Zwykły strach prezd bólem, tam sądzisz ?..
No to jesteś w błędzie, praktycznie każdy moze się zmusić aby sobie coś zrobic, jedni jednak mają taką blokadę (do pukinie jest to absolutnie konieczne należy tego unikać) lub mają na tyle samokontroli aby prezciwstawić się chęci zrobienia se kuku,.
_________________ "Niech w ogniu staną kaplic ściany, niech dym zdusi zakonnic krzyk"
Czyń ZŁO !!! BLACK METAL IST KRIEG !!!
KoT Gość
Wysłany: Pon 06 Gru, 2004 06:56
Witam.
Pułkowniku, potrafiłbym sobie naciąć ramię żyletką/cyrklem itd bo już nie raz to robiłem - na plastyce czy na matematyce, kiedy ktoś trącił mi rękę w trakcie pracy. Przypadek. A jednak nie odreagowuję w ten sposób niczego. A może nikt nie pomyślał, że warto uzewnętrznić swoje uczucia, jeżeli już nie da się inaczej? Dać część niesionego ciężaru komuś innemu, zaufanemu i gotowemu na przyjęcie go?
Pozdrawiam
jaki szacunek co ty koles brales? Zwykly strach przed bolem that's all. ;p
Sam strach przed bolem nie jest praktycznie zadna barieria - jesli ktos popelnil np. jakis duzy blad w zyciu, traci samoakceptacje, czasem nawet zaczyna nienawidzic siebie (cos w stylu "I Hate Myself And I Want To Die" Cobaina, chociaz on to mowil na jaja ). A jesli nienawidzici siebie to traci rowniez do siebie szacunek i mu juz to wszyskto wisi, nawet czy go bedzie bolalo czy nie....
to jest moje zdanie
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 06 Cze 2003 Posty: 2867
Wysłany: Wto 07 Gru, 2004 20:44
o, a dzisiaj znowu =( tylko przyszlam do domu... od razu wszysyc na mnie z mordą.. za nic, za to ze poweidzialam bratu ze msuze zadanie na komputerze zrobic.. za to ze przyszlam do domu o tej godiznie o ktorej mialam byc, za to ze zrobilam to co kazala mi matka..
od razu zaczynaja przeyzwac, wrzeszczec, grozic.. =( mowic ze ejstem nikim itp.. tak przeczyta to moj kochany braciszek.. i zaraz zacznie komentowac, ale nie ty nie wiesz jak ja sie czuje, ty nei wiesz jak ja sie czuje wewnątrz =( bosze.. tak mi smutno.. =(
_________________ a życie pozostawie bez komentarza..
KoT Gość
Wysłany: Sro 08 Gru, 2004 06:44
Witam.
Otwieracz: Ostrzegam Cię. Jeżeli w swoim poście nie widziałeś nic obraźliwego, to nie mam słów.
Panienko: Chyba tylko na gg odesłać mogę...
Pozdrawiam
Tak, samokaleczę się. Wbiłem sobie cyrkiel w głowe, potem biłem się po ryju, aż wreszcie rzuciłem się z okna . Jest w ogóle jakiś sens w tym samokaleczeniu ? Jedynie szkody przynosi.
Ja mowilem o tym co powstrzymuje czlowiek przed samookaleczaniem. Czyli strach czy to przed bolem czy czyms innym co wy nazwaliscie szacunkiem. I znow place za to ze nie chce mi sie rozpisywac .
Cytat:
A jesli nienawidzici siebie to traci rowniez do siebie szacunek i mu juz to wszyskto wisi, nawet czy go bedzie bolalo czy nie....
No wlasnie dynda mu. A jesli boi sie to sie nie tnie. O ile strach jest na tyle duzy aby nie mogl go pokonac.I nie ma tego czegos co go powstrzymuje to sie tnie . Ale nie bede sie upieral bo co ja tam wiem Nie bylem nigdy w sytuacji gdy chcialem sie ciac. No moze na lekcji ruskiego kapselkiem od puszki po coca coli gdy mi sie nudzilo i chcialem wyjsc na chwile z klasy do lazienki ( ruski sux )
_________________ "Chlop co tabaki nie zazywa baba sie nazywa"
"Kto sie wczesnie z lozka zbiera ten wczesnie umiera" - Rincewind
Ostatnio zmieniony przez Pulkownik Nikt dnia Sro 08 Gru, 2004 21:44, w całości zmieniany 1 raz
Cóż... wg mnie podchodzicie do tematu zbyt emocjnonalnie . Istnieje pewna bariera powstrzymująca człowieka przed pewnymi działaniami. Każdy wie, o jakiej barierze tu mówimy, więc wydaje mi się bez sensu besztać biednego Pulkownika za to, iż nie zdefiniował jej dokładnie :>. Ta bariera to, właściwie, spadek po naszych przodkach. Spadek właściwie pożyteczny, nawet dzisiaj. To on pozwolił na zachowanie naszego gatunku. Gdyby kilkanaście tysięcy lat temu ludzie też się samookaleczali z nudów czy np. przez to, że zwierzak zjadł im partnera... cóż... raczej by nas dzisiaj tutaj nie było ;P.
Ja się jakoś nigdy nie ciąłem. Nie mam ochoty i czasu... to działanie wydaje mi się bezsensowne ;P i tyle...
_________________ Carpe diem, quam minimum credula postero.
Horacy
***
KoFfAjMy SiĘ mIŁoŚcIoM bOŻ0-PoKeMonOwOm !!! YoŁ!!!
Irony is my mother...
***
Femme Fatale, dziękuję Ci za te piękne zdjęcie w moim profilu :*. Masz gust, dziewczyno :*.
Strach przed bólem znika? A czy słyszeliście o kimkolwiek, kto by sobie ze zgryzoty poucinał palce, wzorem Edypa wydłubał oczy, czy też wyszedł jakkolwiek poza nudne grawerowanie sobie widelcem w różnych miejscach ciała ciekawych napisów? Strach przed bólem i kalectwem zawsze pozostaje, może tylko zależeć od ich natężenia.
Osobiście uważam to zjawisko za efekt obezwładniającego strachu przed ostatecznym krokiem, jakim jest samobójstwo - samookaleczanie to jakiś jego surogat, a być może symbol zabijania części siebie(psychicznej). Tyle że i tak jest to od początku skażone niekonsekwencją.
_________________ I ze zgrozą pojąłem, że zazdrościć zdolnym
Temu, co w otchłań biegnie z skwapliwością wściekłą,
I, własną krwią pijany, po życiu mozolnym
Na śmierć przeniósłbym mękę, a nad nicość piekło.
Zgadzam się ;P. Dlaczego samookaleczanie, a nie samobójstwo? Cóż, może to taki krzyk "pomóżcie mi" ;>? Rozumiecie... rany czasem widać, a zatem może to być swoista prośba... nieświadoma, podświadoma - jaka tam chcecie ;P.
_________________ Carpe diem, quam minimum credula postero.
Horacy
***
KoFfAjMy SiĘ mIŁoŚcIoM bOŻ0-PoKeMonOwOm !!! YoŁ!!!
Irony is my mother...
***
Femme Fatale, dziękuję Ci za te piękne zdjęcie w moim profilu :*. Masz gust, dziewczyno :*.
o, a dzisiaj znowu =( tylko przyszlam do domu... od razu wszysyc na mnie z mordą.. za nic, za to ze poweidzialam bratu ze msuze zadanie na komputerze zrobic.. za to ze przyszlam do domu o tej godiznie o ktorej mialam byc, za to ze zrobilam to co kazala mi matka..
od razu zaczynaja przeyzwac, wrzeszczec, grozic.. =( mowic ze ejstem nikim itp.. tak przeczyta to moj kochany braciszek.. i zaraz zacznie komentowac, ale nie ty nie wiesz jak ja sie czuje, ty nei wiesz jak ja sie czuje wewnątrz =( bosze.. tak mi smutno.. =(
Oh nie kasiu jak mi ciebie szkoda ... Cholera ja też kiedyś miałem te 13-15 lat i wszystko wydawało sie zwracać przeciw mnie a ja tylko chciałem dobrze . Zobaczysz to ci mienie a potem będziesz się z tego śmiać ^_^.....
_________________ "Niech w ogniu staną kaplic ściany, niech dym zdusi zakonnic krzyk"
Czyń ZŁO !!! BLACK METAL IST KRIEG !!!
hyh... ale sie tu dyskusja nawiazala:p no wiec ja tez moge cos na ten temat powiedziec:] wydaje mi sie ze kazdy przezywal w swoim zyciu jakis dolek czy dol i wie jak jest ciezko... duzo osob tez mialo napewno mysli samobujcze chociazby zadawalo sobie pyt "JAKBY TO BYLO GDYBY MNIE NIE BYLO?" samokaleczenie to cos podobnego... tylko jego skutki nie sa az tak grozne jak samobojstwa:] osoba kaleczaca sie czuje sie lepiej przez to... najpierw jest to bo cos strasznego sie wydarzylo w naszym zyciu i kcemywyladowac nasza zlosc a pozniej staje sie to cykliczne... to tak jak zapalenie papierosa... zapalisz jednego, drugiego nie smakuje ci... a pozniej przyzwyczaisz siem do tego i nie mozesz bez nich zyc i wydaje ci sie ze w sytulacjach stresu bedzie ci lepiej jak go zapalisz... a to wcale nie prawda... ci ktorzy nie pala (wiem po sobie) nie maja takiej potrzeby i napewno jesli by zapalili w sytulacji stresu mogloby im zrobic sie tylko nie dobrze;P
ja naszczescie zobaczylam ze strasznie brzydko wygladaja takie blizny od zyletki i na szczescie sie opanowalam... bo potem przeradza to sie w chorobe czy uzaleznienie a nie zbyt ciekawie wyglada czlowiek caly w bliznach:]
_________________ [: Nie ma kobiet nie zrozumianych,
są tylko meżczyźni mało domyślni :]
KoT Gość
Wysłany: Czw 23 Gru, 2004 06:41
Witam.
Teoria Pparka jest o tyle ciekawa, że argumentów przeciw nie umiem znaleźć, więc schylam się ku niej. Przyzwyczajenie? Uzależnienie? Coraz częściej się o tym mówi, ale czy można się uzależnić od zadawania bólu samemu sobie?
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach