, mamy chwilę samotności - Sru sru sru jedno do drugiego i się pocieszamy...
...Jak widzisz różnica jest. Wy macie problem w niewielkim braku szczerości. Sami nie wiecie co drugie chce, bo ze sobą (Nie, nie przez GG, to zniekształca obraz człowieka...) nie rozmawiacie, nie potraficie ze sobą rozmawiac. Powodów może byc wiele:
(To tylko przykładowe)
1) Tak naprawdę nie kochasz go
2) Nie dojrzeliście (Wykluczmy to...)
Załóżmy jednak że go kochasz, On Ciebie też. Czemu sobie tego w oczy nie powiecie, czemu w takim razie nie będziecie razem? Bo nie potraficie rozmawiac... Czekasz aż On poprosi Cię o "chodzenie" (Przezpraszam za mój chichot przed kompem...), ale sama nie potrafisz z nim porozmawiac "Jak to właściwie z nami jest...?" - Taka rozmowa wiele wyjaśnia. Możecie dzięki temu dojśc do wielu ciekawych wniosków, ale bez rozmowy się nie obejdzie.
Rozmawiac nie trzeba od początku, ale moim zdaniem (Zależnie od wieku) jeśli z daną osobą znajdzie się w łóżku (Bądź pocałuje, zależy od wieku) to trzeba porozmawiac - Po prostu czas na to...
No więc tak Shaunri moze i masz racje jestes chłopakiem i cos sie napenwoe na tym znasz....Wiemz e to głupei i nei dziwei sie że sie smiejesz ze czekam az poprosi mnei o chodzenia bo teraz w tej chwili mnei to nei obchodzi!!!.....A w ocy te zmi mowi z emnei Kocha i ja jemu tez...TYlko tera zmam całkiem inny problem jak wiekszosc mowiła Ze nie ma sensu jedni ze ma sens....A ja własnie dzisja sie przekonałam ze nie ma sensu ;(......jutro mam sie znim spotkac po skzole i powiedziłam mi ze musimy porozmawiac i ze od jutra go znienawidze ale ja sie pytam zcemu to ten ze zobazce i zbeym pameital o tym ze Mnie Kocha i ze jest strasnzie zazdrosny i ze jak spotka ***** to go chyba zabije i z ego wlasna matka niepozna.Bo ten ***** chciął z emna motac i pisze mi sms-y i jak to XXXXX twierdzi podlizuje mi sie pod kazdym wzgledme ale ja mu mwoie po co jeste so neigo zazdrosny jak on mi si ni podoba i nei chce z nim motac i wogole ale on jest zazdrosny jak cholera i tyle.....powiedziła mojeje kolenzkace na GG bo go poprosiła znaczy ja ja zeby sie spytał co ma mi powiedziec to poiwedział jej, że mi powie ze to nie ma sensu .....Mowi ze mnie i kocha i wogole ale sam nie umie chyba i odpowiedziec na to pytanie i czego tak twierdzi...:/..mowi ze przez to ze jest taki zazdrosny i nie wytrzmuje nerwowo jak jakis chłopak sie koło mnei kreci albo sie podlizuje mi:(..........Nie wiem juz co ma robic:( przetwłam chyba z 3 godziny i co i nic?? czekam do jutra az pogadam znimm ic o i koniec?? On sam nieichce tego skonczyc ale pisze ze przez **** to wszystko i wogole nie czaje go wogole o co co mu chodzii Kocha mnie i jest:( ztego powodu ale chce przerwac nasza znajomsc przez to tylko i przez jedna głupia osobe bo chec z emna motac i i sie podlizuje a ja do tej ososb nic nei czuje? Moim zdaniem to jest nienromalne ale to jego problem.....Mam o neigo walczyc?? mowic mu ze go Kocham bo ostanio pisał ze mi niewierzy:( i ze niechce zebysmy pzrestali sie spotykac przez jednego głupiego ****** i ze bylo juz tak dobrze i kto by pomyslam ze 2 dni temu gadalsimy , smialismy sie , przytulalismy, i wogle było spoko:) i pstrykkkkkk i Wszystko KONiec??:( JA tego nie wytrzymam czuje ze nie dam sobie i z tym wszystkim rady niewiem co mam robic!!!!;(;(
Ps: Spotkam sie jutro z nim po sql i cio mam zrobic pogadc powalczyc?? czy pprostu powie mi ze nie ma to snesu i ma to udawac ze przyjełam to ze spokojem i sie nei przejełam?? jak tak nei jest !!!
Pomógł: 127 razy Dołączył: 18 Lis 2005 Posty: 3847
Wysłany: Pon 16 Sty, 2006 01:03
No cóż wera, różnimy się pcią... Ja nie przywykłem do "rzucania" partnerek (Chociaż parę razy w życiu się zdarzyło ; P), raczej sam byłem odpychany. Moją metodą było zawsze to samo pytanie "Jesteś pewna? Aha, no dobrze, daj Bóg żebyśmy się więcej nie zobaczyli" - Raz Bóg nie dał, poza tym się mnie słucha ; ). Tylko różnica jest taka że mój spokój zewnętrzny (Znaczy taki jaki okazuję innym) w takich sytuacji jest prawdziwy, naprawdę jestem spokojny. Ty nie...
Różnimy się płcią, tu jest problem ; )
Co do twojej sytuacji, moim zdaniem zostaw to w cholerę, znajdź sobie innego. Nie ma sensu sobie nerwów psuć, bo po co? Niechaj Ci zostaną miłe wspomnienia z nim i tyle, bo jaki sens ma dalsza walka o niego skoro to on Ciebie nie chce (Ja już nie wiem co kto chce a co nie...)? Załóż tak - Nie kochacie się, Ty nie znasz jeszcze prawdziwej miłości, On też. Zostaw go, uwolnij się, poszukaj innego i bądź szczęśliwa.
Wiem, wiem, radzę Ci tak że mogę mieć na sumieniu twoje życie (Pomijając że nie mam sumienia ; ) ), ale taka jest prawda. Nie przejmuj się, zostaw to co było, spal mosty, nie gadaj z nim więcej, żadnego kontaktu (Bo jak rzucać to definitywnie, żadnej "przyjaźni" po rzuceniu itp... Jakoś po rozstaniach zazwyczaj partnerki mnie nienawidziły, już ja się o to postarałem... I dobrze, oszczędza to wiele problemu...), żadnych przyjaźni, nie ma to żadnego sensu. Spalić mosty - To jest sposób, w tym przypadku bardzo dobry.
To było moje zdanie, moja opinia. Ja na twoim miejscu bym nie walczył, darowałbym sobie (Zważając na twój wiek to przeta masa chłopa Ci się przez łapy przewinie). Ale to mój samczy pogląd przeze mnie przemawia.
Pomogła: 55 razy Dołączyła: 18 Mar 2005 Posty: 5646
Wysłany: Pon 16 Sty, 2006 09:24
nigdzie nie chwalilam sie ile czego bralam. uwazam ze mam wystarczajaca wiedze, zeby o tym mowic.
co do tremere, owszem, jaranie jest szkodliwe, nie mowilam ze nie, ale nie przesadzajmy, bojezeli ktos raz na 2-3 tyg sobie zajara, to wcale sie nie uzalezni, no chyba ze ma bardzo slaba wole,i mu sie na tyle spodoba ze zacznie jarac codziennie i sie uzalezni psychicznie.
Weraa pamietaj o tym ze faceci sa opuznieni o 4 lata ...czyli jesli twoj "chłopak" ma 14 lat (czy tam 13)..to psychicznie zachowuje sie jak 10-latek ...(nie obrazajac facetow)...nie martw sie to minie ok 18 roku zycia...hehe
P.S. OSTATN OSTATNIO KTOS MI POWIEDZIAŁ: "NIGDY NIE MOW FACETOWI 'KOCHAM', BO OWINIE SOBIE CIEBIE W OKÓŁ PALCA"... a co dziwne powiedział mi to...
hmm...
FACET......
Na Twoim miejscu dała bym sobie z nim spokoj
...ale to chyba w koncu twoje zycie, pokieruj sie tym co czujesz a nie tym co mowia inni jesli wybierzesz zle to pamietaj ze człowiek uczy sie na bledach ...
pozdrawiam i zycze ci powodzenia w wyborze :* =*
ee... mała wredna.. ta, na pewno facet. ile ten facet miał lat? 12?
_________________ Możesz być gdziekolwiek, kiedy twoje życie nagle się zaczyna... kiedy otwiera się przed tobą przyszłość. Na początku możesz nawet nie zdawać sobie z tego sprawy... ale to się już stało.
Nie,nie ma 12 lat;] ma 19 lat ;]...jesli nie wierzysz nie moj problem, moge ci nawet podac do niego nr gg i sobie z nim porozmawiasz i sie spytasz czy zna Mała-Wredna i co jeej ostatnio powiedział o facetach i mowieniu im "kocham"..;]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach